Zamordował, bo nie dała mu dojść do słowa

Czarna kartka z kalendarza: 29 marca. 29 marca 2006 roku zaginęła 20-letnia mieszkanka Nowego Dworu Mazowieckiego, Wioletta S. Kobieta była w siódmym miesiącu ciąży. Zagadkę wyjaśniono dopiero po kilku latach: padła ofiarą zabójstwa. Zamordował ją ojciec nienarodzonego dziecka.

Tamtego popołudnia kobieta wyszła na spotkanie ze swoim partnerem, z którym spodziewali się dziecka. Nie zabrała ze sobą telefonu, ani dokumentów. Nie wróciła na noc do domu. Nic nie wskazywało na ucieczkę. Nazajutrz jej rodzice zgłosili zaginięcie córki.

 Jednym z pierwszych przesłuchanych w tej sprawie był jej partner – Grzegorz T. Policja podejrzewała, że ma on związek z zaginięciem 20-latki, ale nie było na to żadnych dowodów. Mało tego: on sam bardzo pomagał w akcji poszukiwawczej. Rozwieszał plakaty po mieście i pocieszał innych członków rodziny. Mówił, że Wioletta na pewno się znajdzie.

Dopiero pięć lat później zatrzymano go pod zarzutem zabójstwa. W obliczu dowodów winy przyznał się do zbrodni. Zadał dziewczynie jeden cios nożem i zakopał ciało. Wskazał policjantom miejsce ukrycia zwłok – były zakopane nad Wisłą na terenie rezerwatu Kępa Nowodworska.

To on zamordował. Ale dlaczego?

Dlaczego zabił? To wie tylko on. Z jego wyjaśnień wynika, że pokłócili się podczas spaceru. Wioletta S. nie dała mu dojść do słowa. – Niezrównoważona osobowość oskarżonego – silnego i twardego mężczyzny, zwolennika ideologii faszystowskiej – sprawiła, że skorzystał z zawsze noszonego noża – mówił sędzia w uzasadnieniu wyroku.

Grzegorz T. został skazany przez  Sąd Okręgowy Warszawa-Praga na karę dożywotniego pozbawienia wolności.  Sędzia w uzasadnieniu wyroku napisał: –  Ofiara, Wioletta S., zapłaciła cenę życia za brak doświadczenia życiowego i zdolności odpowiedniej oceny ludzi, ale czy można mieć o to pretensje do 20-letniej dziewczyny?

W wyniku apelacji wniesionej przez adwokata karę obniżono do 25 lat pozbawienia wolności. Głównym powodem, który zadecydował o uwzględnieniu częściowo apelacji obrońcy, było to, że sąd okręgowy nie uznał za okoliczność łagodzącą faktu przyznania się oskarżonego do popełnienia czynu i współpracy z organami ścigania.

Fot. pixabay.com