Zamordował matkę. Kościół, zespół pałacowy, figurka Matki Bożej Klenickiej, nieco ponad 1 tysiąc ludności i dom na uboczu, w którym drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia rozegrał się rodzinny dramat. 26 grudnia 2022 roku Klenica w wojewódzkie lubuskim straciła jedną z mieszkanek. Zmarła zamordowana rękami własnego syna.
Ogrodzony dom, na płocie tabliczki o treści „Teren prywatny. Wstęp wzbroniony”. Na elewacji budynku zamontowanych kilka kamer. W takich warunkach mieszkała w Klenicy rodzina G. Ten konkretny budynek zajmował Dominik G., jego żona Gabriela oraz kilkoro ich dzieci. Mieszkała tam także jego matka – Danuta G. Gdy dzieci były jeszcze małe, małżeństwo wyjechało za granicę, a szóstka potomstwa została pod opieką babci. Kobieta włożyła dużo wysiłku w ich wychowanie. Po latach, razem z mężem zdecydowali się przepisać dom i gospodarstwo rolne na Dominika, w zamian za dożywotnią opiekę. Mąż Danuty umarł kilka lat przed żoną. Kobieta dołączyła do niego zupełnie nie z własnej woli.
Zaatakowali we dwóch
Boże Narodzenie to z założenia bardzo rodzinne święta. Ludzie się spotykają, wymieniają życzenia, serdeczności i prezenty. Zgoła odmienny nastrój panował w domu państwa G. Już od dawna młodsza część rodziny była skonfliktowana ze starszą, reprezentowaną tylko przez 66-letnią Danutę. Ciągłe kłótnie i awantury sprawiały, że co i rusz pod ich adresem pojawiała się policja. Dwukrotnie była wszczynana procedura Niebieskiej Karty. Mundurowych wzywała z reguły Danuta G. Policji zeznawała, że Dominik G. uprzykrzał jej życie, jak tylko mógł. Wtórowały mu jego dzieci. W repertuarze mieli ciągłe wyzwiska, rękoczyny, złośliwe działania, jak np. puszczanie głośnej muzyki pod oknami babci, brudzenie szyb smarem, wbijanie pinezek w antenę od telewizora, by zakłócić sygnał. Mimo że policja pojawiała się w Klenicy w zasadzie non stop, nigdy żaden z prześladowców nie został zatrzymany. Kończyło się na rozmowach i pouczeniach.
– Te interwencje dotyczyły m.in. tego, że ktoś spuścił powietrze w rowerze, bądź suszarka została źle postawiona, bądź że syn za głośno słucha telewizora. Nie było zgłoszeń napaści na pokrzywdzoną – tłumaczyła w programie „Interwencja” Ewa Antonowicz z zielonogórskiej Prokuratury Okręgowej.
Zamordował matkę
Również procedura Nie-bieskiej Karty niewiele dawała. Wszczyna dwukrotnie: w 2016 i 2022 roku kończyła się tak samo – interdyscyplinarny zespół orzekał, że w rodzinie nie dochodzi do żadnych wielkich nadużyć czy przemocy.
Tragedia jednak w końcu się wydarzyła. 26 grudnia 2022 roku Dominik G. był już przygotowany do tego, co zamierzał zrobić. Wieczorem zadzwonił za pomocą aplikacji Messenger do jednego ze swoich synów – Marcina. Poinformował, gdzie jest Danuta G.
– Babka jest w łazience. Chodź, musisz mi pomóc – powiedział synowi.
Marcin wkrótce się zjawił. Gdy tylko seniorka wyszła z łazienki, Dominik ją zaatakował. Na rękach miał grube rękawice, w dłoni trzymał żyłkę od podkaszarki.
– Szybko, złap ją i trzymaj, żeby się nie ruszała – wydał synowi polecenie.
Ten bez słowa sprzeciwu chwycił babcię tak, by kobieta nie była w stanie się ruszać. W tym czasie Dominik zarzucił jej żyłkę na szyję i zaczął dusić. Specjalnie założył grube rękawice, by nie poranić sobie dłoni.
Zamordował matkę
Danuta G. nie broniła się zbytnio. Nie miała wielkich szans na ratunek w starciu z dwoma młodszymi i dużo silniejszymi od niej mężczyznami. Charczała i uderzała stopami w podłogę. W końcu przestała dawać oznaki życia. Dominik, dla pewności, że matka rzeczywiście nie żyje, obwiązał jej żyłkę wokół szyi i zawiązał na supeł. Potem kazał synowi przyprowadzić taczkę. Od dawna wiedział, gdzie schowają zwłoki. Dobrze się do tego przygotował. W pomieszczeniu gospodarczym, gdzie na co dzień hodował króliki, wykopał głęboki dół w posadzce. Tam, pod osłoną nocy, zawieźli zwłoki Danuty. Bez większego wzruszenia wrzucili je do dołu, wraz z rzeczami osobistymi i dokumentami, i przykryli ziemią. Na wierzch wylali kilkucentymetrową warstwę betonu i całość zaaranżowali tak, by nikt nie podejrzewał, że pod ziemią leży czyjeś ciało. Rozrzucili trochę siana, ustawili worek z paszą. Po wszystkim zmęczeni udali się do domu i poszli spać, jak gdyby nigdy nic.
Pokazał, gdzie są zwłoki
Ich spokój nie trwał jednak zbyt długo. Już kolejnego dnia pod domem G. zjawiła się policja, która wypytywała o miejsce pobytu Danuty G.
Zostali zaalarmowani przez jednego z synów Dominika – Miłosza. Mężczyzna dowiedział się o zbrodni od swojej siostry Patrycji. Potem pojechał do komendy i to zgłosił.
Dominik nie bronił się i nie zaprzeczał zbyt długo. Sam zaprowadził mundurowych do budynku gospodarczego i pokazał im miejsce ukrycia zwłok. Wkrótce też przyznał się do winy, podobnie jak Marcin. Mężczyźni zostali przewiezieni do komendy na przesłuchanie. Na miejscu zbrodni pojawił się zespół techników, który wydobył zwłoki z prowizorycznego grobu i przekazał do przeprowadzenia sekcji. Zaplanowano ją na 28 grudnia. Tego dnia ustalono, że Danuta G. zmarła w wyniku uduszenia. Na jej ciele nie znaleziono śladów świadczących o tym, że się broniła.
Zamordował matkę
29 grudnia 2022 roku Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze przedstawiła Dominikowi i Marcinowi G.
zarzuty znęcania się nad pokrzywdzoną i zabójstwa. Jednocześnie zawnioskowała o trzymiesięczny areszt tymczasowy dla obu mężczyzn. Sąd przychylił się do tego wniosku.
Dominik G. miał w momencie popełniania zbrodni 45 lat. Był mężem Gabrieli i ojcem szóstki dzieci. Miał podstawowe wykształcenie, pracował jako operator wózka widłowego. Jego syn, 25-letni Marcin był z wykształcenia technikiem elektrykiem.
Chcesz poznać kulisy tej sprawy? Sięgnij po Detektywa 5/2025 (tekst Leny Figurskiej pt. Trzymaj, żeby się nie ruszała…). Cały numer do kupienia TUTAJ.