Zamordowana kobieta. Kobieta po kryjomu, w pamiętniku, odnotowywała akty przemocy ze strony partnera. Gdy została zamordowana, niewielki notes stał się ważnym dowodem w sprawie. Zapiski denatki w znacznej mierze pogrążyły Mariusza P. i 45-latek za tę zbrodnię usłyszał wyrok dożywocia.
Monika, podskórnie czuła, że nie będzie miała szczęścia w miłości. Historia jej dwóch związków z mężczyznami pokazała, że jej przypuszczenia niestety się sprawdziły…
Jak na swoje 42 lata wyglądała młodo. Była piękną kobietą. Szczupła, elegancka blondynka o niebieskich oczach i zmysłowo wykrojonych ustach, zwracała uwagę wielu panów. Mało który nie obejrzał się za nią na ulicy. Pochodziła spod Torunia, z mężem doczekała się córki, ale po rozwodzie dziecko wychowywała sama. Pomagały jej w tym dwie siostry i dalsza rodzina. W końcu, po dekadzie życia bez mężczyzny, za namową bliskich i za pośrednictwem internetu, zaczęła szukać kolejnego partnera. Była pod tym względem nieufna i ostrożna. Życie nauczyło ją, by nie rzucać się w wir znajomości, z której niewiele będzie wynikało. Martwiła się także, w jaki sposób nowego wybranka przyjmie jej 11-letnia córka.
Zamordowana kobieta
W końcu wpadł jej w oko biznesmen ze Śląska. Także był po rozwodzie, miał już za sobą doświadczenia z kobietami, prowadził dochodowy interes w branży transportowej. Wygadany, w miarę przystojny, schludny i sympatyczny.
– Chyba zdecyduję się na bliższą znajomość z Mariuszem P. – Monika oświadczyła niespodziewanie bliskim w 2019 roku.
Przeszkody nie stanowiła odległość, którą musiała pokonywać z domu do jego miejscowości, koło Zawiercia, na Śląsku. Autostradą mknęła tam szybko i dość często. Dla zewnętrznego obserwatora jej nowy związek mógł uchodzić za idealny. Tak szybko i sielsko minęły 3 lata. Oboje sporo rozmawiali o sformalizowaniu ich relacji, ale ostatecznie na ślub się nie zdecydowali.
Wydawało się, że do siebie wybornie pasowali, choć oboje z Mariuszem byli osobami po przejściach. Nowy wybranek obsypywał Monikę prezentami, zatrudnił ją w swojej firmie. Mogła zobaczyć z bliska, w jaki sposób robi interesy. Jednak w rzeczywistości nie było między nimi tak różowo. Mariusz okazał się domowym tyranem, stosował przemoc psychiczną i fizyczną. To wszystko wyszło na jaw, gdy zamieszkali u niego razem. Monika, w prowadzonym przez kilka lat pamiętniku, po kryjomu notowała wszelkie przejawy przemocowych zachowań partnera. Jednak nie wspominała bliskim, że jej związek bywa tak burzliwy. W końcu niespodziewanie powróciła w rodzinne strony koło Torunia i oświadczyła rodzinie, że Mariusz to jednak nie jest ideał, o którym marzyła. Świadczył o tym chociażby fakt, że wezwała policję, by mundurowi asystowali przy wyprowadzce od aktualnego partnera.
Rozstanie na raty
Rozstanie było jednak krótkie, bo już po kilku dniach, w czerwcu 2021 roku, Monika pojawiła się ponownie w domu Mariusza, pod Zawierciem. Co zdecydowało o takim obrocie sprawy? Partner błagał ją, by go nie zostawiała, przepraszał, zapewniał o dozgonnej miłości i obiecywał poprawę. Kobieta uległa tym namowom. Postanowiła dać mu jeszcze jedną szansę. Nie przypuszczała, że to była tylko pewna gra Mariusza, który miał w tym swój ukryty cel. Jak się potem okazało – cel zbrodniczy.
Nie minęło wiele czasu i ledwie po kilkunastu dniach Monika przejrzała jego prawdziwe intencje. Już na początku lipca podjęła decyzję, że to jednak definitywny koniec ich związku. Rozpoczynały się wakacje, gdy zaczęła pakować walizki. Załatwiła także formalności związane z rezygnacją z pracy w firmie partnera.
Nie bez znaczenia dla jej postanowienia o rozstaniu było i to, że zorientowała się, iż Mariusz P. prowadzi podejrzane interesy niezgodne z prawem. To była kropla, która przelała czarę goryczy. Nie była w stanie zaakceptować faktu, że jej wybranek ma powiązania z gangsterami, którym oferuje sprzedaż narkotyków. Wystarczyło, że usłyszała przypadkiem rozmowę telefoniczną Mariusza z szemranymi „kontrahentami”. Dla niej w tamtym momencie stało się jasne, że z takim człowiekiem nie chce budować przyszłości.
Zamordowana kobieta
9 lipca postanowiła się wyprowadzić, ale jej rodzina, powiadomiona o przyjeździe, jakoś jej się nie doczekała. Telefon Moniki milczał, nie odpowiadała na SMS-y. Następnego dnia jej bliscy zgłosili zaginięcie 42-latki. Mariusz, jako jedyny, bagatelizował brak kontaktu z partnerką.
– Wsiadła do swojego auta, białego forda fiesty i odjechała – opowiadał mało wylewnie.
Gdy siostry Moniki nagłośniły w mediach jej tajemnicze zniknięcie, ekipy telewizyjne i dziennikarze prasowi pojawili się także w domu Mariusza P. Wówczas ze łzami w oczach opowiadał, jak ją kocha. Ubolewał, że został porzucony i zdradzony. Pokazywał rzeczy, które Monika zostawiła w domu: ubrania, kosmetyki, zegarek.
Policja ustaliła, że ostatni raz Monika była widziana na stacji benzynowej w Zawierciu. Mariusz miał w tym miejscu usiąść na fotelu kierowcy i pojechać razem z byłą już partnerką. Gdzie? To była zagadka. On powtarzał, że sama udała się w nieznane, a on po chwili krótkiej, wspólnej jazdy wysiadł z auta i pieszo wrócił do domu.
Zamordowana kobieta. Chcesz poznać kulisy tej sprawy? Sięgnij po Detektywa 6/2024 (tekst Marcina Grzybczaka pt. Wszystkie tajemnice z pamiętnika). Cały numer do kupienia TUTAJ.