„Zdjęcie z krzyża”. Wielkie kradzieże dzieł sztuki w PRL-u

Zdjęcie z krzyża to obraz Petera Paula Rubensa, datowany na lata 1615–1617, znajdujący się do 1973 r. w katedrze św. Mikołaja Biskupa w Kaliszu. Według oficjalnej, wówczas przyjętej wersji, obraz spłonął podczas pożaru w nocy z 13 na 14 grudnia. Według innych źródeł pożar mógł zostać wzniecony dla zatarcia śladów kradzieży. To jedno z trzech najcenniejszych zaginionych dzieł sztuki w Polsce.

PRL był rajem dla złodziei dzieł sztuki. Każdego roku miało miejsce co najmniej po kilka kradzieży w muzeach. Rekordowe były lata 1974 (14 kradzieży), 1980 (15 kradzieży) i 1981 (aż 18 kradzieży). Łupem złodziei padały zarówno niewielkie przedmioty wykonane z cennych materiałów za to bez większej wartości artystycznej, jak i prawdziwe arcydzieła. Te ostatnie prawie zawsze trafiały za granicę.

Było też jednak w historii PRL kilka naprawdę poważnych kradzieży, w których łupem złodziei padły dzieła światowej klasy, a sprawców nigdy nie odnaleziono. Czasem na skutek nieudolności milicji – nierzadko dość podejrzanej, a czasem ze względu na spryt rabusiów. Bodaj największą stratą dla polskiej kultury po II wojnie światowej jest kradzież obrazu „Zdjęcie z krzyża” p. P. Rubensa.

Zdjęcia z krzyża: dzieje obrazu

Obraz  trafił do Kalisza  około roku 1620. Zakupił go w pracowni mistrza Piotr Żeromski z Żeronic, który w tym czasie posłował do arcyksięcia Albrechta. Po powrocie do kraju obraz został przekazany do parafialnego kościoła w Kaliszu (w roku 1639), miasta z którym rodzina Żeromskiego była mocno związana. Od tamtego czasu obraz stanowił ozdobę ołtarza głównego. Tylko raz obraz opuścił Kalisz.

We wrześniu 1939 roku został przewieziony przez ówczesnego proboszcza do Muzeum Narodowego w Warszawie i tam złożony w depozyt. Dość szybko wrócił jednak do Kalisza. Niemcy odnaleźli dzieło w zbiorach warszawskiego muzeum i przewieźli z powrotem do Kalisza. Całą okupację spędził w miejskim ratuszu , a po wojnie powrócił do kaliskiej fary i tam dotrwał do nocy z 13 na 14 grudnia 1973 roku.

Około 2 w nocy mieszkająca naprzeciwko kościoła kobieta zauważyła przeświecające przez witraże kościelne płomienie. Natychmiast zaalarmowała księży, a ci  straż pożarną. Po 4 minutach od zawiadomienia straż przystąpiła do akcji gaśniczej. Płonął ołtarz główny. W chwili rozpoczęcia akcji gaśniczej w ogniu stała cała górna, drewniana konstrukcja ołtarza. Gaszenie pożaru utrudniał gęsty dym wypełniający ławę ołtarza. Ogień został opanowany po trzech godzinach.

Zagadkowy pożar

Z obrazu Rubensa pozostały tylko resztki ram. Oficjalne dochodzenie zostało zamknięte konkluzją – obraz spłonął – przyczyna podpalenie ołtarza lub zwarcie instalacji elektrycznej. Zbyt wiele jest jednak znaków zapytania w tej sprawie, by można tak szybko o niej zapomnieć.

Zagadkowy pożar, który ogarnął jedynie ołtarz i sprzeczne wersje co do przyczyn i okoliczności towarzyszących śledztwu spowodowały, że zaczęto snuć domysły. Może jednak obraz nie spłonął, a został skradziony, natomiast pożar miał tylko zatrzeć ślady tej kradzieży?

Jedną z oficjalnych przyczyn powstania pożaru wykluczył Józef Dąbrowski, dowodzący w 1973 roku akcją gaśniczą. Stwierdził, że po sprawdzeniu instalacji elektrycznej okazało się, że bezpieczniki były wykręcone. Zwarcie instalacji elektrycznej nie mogło zatem spowodować  pożaru. Pozostaje zatem podpalenie. Gwałtowność rozwoju ognia, jego ukierunkowanie tylko do rejonu ołtarza głównego świadczyłoby, że to była rzeczywista przyczyna pożaru.

Do końca nie wiadomo tylko czy spłonął obraz, czy tylko pusta rama. Zarówno strażacy jak i ksiądz proboszcz Andrzej Gaweł twierdzą, że po pożarze zachowała się część narożnika ramy z zachowanymi fragmentami obrazu. Ich kształt sugerowałby, że obraz został wycięty lub wyszarpany (rama zaginęła w prokuraturze)

“Zdjęcie z krzyża”: Zawsze jest szansa odzyskania

Jeżeli obraz został skradziony, zawsze jest nadzieja, że w pewnym momencie pojawi się na rynku. Wtedy prawdopodobnie zostanie zatrzymany. Jego dane znajdują się w międzynarodowej bazie poszukiwanych dzieł sztuki (Art. Loss Register), wie o nim Międzynarodowa Organizacja Policji Kryminalnej (INTERPOL). Na nasze szczęście „Zdjęcie z krzyża” P.P.Rubensa jest dziełem, które posiada bardzo dobrą dokumentację na podstawie której strona polska może udowodnić swoje prawo własności. Pozostaje czekać cierpliwie i bacznie śledzić informacje napływające z międzynarodowego rynku sztuki. Doświadczenie uczy, że w przypadku skradzionych dzieł sztuki zawsze jest szansa ich odzyskania.

Ówczesny wikary parafii św. Mikołaja i jej późniejszy proboszcz ks. Andrzej Gaweł, rzucił podejrzenia na Służbę Bezpieczeństwa (oczywiście już w wolnej Polsce). Ponoć w zgliszczach znaleziono fragment ramy obrazu. Zachowane na nim fragmenty płótna wskazywały na wycięcie obrazu z ram. Według niego, obraz został skradziony, a pożar podłożono aby zatrzeć ślady. Funkcjonariusze SB mieli potajemnie sprzedać obraz za granicą. Ocalały fragment ramy obrazu miał ponoć zaginąć w Prokuraturze…

Ekscentryczni kolekcjonerzy

Zastanówmy się jednak po co komu obraz, którego nie można sprzedać, ani się nim pochwalić? No cóż, bywają na świecie ekscentryczni kolekcjonerzy, którzy pożądają dzieł sztuki tylko po to, aby rozkoszować się ich obecnością, choćby w samotności. Pamiętajmy, że złodziej, który ukradł słynną Plażę w Pourville Claude’a Moneta z poznańskiego Muzeum Narodowego w 2000 roku, nie planował jej sprzedać. Chciał ją po prostu mieć z czystej miłości do tego obrazu. Może tak samo było z kaliskim dziełem Rubensa? W każdym razie, już w III Rzeczypospolitej Prokuratura odmówiła wszczęcia ponownego śledztwa, podtrzymując wersję o zwarciu instalacji elektrycznej i spaleniu obrazu.

Leszek Adamczewski, poznański dziennikarz i publicysta, autor ponad dwudziestu książek poświęconych głównie najnowszej historii Polski, w jednej ze swych najnowszych publikacji Zagrożone dziedzictwo. Zaskakujące losy zabytków na krętych ścieżkach XX wieku, w rozdziale poświęconym kaliskiemu obrazowi Rubensa tak napisał o teorii ks. Gawła: Pod koniec lat 70. XX wieku rozmawiałem z oficerem poznańskiej SB, dobrym znajomym mojego kolegi z redakcji „Expressu Poznańskiego”, gdzie wówczas pracowałem, który przy wódce powiedział nam, że po pożarze Służba Bezpieczeństwa podejrzewała księży z parafii świętego Mikołaja, iż ukradli oni obraz i podpalili kościół.

„Takie rzeczy się zdarzały” – mówił – „ale w tym przypadku nie natrafiliśmy nawet na cień dowodu, ze tak było. Fachowcy-pożarnicy orzekli w sporządzonej ekspertyzie, że obraz rzeczywiście spłonął, więc wniosek był jasny – nikt nie mógł go ukraść. Nikt z nas również nie zabierał z pogorzeliska nadpalonych fragmentów obrazu. Wszystkie dowody zabezpieczyła prokuratura”.

” Zdjęcie z krzyża”: Jaka jest prawda?

Czy bezcenny obraz Zdjęcie z krzyża Rubensa z Kalisza rzeczywiście spłonął, czy też go skradziono? Jeśli został skradziony, to być może kiedyś wróci na swoje miejsce. Jeśli spłonął, to cóż, pozostaje jedynie żal.

Dla wielu kaliszan zastanawiającym było, że prokuratorskie śledztwo po pożarze zostało bardzo szybko umorzone. Jako powód pożaru podano oficjalnie zwarcie instalacji elektrycznej. Mimo, że elektryk, który ją wykonał, stanowczo to wykluczył.

Tej wersji wydarzeń przeczy również, potwierdzone przez przybyłych na miejsce strażaków, wykręcenie bezpieczników. Jedna w wielu legend miejskich głosi, że w zgliszczach ołtarza znaleziono część ramy z fragmentami płótna, wskazującymi na wycięcie obrazu. Trudno jednak to potwierdzić, ponieważ wszystkie dowody zabezpieczyła prokuratura.

Po latach strona kościelna sugerowała, że pożar nie pojawił się przypadkowo i że do wzniecenia ognia oraz zniknięcia obrazu mogła się przyczynić służba bezpieczeństwa. Z kolei niektórzy jej przedstawiciele próbowali rzucić cień podejrzenia na księży.

W ołtarzu kościoła św. Mikołaja w Kaliszu, który w 1992 r. został katedrą diecezji kalskiej, wisi dziś kopia obrazu Rubensa, wykonana przez kaliskiego artystę Bronisława Owczarka.

Źródło: stratyzabytkow.nimoz.pl, historiewielkopolskie.pl, plus.polskatimes.pl, kalisz24.info.pl, calisia.pl

Fot. wikipedia.pl