Zmowa milczenia i morderstwo

Zmowa milczenia. 22-letnia Matylda P., studentka lubelskiej politechniki, wybierała się do rodzinnego W. na ferie wielkanocne. Ostatni raz widziano ją w piątek 18 kwietnia 2014 roku, gdy wysiadała z autobusu. O godzinie 13.28 wysłała SMS-a do swojego chłopaka z informacją, że dotarła na miejsce. Od przystanku do domu rodziców dzieliło ją 800 metrów. Na tym odcinku znajdowały się zabudowania po obu stronach. Mimo tego, nikt z mieszkańców nie umiał odpowiedzieć śledczym na pytanie, co stało się z dziewczyną.

Matylda P. już od szkoły podstawowej osiągała dobre wyniki w nauce. Jako nastolatka nie sprawiała rodzicom problemów wychowawczych. Kiedy jej rówieśnicy jeździli na dyskoteki i imprezy plenerowe, ona spędzała ten czas przy książkach. Kiedy wieczorem 18 kwietnia Matylda nie pojawiła się w domu w W., jej matka poważnie się zaniepokoiła. Dziewczyna była odpowiedzialna i z pewnością dałaby znać, że zmieniła plany. Tymczasem jej telefon był wyłączony. Barbara P. zadzwoniła na policję, jednak dyżurujący funkcjonariusz uspokoił ją, że córka z pewnością do rana się znajdzie.

***

Barbara P. niestety się nie myliła. Matylda nie odnalazła się ani do rana, ani następnego dnia. Mając informację od jej chłopaka Grzegorza T., że dziewczyna dotarła do W. po godzinie 13 w piątek, rodzice rozpoczęli przeszukiwanie okolicy. Niestety po Matyldzie ślad zaginął. W sobotę w poszukiwania zaangażowali się policjanci, próbując namierzyć ostatnie logowanie jej telefonu, ale ze względu na okres świąteczny te informacje mogły do nich dotrzeć dopiero we wtorek po Wielkanocy. Kiedy dziewczyna nie pojawiła się w domu przez niedzielę i poniedziałek, rodzice zaczęli obawiać się najgorszego. Postawili na nogi władze akademika, w którym mieszkała Matylda. Tam jednak również trudno było o jakiekolwiek wieści, gdyż dom studencki był prawie opustoszały ze względu na ferie.

Barbarę P. przepełniała bezsilność. W „Lany Poniedziałek” udało jej się zatrzymać kierowcę autobusu, który potwierdził, że Matylda w piątek dotarła do W. Była jedyną osobą, która wysiadała na tym przystanku, dlatego dobrze ją zapamiętał. Na sobie miała czarną kurtkę z kapturem i jasne dżinsy. To zgadzało się z tym, co powiedział Grzegorz T.,
który odprowadzał ją na dworzec PKS w Lublinie. Rodzice nie mieli wątpliwości, że córka zaginęła w rodzinnej miejscowości. Ich sąsiedzi natomiast nic nie widzieli i nic nie słyszeli.

Zmowa milczenia. Przerażający anonim

Po świętach śledczy rozpoczęli przesłuchiwanie studentów z akademika. Te czynności nie wniosły do śledztwa nic nowego. Ostatnią osobą, która widziała Matyldę był kierowca autobusu. Policyjne psy nie podjęły żadnego tropu od przystanku.

25 kwietnia Barbara P. w skrzynce na listy znalazła wydrukowany na komputerze krótki list: „Szukajcie jej w stawie koło Zwierzyńca”. Kobieta wpadła w panikę i pobiegła nad staw.

Zwierzyńcem lokalni mieszkańcy określają łąkę znajdującą się około dwóch kilometrów od W. Ze wsi prowadzi do niej wąska, leśna droga. Na końcu łąki znajdował się staw hodowlany. Nad nim lokalna młodzież często organizowała ogniska. Był to teren popegeerowski, będący własnością gminy. Barbara P. obeszła staw dookoła, lecz nie odnalazła śladu po córce. Dopiero, gdy poinformowała męża Sylwestra o liście, ten zawiadomił policję. Gdy na miejsce przybyła straż pożarna i ekipa nurków, do Barbary P. dopiero dotarło, co autor anonimu miał dokładnie na myśli.

Akcja nie trwała zbyt długo. Zwłoki dziewczyny odnaleziono po zaledwie kilkudziesięciu minutach poszukiwań. Znajdowały się w stanie początkowego rozkładu, co sugerowało, że Matylda straciła życie zaraz po swoim zaginięciu. Dokładniejszych informacji miał udzielić Instytut Medycyny Sądowej.

Wypadek czy morderstwo?

Patolog jako przyczynę zgonu uznał utonięcie. Na ciele nie było widocznych śladów przemocy. Podłoże seksualne również wykluczył. Sprawę zapewne uznano by za nieszczęśliwy wypadek, gdyby nie okoliczności zdarzenia. Matylda P. przy temperaturze 9°C zamiast skierować się najpierw do domu, poszła nad staw się wykąpać? Brzmiało to absurdalnie, dlatego prokuratura wszczęła śledztwo. Wyniki toksykologiczne nie wykazały w jej organizmie obecności substancji odurzających i alkoholu. Założono wstępną hipotezę, że dziewczyna została przywieziona samochodem ze wsi przez sprawcę lub sprawców. Możliwość, że została zwabiona w to miejsce została na tamtym etapie śledztwa wykluczona, ze względu na informację od operatora sieci komórkowej, że oprócz SMS-a do Grzegorza T., nie odnotowano żadnej innej aktywności na tym numerze telefonu. Ostatnie logowanie miało miejsce na leśnej drodze prowadzącej do Zwierzyńca o godzinie 13.42, jednak ten fakt nie miał większego znaczenia, gdyż w tamtym miejscu zanikał zasięg sieci.

Król kaczek Zwłoki Matyldy P. nie były pierwszymi, jakie wyłowiono z tamtego stawu. W 1984 roku w W. zaginęła Zuzanna J.

Zmowa milczenia. Chcesz wiedzieć jak zakończyła się ta historia? Sięgnij po Detektywa 10/2022 (tekst Konrada Szymalaka pt. Zmowa milczenia). Cały numer do kupienia TUTAJ.