Znajdowała się w agonii, kiedy ją zgwałcił

Sekcja zwłok 67-letniej Janiny Morawskiej potwierdziła przypuszczenia lekarza milicyjnego. Ofiara zmarła na skutek ciężkich obrażeń czaszkowo-mózgowych, powstałych w wyniku licznych ciosów zadanych w głowę siekierą. Ale było też coś nieoczekiwanego. Okazało się, że gdy skatowana kobieta znajdowała się już w fazie agonii, sprawca ją zgwałcił.

Gdy myślimy o okrutnym mordercy-gwałcicielu wyobrażamy sobie osobnika odrażającego samym wyglądem, bestię rodem z horroru. Tymczasem prawda przeważnie jest zaskakująca. Sprawcy takich czynów, owszem są potworami, ale wewnątrz siebie. Zewnętrznie natomiast rzadko odróżniają się od otoczenia.

Na pewno nie zemdlelibyśmy ze strachu na widok niewysokiego, krępego staruszka o siwych włosach i dobrotliwym spojrzeniu. Takich jak on codziennie mijamy na swojej drodze. Gdybyśmy jednak poznali jego tajemnicę z przeszłości…

***

Początek 1989 roku był ciepły, pogodny, śniegu jak na lekarstwo. Normalnie wiosna przyszła. Ludzie kręcili z niedowierzaniem głowami i mówili, że świat staje do góry nogami, skoro w styczniu można chodzić bez czapki i szalika, a w południe usiąść przed domem i wystawiać twarz do słońca.

17 stycznia w Warszawie obradowało X Plenum KC PZPR. Głównym tematem dyskusji była potrzeba porozumienia ze społeczeństwem. Indie wyraziły zainteresowanie zakupem polskich samolotów pasażerskich AN-28, helikopterów „Kania”, a także statków oraz innych dóbr przemysłowych. Za najgorzej ubrane kobiety uznane zostały księżna Yorku Sarah Ferguson i Imelda Marcos, żona byłego prezydenta Filipin.

Tego dnia – to był wtorek – w miejscowości Grzegorzowice w ówczesnym województwie zamojskim, około godziny 10 zjawił się wyczekiwany przez mieszkańców w starszym wieku Zbigniew Pióro, doręczyciel z urzędu pocztowego. Przywiózł emerytury, renty i inne świadczenia. Korzystając z wiosennej pogody przyjechał rowerem.

Zgwałcił i zamordował

Dla 67-letniej Janiny Morawskiej miał zasiłek z opieki społecznej. Zostawiwszy jednoślad pod drewnianym, parterowym domem samotnej wdowy ze zdumieniem stwierdził, że drzwi wejściowe do mieszkania zostały wyrwane z zawiasów. Stały oparte o ścianę. Zastanawiające, cóż się mogło stać? Wiatr? Raczej mało prawdopodobne, musiałoby to być tornado. Mężczyzna stanął w progu, chrząknął.

– Pani Janino, to ja, listonosz. Pieniądze pani przywiozłem – odezwał się.

Morawska nie zaprosiła go do środka, w ogóle nie zareagowała. Jeszcze raz zawołał, ale z takim samym skutkiem. Pomyślał, że pewnie na chwilę gdzieś wyszła. Zajrzał do pokoju. Zobaczył przewrócony nocny stolik i pomyślał, że wydarzyło się coś złego. Nie chciał dalej wchodzić. Na drodze spotkał Kazimierę Wąsik, najbliższą sąsiadkę Morawskiej. Spytał czy ją dziś widziała. Odpowiedziała, że nie. A dlaczego chce wiedzieć? Co się stało? Pokazał jej wyrwane drzwi, powiedział o przewróconym stoliku.

– Musimy pójść zobaczyć co tam się stało. Może miała jakiś wypadek i potrzebuje pomocy – powiedziała kobieta.

Listonosz przyznał jej rację. Nie miał ochoty jej towarzyszyć, ale przecież nie powie, że się boi. Weszli do mieszkania wdowy i jednocześnie krzyknęli ze zgrozy. Ściany, sufit, podłoga – wszystko było zachlapane krwią. Zmasakrowane zwłoki Janiny Morawskiej leżały przy łóżku. Roztrzaskana głowa kobiety przedstawiała straszny widok. Bez wątpienia to nie był wypadek, lecz morderstwo. Niczego nie dotykali. Po wyjściu z mieszkania udali się do sołtysa, który miał telefon i powiadomili Milicję Obywatelską.

Zgwałcił tuż przed śmiercią

Milicyjny lekarz stwierdził zgon kobiety. Najprawdopodobniej zginęła na skutek obrażeń twarzoczaszki, które były spowodowane uderzeniami zadanymi z dużą siłą twardym przedmiotem. Musiała to jednak potwierdzić sekcja. Po wstępnych oględzinach zwłoki zostały przetransportowane do zakładu medycyny sądowej w Lublinie.

Śledczy badający miejsce zbrodni ustalili, że sprawca dostał się do mieszkania kobiety po wyłamaniu drzwi wejściowych. Przypuszczalnie przyszedł do niej w nocy. Czego jednak od niej chciał? Dlaczego był dla niej taki okrutny. Milicja raczej wykluczała motyw rabunkowy zabójstwa. Janina Morawska nie była osobą bogatą. Utrzymywała się z zapomóg opieki społecznej. W domu nie miała nic wartościowego. Bo trudno za taki uznać ledwie dyszący czarno-biały telewizor na lampy i starą szafę z ubraniami. Może jednak ukrywała jakieś kosztowności? Dolary, złote ruble albo zabytkową ikonę.

***

– To mało prawdopodobne. Gdyby coś takiego miała, lepiej by się odżywiała i ubierała. A widzieliście panowie jej rzeczy: trzy sukienki i pocerowane palto zimowe. Prędzej już ktoś ją zaciukał ze złości, bo lubiła plotkować. Ogólnie poczciwa kobieta, tylko ten długi język. Latem trochę dorabiała w polu u gospodarzy – powiedzieli milicji mieszkańcy Grzegorzewic.

Sekcja zwłok Janiny Morawskiej potwierdziła przypuszczenia lekarza milicyjnego. Ofiara zmarła na skutek ciężkich obrażeń czaszkowo-mózgowych, powstałych na skutek licznych ciosów zadanych w głowę siekierą. Ale było też coś nieoczekiwanego. Okazało się, że gdy skatowana kobieta znajdowała się już w fazie agonii, sprawca ją zgwałcił. Lekarze, którzy wykonywali autopsję zmarłej, wykluczyli pomyłkę. Morderca był więc jednocześnie gwałcicielem. Zapewne jakimś dewiantem, skoro odbył stosunek z umierającą 67-letnią kobietą. Z całą pewnością nie był to osobnik ze zdrowym popędem seksualnym. Ustalenia te wytyczyły nowy kierunek śledztwa.

Postępowanie umorzono

Wiadomość, że zanim zabójca zabił Janinę Morawską to ją zgwałcił, wywołała w okolicy popłoch. Początkowo aż trudno było w to uwierzyć, niemniej ludzie znali z telewizji i lektury gazet takie przypadki. Ot, taki „wampir ze Śląska”. Zabił kilkanaście kobiet (w tym bratanicę Edwarda Gierka), z denatkami dokonywał czynności seksualnych, niektóre okaleczał. A z nowszych czasów: nauczyciel z Piotrkowa Trybunalskiego, skazany za zabójstwo i molestowanie trzech chłopców. Może i ten nasz jest ulepiony z takiej samej gliny – zastanawiano się.

To były, rzecz jasna, amatorskie rozważania osób nie będących zawodowymi detektywami. Aczkolwiek funkcjonariusze śledczy z Zamościa i Lublina pracujący nad tą sprawą przyjęli podobny tok rozumowania. Analizowano przypadki zabójstw bądź usiłowań zabójstw kobiet, połączonych z gwałtami na ofiarach, z ostatnich 10 lat.

***

Przedmiotem badań były zarówno wykryte zbrodnie, jak i będące wciąż niewyjaśnionymi zagadkami. Jeśli sprawcy byli znani, sprawdzano ich alibi, porównywano odciski palców i inne ślady z tymi, które zabezpieczono w miejscu zdarzenia. Zlecono szereg ekspertyz z zakresu medycyny sądowej, daktyloskopii, mechanoskopii i traseologii.

Na podstawie profilu sporządzonego przez psychologów z Instytutu Ekspertyz Sądowych z Krakowa wynikało, że sprawcą jest mężczyzna w wieku 30-50 lat. Wytypowana lista potencjalnych podejrzanych liczyła kilkadziesiąt nazwisk. Byli to mężczyźni, karani wcześniej za gwałty i inne przestępstwa seksualne. Kilku zatrzymano do wyjaśnienia. Nikomu jednak nie postawiono zarzutów. Postępowanie zostało umorzone.

Ta sprawa znalazła rozstrzygnięcie. Chcesz się dowiedzieć w jakich okolicznościach? Sięgnij po Detektywa 2/2022 (tekst Karola Rebsa pt. “Morderca zawsze zostawia ślad”). Cały numer do kupienia TUTAJ.