Zniknęło 4 nastolatków. Gdzie są? Czy żyją?

Zniknęło 4 nastolatków w województwie zachodniopomorskim.. To działo się w latach 1998-1999. Historia wydaje się wręcz nieprawdopodobna. Nie można wykluczyć, że w tym regionie grasował seryjny morderca. Zabójca z niewyjaśnionych przyczyn porywał chłopców. Jaki był motyw jego działania? Co się stało z nastolatkami? Jedna z hipotez zakłada, że dewiant spełniał swoje seksualne fantazje, a później pozbawiał ich życia. Jeśli tak było to jest to przykład zbrodni doskonałej.

Szokujące jest, że do zaginięć doszło w bardzo podobnych okolicznościach.  Czy zostali zamordowani. A może padli ofiarą międzynarodowej siatki pedofili? Trudno na spekulowanie w tej sprawie. Może jednak uda się wyjaśnić te sprawy. Bardzo zagadkowe i tajemnicze

Według jednej z organizacji zajmującej się poszukiwaniem zaginionych osób Janusz, Marek, Andrzej i Łukasz mogli paść ofiarą seryjnego mordercy. Czy to możliwe, że w Zachodniopomorskiem, pod koniec ubiegłego stulecia grasował groźny dewiant, który do dziś pozostaje nieuchwytny?

Czwórka nieodnalezionych chłopaków, była w tym samym wieku (mieli po 14 lub 15 lat). Dodatkowo miejsca, w których widziani byli po raz ostatni, znajdują się w bliskiej od siebie odległości, a całą drogę można byłoby pokonać jednym środkiem transportu, w nieco ponad 2 godziny.

Zniknęło 4 nastolatków: Janusz Asminien

Łobez to małe miasteczko koło Szczecina. Znają się w nim właściwie wszyscy, a życie płynie tam spokojnie i wolno. Od urodzenia w miasteczku żył 15-letni Janusz.

– Wszyscy na niego czekamy. Bardzo za nim tęsknię. Nie po to go rodziłam, żeby on się teraz gdzieś tułał po świecie, czy gdzieś niegodnie jego ciało leżało – powiedziała reporterowi „Interwencji” Krystyna Asminien, matka zaginionego chłopaka w programie wyemitowanym w 2017 roku.

Jest 21 marca 1998 roku. Około godziny 18:00 Janusz wychodzi z domu spotkać się ze znajomymi. Spacerują wzdłuż rzeki, razem piją alkohol. Powoli robi się ciemno. Mimo to, wkrótce chłopak zostaje sam.

Chłopak nie wrócił do domu, zaniepokojeni rodzice w związku z tym postanowiła zawiadomić policję. Rozpoczęły się poszukiwania zaginionego 15-latka. Przeszukano miejsce, gdzie znajomi pozostawili Janka.

Na brzegu Regi znaleziono złożoną w kostkę kurtkę oraz czapkę, które były ważnym elementem w śledztwie. W trakcie śledztwa podejrzewano, że 15-latek pozostawił ubrania nad brzegiem i wszedł do wody. Minęło wiele lat od jego zaginięcia, jeśli chłopak tamtego dnia utopiłby się, jego ciało wypłynęłoby już na powierzchnię.

Później do poszukiwań Janusza użyto psów tropiących. Ślad się szybko urwał. Śledczy uznali, że chłopak mógł zostać porwany. Ubrania pozostawione nad brzegiem rzeki mogły być tam zostawione dla zmylenia tropu.

Sprawa została nagłośniona w mediach. Po tym bliscy zaginionego 15-latka dostawali głuche telefony. Podczas jednego połączenia, tajemniczy głos zagroził, że jeśli dziennikarze nie przestaną pojawiać się w miasteczku, podobny los może spotkać brata Janusza. To połączenie daje wiele do myślenia…

Zniknęło 4 nastolatków: Marek Paczkowski

Niemal rok po Januszu zniknął kolejny chłopiec: 14-letni Marek Paczkowski. Tym razem w Starym Drawsku, położonym 50 kilometrów od Łobza. Zaginął w biały dzień, w drodze do szkoły. Był 1 marca 1999 roku.

W Starym Drawsku jest wiele zbiorników wodnych, które policja uznała za kluczowe w rozwiązaniu zaginięcia. Według policyjnych ustaleń, Marek najpewniej spacerował po zamarzniętym jeziorze, lód się załamał, a Marek utonął.

Teren jeziora przez kilka dni sprawdzał tata Marka, Henryk Paczkowski. Twierdzi, że nie znalazł żadnego załamania w lodzie, które mogłoby potwierdzić przypuszczenie policji.

– Według jednego świadka, on już nie żyje. Wsiadł do samochodu na wysokości zamku w Starym Drawsku – mówiła znajoma zaginionego nastolatka.

Policji do dziś nie udało się ustalić, kto kierował pojazdem. Zarówno hipoteza o utonięciu jak i ta o uprowadzeniu, do dzisiaj nie została wyjaśniona. Śledztwo nie ruszyło do przodu, a rodzina wciąż czeka na jakiekolwiek informacje dotyczące syna.

Po Marku nie ma śladu, nie pojawia się żaden nowy świadek. Niestety do dzisiaj nic nie wiadomo. Mimo to, bliscy zaginionego nie tracą nadziei, że w końcu dowiedzą się, co tak naprawdę stało się z chłopakiem.

Zniknęło 4 nastolatków: Andrzej i Łukasz

14-letni Andrzej Ziemniak i 15-letni Łukasz Sas zaginęli miesiąc po Marku w oddalonym o ponad 100 kilometrów nadmorskim Rewalu. Obaj nie byli święci. Razem uciekli z ośrodka wychowawczego. Potem zaginął po nich wszelki ślad.

Prawdopodobnie chłopcy chcieli autostopem dotrzeć do swoich rodzinnych domów. Teren ośrodka wychowawczego również został dokładnie przeszukany… Zwłaszcza po wizji jasnowidza, który stwierdził, że Łukasz i Andrzej nigdy nie wyszli z budynku.

– On miał trudne dzieciństwo, bo mieliśmy trudne warunki w domu. Miałam męża pijaka, znęcał się nad synem, a on robił wszystko, żeby tylko ojciec go widział: kradzieże, niechodzenie do szkoły, jak sąd stwierdził: wysoka demoralizacja – wspomina Dorota Sas, matka zaginionego Łukasza.

„Trudno wierzyć w zbiegi okoliczności w przypadku zaginięcia 4 chłopców”

W ubiegłym roku temu jedna z organizacji zajmujących się poszukiwaniem zaginionych osób sporządziła zaskakujący raport. Wynika z niego, że nastolatkowie mogli paść ofiarą seryjnego zabójcy.

– Trudno wierzyć w zbiegi okoliczności w przypadku zaginięcia 4 chłopców. Byli w podobnym wieku, z tego samego rejonu, podobni fizycznie. Oczywiście był też ten sam czas, bo mówimy o zaginięciach na przestrzeni roku – wskazała Renata Waligórska z organizacji Missing Zaginieni.

– Żeby zahaczyć się jakiejś tezy, jakiejś teorii, musi być chociaż jakiś ślad, który by na to wskazywał – skomentowała Mirosława Rudzińska z policji w Szczecinie.

„Może odczekać ileś tam lat, ale będzie robił to samo”

Mimo upływu lat sprawy zaginięć nastolatków w województwie zachodniopomorskim wciąż pozostają niewyjaśnione. Poszukiwania zakończono. Sprawy trafiły do policyjnego archiwum. Hipotezy o seryjnym zabójcy nie udało się ani wykluczyć, ani potwierdzić. A szansa na rozwiązanie zagadki z każdym dniem staje się coraz mniejsza.

– Sprawy dotyczące poszukiwań, zgodnie z obowiązującymi przepisami, prowadzone są przez 10 lat od zgłoszenia zaginięcia osoby. Nie jest jednak tak, że taka sprawa idzie w zapomnienie i nikt się nią nie interesuje – zapewnia Rudzińska z policji w Szczecinie.

Co myślą internauci

ewidentnie ćwierć wieku temu ktoś grasował na terenie obecnego województwa Zachodniopomorskiego.  Ale ten ktoś nie był zbyt daleko skoro wiedział ze jest grzebane przy sprawie. Sprawca jest/był blisko…

Zachodniopomorskie, lata 90-te… Wszystko jasne. Mafie, handel ludźmi, pobliska granica z Niemcami, homoseksualne domy publiczne w Niemczech… Oni mają straszny syf u siebie. Sporo osób wtedy porwano…

Na sto procent tam grasuje jakiś zwyrodnialec. Jeszcze zaatakuje… pewno odsiaduje wyrok… ale wyjdzie… i ktoś znowu zaginie…

Dobrze, że o tym piszą. Im więcej, tym lepiej. Może ktoś coś sobie przypomni… Straszna historia. Jestem matka i nie wyobrażam sobie bólu i rozpaczy rodziców. Biedni chłopcy.

To tylko kilka opinii, które znaleźliśmy w internecie. Trudno się z nimi nie zgodzić. To samo województwo, ten sam miesiąc, chłopcy praktycznie w tym samym wieku, odległość zaginięć nie przekraczała 100 km. Czterech nastolatków  zaginęło w bardzo podobnych okolicznościach.  Czy zostali zamordowani. A może padli ofiarą międzynarodowej siatki pedofili? Trudno na spekulowanie w tej sprawie. Może jednak uda się wyjaśnić te sprawy. Bardzo zagadkowe i tajemnicze.

Jaka jest prawda?

Czwórka nieodnalezionych chłopaków, była w tym samym wieku (mieli po 14 lub 15 lat). Dodatkowo miejsca, w których widziani byli po raz ostatni, znajdują się w bliskiej od siebie odległości, a całą drogę można byłoby pokonać jednym środkiem transportu, w nieco ponad 2 godziny.

Dziś istnieje wiele możliwości ułatwiających śledztwo jak np. monitoring, lecz pod koniec lat 90. ubiegłego stulecia jego brak powodował, że porywacz mógł spokojnie się przemieszczać. Jeżeli za zaginięcie całej czwórki odpowiedzialna jest jedna osoba, można przyjąć, że nastolatkowie zostali zamordowani, a sam sprawca uciekł do innego miasta lub za granicę.

Miejsca, w których widziani byli po raz ostatni znajdują się w niewielkiej odległości od siebie. Drogę łączącą te trzy miejscowości można przejechać w nieco ponad 2 godziny.

Jednak nie możemy wykluczyć również, że za zniknięcie 4 nastolatków odpowiada ten sam człowiek.  Seryjny morderca, pedofil, który szukał swoich ofiar na terenie województwa Zachodniopomorskiego. Porywał chłopców, spełniał swoje seksualne fantazje, a później pozbawiał ich życia. Jeśli tak było to jest to przykład zbrodni doskonałej. Nie ma ciał, nie ma dowodów popełnienia przestępstwa, nikogo nie można oskarżyć i skazać.

Pozostają domysły, domniemania i gdybania. Zaginięcia i porwania zawsze budzą wiele emocji i kontrowersji. Przypadki, które wydarzyły się wiele lat temu, lecz do dziś nie zostały wyjaśnione, jednych przerażają, a innych intrygują. Sprawa 4 chłopców z północy Polski do takich właśnie należy. I choć swój początek miała ćwierć wieku do dzisiaj nie udało się jej rozwikłać. I chyba coraz mniejsze są szanse, że kiedykolwiek dowiemy się, jaki los spotkał tych czterech nastolatków.

Źródło: polsatnews.pl, rmf24.pl, wp.pl

Fot. pixabay.com