Zabójstwo Marianny Pietrzak: sukces Archiwum X

Zabójstwo Marianny Pietrzak ze Słupska  przez wiele lat było nierozwiązane. 76-letnia kobieta była osobą w Słupsku znaną i szanowaną. Przez wiele lat prowadziła aptekę przy głównej ulicy w centrum miasta. Nie miała dzieci. Jedyną rodziną była starsza o kilka lat siostra, która z nią mieszkała. Wiadomość o brutalnym zabójstwie aptekarki, jaka obiegła miasto 16 września 1989 roku, była dla mieszkańców wielkim szokiem. Zbrodnia nigdy nie zostałaby osądzona, gdyby nie policjanci z Archiwum X.

Do zabójstwa doszło w nocy z 15 na 16 września 1989 roku.  Wieczorem do drzwi znajdującego się w kamienicy przy Wojska Polskiego w Słupsku mieszkania Marianny Pietrzaki jej 81-letniej siostry zapukał mężczyzna podający się za pracownika gazowni. Po odczytaniu stanu licznika mężczyzna wyszedł. Chwilę później zapukał jeszcze raz.

Kiedy pani Marianna  otworzyła mu drzwi, wtargnął do mieszkania z dwoma innymi mężczyznami. Marianna P. została zakneblowana i przywiązana do fotela. Mężczyźni skrępowali również jej siostrę. Przez kilka godzin bandyci znęcali się nad kobietami, żądając wydania pieniędzy i kosztowności.

Kobieta nie przeżyła tortur polegających na kopaniu, biciu po twarzy, duszeniu i przypalaniu gorącym nożem. Jej siostra przeżyła napad, bo w trakcie tortur straciła przytomność.

Pani Marianna była magistrem farmacji, wieloletnim kierownikiem jednej z aptek w Słupsku. Była szanowaną mieszkanką tego miasta, odznaczoną Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Medalem 40-lecia Polski Ludowej, odznaką Za wzorową pracę w służbie zdrowia i odznaką Za zasługi dla województwa koszalińskiego.

Zabójstwo Marianny Pietrzak: jak to się stało

Podczas sekcji zwłok stwierdzono następujące obrażenia na ciele nieżyjącej: zmiany pourazowe: zgniecenie klatki piersiowej, rany cięte szyi, liczne i rozległe podbiegnięcia krwawe całego ciała; otarcia naskórka głowy i tułowia oraz liczne oparzenia II stopnia pośladków, kończyn dolnych oraz szyi, złamanie prawej kości łokciowej, bruzdy i zasinienie wraz z obrzękiem po silnym skrępowaniu obu przedramion, złamanie nosa, obrzęk mózgu, krwisty płyn w komorach. Nie stwierdzono uszkodzenia narządów wewnętrznych ani zmian chorobowych, które mogłyby w konsekwencji spowodować zgon kobiety.

Jak stwierdził biegły: „Całość obrażeń świadczy, że denatka przed śmiercią była wielokrotnie bita i raniona oraz przypiekana gorącym nożem, zaś jej śmierć nastąpiła na skutek pobicia. Nie da się określić, jak długi czas denatka była dręczona. Nie wiadomo w jakiej kolejności zostały zadawane obrażenia. Na pewno nie żyła długo po całkowitym zgnieceniu klatki piersiowej. Łamanie żeber mogło być dokonywane na raty”

Z mieszkania kobiet sprawcy wynieśli zegarek na łańcuszku, olejny obraz i lampowe radio oraz 30 tys. złotych w gotówce, czyli 30 złotych w przeliczeniu na obecne pieniądze. O zabójstwie Marianny policję zawiadomiła listonoszka, która 16 września rano przyszła do jej mieszkania.

W trakcie oględzin mieszkania policjanci zabezpieczyli 73 różnego rodzaje dowody i ślady, m.in. linie papilarne oraz niedopałki palonych przez bandytów papierosów. Choć w kręgu podejrzanych znalazł się wówczas jeden ze skazanych we wtorek mężczyzn, policja nie była w stanie dopasować do niego zabezpieczonych śladów. Prokuratura umorzyła śledztwo.

Co zgubiło starszą panią?

Jedna z przyjętych w śledztwie hipotez zakładała, że – być może – starszą panią zgubiła krążąca tu i ówdzie plotka, że jako właścicielka apteki jest osobą bardzo zamożną i w dodatku trzyma w domu złote rublówki, tzw. świnki carskie, które rzekomo odziedziczyła po dziadku, carskim urzędniku. Taka w każdym razie była motywacja trzech bandytów, którzy wtargnęli do jej mieszkania.

 76-letnia Marianna P. mieszkała z 80-letnią siostrą. Tej ostatniej udało się przeżyć napad. Od niej policjanci mieli informacje o przebiegu zdarzenia. Przestępcy dostali się do mieszkania pod pretekstem, że są pracownikami gazowni i prowadzą kontrolę instalacji. Starsza pani została zawleczona do kuchni, nogi i szyję przywiązali jej do kuchenki gazowej. Torturami zmuszali, żeby zdradziła, gdzie ukryła złote monety. Przypalali ją rozgrzanym na kuchence gazowej nożem, wyłamywali palce i ręce, bili i kopali.

Siostrę zakneblowali i przywiązali do fotela w pokoju paskami rwanymi z prześcieradła. Bili obie na zmianę, grozili, że je zabiją, jeśli nie zostaną im wydane złote rublówki. Kobiety oddały wszystkie pieniądze, jakie miały w domu – około 300 tysięcy złotych, dziś równowartość 30 złotych. Bandyci chcieli jednak złota, więc dręczyli je dalej.

Nie mogła wezwać pomocy!

Torturowane kobiety nie powiedziały, gdzie ukryły skarby, bo ich po prostu nie miały. Marianna kilkakrotnie traciła przytomność, nad ranem zmarła. Ponieważ siostra zamordowanej również straciła przytomność, bandyci sądzili, że i ona nie żyje. Zabrali obraz olejny, stare radio lampowe i wyszli. Po pewnym czasie Józefa G. oswobodziła się z więzów i doczołgała do kuchni. Tu zobaczyła leżącą na podłodze siostrę. Chciała wezwać pomoc, ale okazało się, że napastnicy przecięli przewód telefoniczny. Ze względu na niedowład nóg nie mogła sama wyjść z mieszkania. Osłabioną kobietę znalazła dopiero kilka godzin później listonoszka, która przyniosła rentę. To ona wezwała pogotowie i milicję.

Józefa G. trafiła do szpitala, Marianna P. nie żyła. Sekcja zwłok wykazała, że miała zmiażdżoną klatkę piersiową, złamaną rękę i nos, oparzenia I i II stopnia oraz obrzęk mózgu.

Zabójstwo Marianny Pietrzak: Archiwum X wkracza do akcji

Postępowanie wznowiono dopiero w lipcu 2005 roku roku. To wtedy funkcjonariusze z “Archiwum X” dopasowali zabezpieczone w 1989 r. ślady do zatrzymanego na tej podstawie i tymczasowo aresztowanego Jerzego U. Wpadł on dzięki komputerowemu systemowi AFIS służącemu do identyfikacji linii papilarnych.

W dniu 11 lipca 2005 r. policjanci z Archiwum X zatrzymali jednego ze sprawców. Przedstawiono mu zarzuty zabójstwa Marianny P. ze szczególnym okrucieństwem i rozboju z użyciem noża, połączonego z pozbawieniem wolności ze szczególnym udręczeniem Józefy G. 13 lipca 2005 r. mężczyznę tymczasowo aresztowano na 3 miesiące. Kilka dni później zatrzymano dwóch jego kompanów.

Sądowy finał sprawy nastąpił w grudniu 2006 roku. 51-letniego Jerzego U. skazano na 25 lat więzienia. Taką sama karę sąd wymierzył 45-letniemu Mariuszowi P. Jego brata, Sławomira P., który miał mniejszy udział w zbrodni, sąd skazał na 15 lat pozbawienia wolności.

Sąd wymierzył dokładnie takie kary, jakich w mowie końcowej domagał się prokurator Tomasz Walendziak.

Co mówi sędzia

Obrońcy wnosili o łagodne potraktowanie swoich klientów, powołując się na to, iż oskarżeni przez kilkanaście lat żyli “z brzemieniem tej zbrodni”. Obrona wnosiła również o zmianę kwalifikacji czynu z zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem zagrożone niższą karą pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Tego wniosku jednak nie uwzględniono.

W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Jacek Żółć powiedział, że “skazani dopuścili się tak brutalnego zabójstwa, iż nikomu nie życzy oglądania zdjęć zmasakrowanych zwłok ofiary.”

Zabójstwo Marianny Pietrzak: w skrócie

Sprawa zabójstwa słupskiej aptekarki była pierwszą, którą zajęło się Archiwum X, specjalny zespół policjantów badających zbrodnie sprzed lat. W lipcu 2005 roku zatrzymano 51-letniego Jerzego U. Wpadł dzięki komputerowemu systemowi porównującemu odciski palców. Badania DNA doprowadziły do Sławomira P. Mężczyzna na miejscu zbrodni pozostawił niedopałek, z którego pobrano próbki śliny.

76-letnia Marianna Pietrzak zginęła 16 września 1989 r. we własnym mieszkaniu przy ul. Wojska Polskiego w Słupsku. Zabójcy podczas przesłuchania stwierdzili, że chcieli jedynie zabrać złote rublówki, które rzekomo miała kobieta. Gdy ich nie znaleźli, próbowali przemocą zmusić do oddania pieniędzy. Zaczęli ją bić i przypalać rozgrzanym nożem, połamali ofierze żebra, nos i łokieć. Wycieńczona kobieta zmarła. W drugim pokoju w tym czasie przebywała 81-letnia siostra zamordowanej. Bandyci przywiązali ją do krzesła podartymi prześcieradłami, bili po twarzy. Wychodząc z mieszkania powiedzieli, żeby zmówiła pacierz za siostrę, bo ta nie żyje. To na zeznaniach siostry zamordowanej oparto oskarżenie.