Yang Xinhai: Chiny nie widziały takiego potwora!

Yang Xinhai nienawidził ludzi. Uważał, że społeczeństwo jest niesprawiedliwe i zakłamane. Podróżował po Chinach i pracował jako robotnik. W latach 1999-2003, czyli w okresie swojej morderczej aktywności, zamordował 67 osób.

Przestępcy z dalekich Chin stosunkowo rzadko trafiają na łamy światowych mediów, co nie oznacza, że tamtejsze społeczeństwo nie ma do czynienia z seryjnymi zabójcami. Bodaj największym tego rodzaju przestępcą w ostatnich kilkudziesięciu latach był niejaki Yang Xinhai.

Mężczyzna urodził się  w 1968 roku, w najbiedniejszej rodzinie w swojej wsi. Nie mając perspektyw na godne, normalne życie od najmłodszych lat wchodził w konflikt z prawem.

Zaczynał od drobnych kradzieży, które były swego rodzaju walką o przetrwanie. Nikt specjalnie go nie ścigał, co budowało w nastolatku poczucie bezkarności. Potem był tylko gorzej. Xinhai wykształcił w sobie odrazę do ludzi i społeczeństwa, wierząc że jest ono niesprawiedliwe i zakłamane. Rozgrzeszał swoją przestępczą działalność nawet wtedy kiedy zaczął mordować.  Jego mordercza działalność trwała „zaledwie” 4 lata, mimo to zdążył w latach 1999-2003 zamordować aż 67 osób, oraz zgwałcić 23 kobiety.

Yang Xinhai: sprytny i wyrachowany

Mężczyzna działał w czterech prowincjach – Anhui, Hebei, Henan oraz Shandong. Mężczyzna zwykł zakradać się nocami do wybranych domostw, gdzie mordował nierzadko całe rodziny. Płeć i wiek nie miały dla niego żadnego znaczenia. Jego ofiarami byli mężczyźni i kobiety, od dzieci na starcach skończywszy. W czasie swoich wieczornych misji za każdym  razem zakładał inny strój, który następnie niszczył, aby nie dać się zidentyfikować policji. W tym samym celu zakładał większe o 2-3 numery buty, co również miało utrudnić ewentualną identyfikację przez policję.

Podczas jednego z przesłuchań padło proste pytanie: „Dlaczego w ciągu czterech lat zabiłeś tylu ludzi?”. Odpowiedź poraziła prostotą, a jednocześnie brakiem jakiejkolwiek refleksji:

– „Zabijanie ludzi to rzecz normalna, nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Nie obchodzi mnie, czy zasługują na życie, czy nie, to nie jest moja sprawa. Nie chcę być częścią społeczeństwa”.

Yang Xinhai urodził się 1968 roku w małej wiosce w powiecie Zhengyang (jeden z powiatów administrowanych przez powiat municypalny Zhumadian w prow. Henan) w bardzo biednej chłopskiej rodzinie. Inteligentny, ze zdolnościami do rysunku. Wbrew stanowisku rodziców i trudnościom ekonomicznym kontynuował naukę aż do etapu liceum, jednak nie miał najmniejszych szans na wstęp na studia.

Yang Xinhai: karty z życiorysu

Podobnie jak wielu jego rówieśników Yang Xinhai, mimo nie najgorszego wykształcenia musiał jako kilkunastoletni chłopak szukać pracy jako robotnik fizyczny. Typowy los chińskiego gastarbeitera. Często zdarzało się, że podobnie jak inni robotnicy nie dostawał pensji, mieszkał w skleconych naprędce i byle jak barakach, pracował trudnych warunkach. Nic dziwnego, że on także podobnie jak wielu innych z Henanu, doszedł do wniosku, że uczciwą, ciężką pracą nie osiągnie wiele w życiu.

Prowincja Henan, zarówno w oczach zwykłych Chińczyków jak i według policji, jest regionem uznawanym za „bandycki”.Henańczycy uważają się za pokrzywdzonych sposobem przeprowadzenia przemian gospodarczych i nie wystarczającego wzięcia pod uwagę ich interesów w rządowej strategii rozwoju. Dla wielu mieszkańców prowincji „pójście na południe od Jangcy”, czyli wyjazd na przestępcze występy gościnne w bogatszych prowincjach nadbrzeżnych,jak Zhejiang, Shanghai czy Guangdong, jest traktowane jako rodzaj „pracy”. Główne typy działalności to kradzieże, wymuszenia, organizowanie prostytucji. Yang Xinhai porzuciwszy pracę również wciągnął się w działalność tego typu, co zaowocowało trzykrotnym pobytem w  tzw. laogai.

Laogai to specyficzny chiński zakład karny, połączenie więzienia za zakładem pracy przymusowej. Teoretycznie celem jest resocjalizacja przez pracę, ale faktycznie, jak widać chociażby na przykładzie Yang Xinhai, zostaje z tego tylko praca.

Co mówią psycholodzy?

Chińscy psychologowie próbują wykazać, że bardzo istotnym motywem jego czynów była nienawiść do kobiet. Podobno przed drugim pobytem w laogai zaręczył się z dziewczyną z rodzinnych stron, która jedna na niego nie czekała. Kiedy Yang wyszedł z więzienia przygotowywała się do ślubu z innym.

Mimo tego, że wiele jego morderstw miało charakter rabunkowy (zabierał pieniądze i inne cenne przedmioty z domów swoich ofiar) jednak w wielu przypadkach ograniczał się tylko do gwałtu i morderstwa, nie zabierając nic lub prawie nic z miejsca zbrodni. Możliwe, że była to jedna z przyczyn, jednak jak podkreślają inni – napady były dla niego często jedynym źródłem dochodu, a zrabowane pieniądze przeznaczał w ogromnej części na prostytutki. Prostytucja, mimo że oficjalnie zakazana i karalna jest w Chinach zjawiskiem powszechnym, szczególnie w nocnych klubach, KTV, salonach fryzjerskich i większości hoteli.

Jednak większość opinii jest zgodna, że Yang stał sie jednostką wyalienowaną ze społeczeństwa. Yang stałe zmieniał mijesce pobytu, mordów dokonywał w starannie wybranych domostwach (głównie w wioskach i małych miejscowościach) podczas świąt czy lokalnych targów, kiedy przyjezdni mniej sie rzucali w oczy. Kobiety przed śmiercią często gwałcił, dopuszczał się również gwałtu na zwłokach.

Używał prostych narzędzi – jednym z najczęściej używanych był młotek (zawsze po dokonanym mordzie kupował nowy). Przez cztery  lata mimo niezwykle intensywnej działalności chińska policja nie była w stanie wykryć sprawcy. Niepowodzenia w śledztwie policja uzasadniała dużym doświadczeniem sprawcy w zacieraniu śladów.

Yang Xinhai stale zmieniał narzędzie zbrodni, prawdopodobnie jako taktykę, aby uniknąć policji. Używał zwykłych przedmiotów, w tym siekier, łopat, młotków i noży. Po każdym ataku zakopywał narzędzie zbrodni i pozbywał się swoich ubrań, paląc je lub wrzucając do pobliskiej rzeki. Zawsze nosił większe buty, aby nawet w ten sposób utrudnić śledztwo.

Yang Xinhai: Proces był szybki

Żadne z jego morderstw nie zostało popełnione w wyniku jakiegoś gwałtownego, emocjonalnego wzburzenia. Wszystkie planował z wyrachowaniem, a mordował z zimną krwią. Starannie wybierał miejscowości, w których zamierzał dokonać zabójstwa. Zazwyczaj były to wsie i niewielkie miejscowości. Niemal zawsze zjawiał się tam w okresie jakichś świątecznych uroczystości lub podczas targów, gdy przyjezdni nie rzucali się w oczy, ich pojawienie się było czymś naturalnym. W domostwie, do którego się wyłamywał, mordował wszystkich, których tam zastał, czasami całe rodziny. Najczęściej jednak wybierał samotne kobiety, które przed uśmierceniem gwałcił, kilka razu gwałcił także zwłoki swoich ofiar. Zamordowanych obrabowywał z pieniędzy i wartościowych przedmiotów. Niemal całą zdobycz wydawał na prostytutki.

Policja stosunkowo szybko ustaliła, że zabójca uśmierca swoje ofiary młotkiem, szybko też połączyła kolejne zabójstwa z jednym sprawcą, ale to było wszystko do czego zdołała samodzielnie dojść. O schwytaniu mordercy zadecydował przypadek. W 2003 roku właściciel hoteliku w sąsiedniej prowincji zawiadomił policję, że zjawił się u niego mężczyzna, który nie posiada dowodu osobistego, na dodatek podejrzanie się zachowuje. Yang został zatrzymany. Pobrano od niego próbki DNA, które porównano z pobranymi z miejsc, w których znaleziono zabitych ludzi. Okazało się, że są identyczne z tymi, które zachowały się na miejscu zbrodni popełnionych młotkiem.

Proces przeprowadzono szybko. Zebrane dowody nie pozostawiały wątpliwości co do tożsamości sprawcy.  Oskarżony przyznał się w śledztwie do popełnienia 67 morderstw i dokonania 23 gwałtów. Yang Xinhui został skazany na śmierć i 14 lutego 2004 r. rozstrzelany.

Xinhai zabiło więcej osób niż niektórzy z najbardziej płodnych seryjnych morderców w Ameryce, w tym Ted Bundy, Ed Kemper i John Wayne Gacy. Jednak ludzie w czterech opatrznościach, w których Xinhai popełniał swoje okrucieństwa, nie byli świadomi, że wśród nich jest szalejący morderca.

Z perspektywy czasu…

Dlaczego opinia publiczna nie była świadoma nieuchronnego zagrożenia bezpieczeństwa ze strony seryjnego zabójcy? Uważa się, że chiński rząd nie rozpowszechniał informacji o Xinhai, ponieważ uważał, że będzie to źle odzwierciedlać bezpieczeństwo wewnętrzne kraju. Nawet policjanci z terenów, w których miały miejsce morderstwa, odmówili komentowania zbrodni Xinhai, ponieważ Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego wydało nakaz, by nie komentować Xinhai ani nie udostępniać żadnych informacji mediom.

Od wielu lat chiński rząd rutynowo zapobiega rozpowszechnianiu informacji w społeczeństwie. Co gorsza, policjanci są zachęcani do zgłaszania niskich statystyk przestępczości w celu uzyskania podwyżek i awansów.

Chiński ekspert ds. przestępczości Borge Bakken twierdzi, że chińska policja konsekwentnie zaniża liczbę przestępstw. Na przykład w Kantonie tylko 2,5% zgłoszonych przestępstw jest uwzględnionych w oficjalnych danych. Co więc wynika z pozostałych zbrodni? Według Bakkena:

„Pozostałe 98 procent znika w irracjonalnych biurokratycznych strukturach zachęt i całkowitych zakazach publikowania danych na temat brutalnych i poważnych przestępstw.”

Więcej ciekawych i intrygujących tematów kryminalnych znajdziesz  w miesięczniku „Detektyw” i kwartalniku „Detektyw Wydanie Specjalne”. Zapraszamy do naszego esklepu: TUTAJ

Źródło: glospolonii.net., voval.media, bbc.com

Fot.murderpedia.org