Zwyrodnialec zgwałcił córkę i udusił kablem

Zwyrodnialec zgwałcił córkę i udusił. Namówił 10-latkę, by się wykąpała, a gdy wyszła z wanny naga, dokonał na niej gwałtu i udusił kablem od nocnej lampki. Zwłoki umył i ukrył w wersalce w mniejszym pokoju. Planował, że w podobny sposób uśmierci żonę…

Władysław S. uchodził za sąsiada idealnego. Cichy, zawsze uśmiechnięty, uczynny. Mieszkańcy bloku na dużym osiedlu w Krakowie podziwiali zaangażowanie mężczyzny w wychowanie córeczki i uczucie jakim publicznie darzył swoją żonę. Dlatego przeżyli szok, gdy dowiedzieli się, że pozbawił życia dwie, jak się powszechnie wydawało, najbliższe mu osoby.

Tak naprawdę Władek był więźniem swojej przeszłości, od której nie miał szansy ucieczki. Był z rozbitej rodziny, bo ojciec bez słowa wyjaśnienia wyprowadził się z Krakowa na Śląsk. Matka – Janina S. została bez męskiego wsparcia i mieszkała z Władkiem w Nowej Hucie. Potem już z innym panem miała kolejnego syna, Marcina.

Zgwałcił córkę: Trudne dzieciństwo

Władek od dziecka był nieposłuszny i krnąbrny. Jako 12-latek pobił kolegę w szkole, by zdobyć od niego pieniądze na ulubione ciastka. Były też kradzieże i włamania z jego udziałem i za te grzeszki, jako nieletni, na 2 lata trafił do domu dziecka i poprawczaka. Pierwszy wyrok za drobne włamanie dostał w 1979 roku, gdy miał 19 lat. Wówczas poznał o 3 lata młodszą Bożenę, która, jak i on, miała za sobą epizod pobytu w domu dziecka. Dziewczyna szybko zaszła w ciążę i urodziła córeczkę Sylwię, potem z Władkiem mieli jeszcze dwóch synów. Ślub wzięli dopiero w 1984 roku. Na początku nie brakowało im miłości i alkoholu. Potem doszły awantury i przemoc. Małżonkowie byli o siebie chorobliwie zazdrośni. Mieszkali w krakowskiej dzielnicy Podgórze, ale Władek często odwiedzał matkę i brata na drugim końcu miasta w ich nowohuckim mieszkaniu.

Nie ma co kryć, że w tamtym czasie źle się działo w małżeństwie Władka. Miał ciężką rękę i za znęcanie nad Bożeną dostał półtora roku więzienia. W 1985 roku kolejny wyrok za to samo przestępstwo był już surowszy: 3 lata odsiadki. Sąd nie patyczkował się z nim, gdy żonie pociął twarz żyletką i poturbował jednego z małoletnich synów. Jeszcze w celi dojrzała w nim myśl, że zabije żonę, potem siebie, a może i wszystkie dzieci, by „nikt obcy się nimi nie zajmował”.

Gdy wyszedł na wolność, ten zabójczy zamysł na moment rozpłynął się w oparach alkoholu, ale powrócił ze zdwojoną siłą, gdy Władek dowiedział się, że matka wyjeżdża do Zakopanego, by się leczyć w sanatorium, a jej drugiego młodszego syna Marcina też nie będzie. Janina S. zostawiła starszemu synowi klucze do pustego mieszkania w Nowej Hucie.

Zbrodnia w Nowej Hucie

W małżeństwie Władka było fatalnie. Po odbyciu 3-letniej kary więzienia wrócił do żony, ale pił nałogowo i opowiadał wszystkim, że partnerka go zdradza. Twierdził, że córka Sylwia nie jest jego dzieckiem. Gdy Bożena trafiła na kilka tygodni do szpitala, Władek przygarnął pod swój dach znajomego z więzienia, Janusza W., z którym dłuższą chwilę był w jednej celi. Janusz na wolności pomagał mu w wychowaniu synów i w opiece nad Bożeną, gdy opuściła szpitalny oddział. Opiekuńczy, bezkonfliktowy i uczynny lokator był lubiany przez wszystkich domowników, zwłaszcza przez dzieci.

Nikt się nie spodziewał, że w głowie Władka zrodził się plan, którego wprowadzenie w życie będzie miało straszne konsekwencje. W piątek, 8 czerwca 1990 roku, nie pozwolił iść córce do szkoły i powiedział, że pojadą do babci Janiny w Nowej Hucie, by podlać u niej kwiatki:

– Wybrała się do sanatorium i musimy się zaopiekować jej pelargoniami.

10-latka ufała mu bezgranicznie i pojechali pod znany im adres. Nim dotarli na miejsce, na melinie Władek wypił pół butelki wódki. W nowohuckim mieszkaniu namówił córkę, by się wykąpała, a gdy wyszła z wanny naga, dokonał na niej gwałtu i udusił kablem od nocnej lampki.

– Rzucała się, to docisnąłem ją kolanami do wersalki – powie potem jednemu ze znajomych.

Zwyrodnialec zgwałcił córkę

Zwłoki umył i ukrył w wersalce w mniejszym pokoju. Planował, że w podobny sposób uśmierci żonę. Wrócił do swojego mieszkania i Bożenie powiedział, że Sylwia została na noc u ich dobrego znajomego.

– Chodź przejedziemy się do Nowej Huty. Mam dla ciebie niespodziankę, będziemy bogaci – mówił nieco tajemniczo.

Zgodziła się na przejażdżkę następnego dnia. Gdy już byli w mieszkaniu matki, namówił żonę do seksu, a potem pokazał jej zwitek banknotów. Znowu pił dużo wódki, widać było, że trzęsą mu się ręce, ale żona myślała, że to z powodu kaca. Opowiadał jej, że te pieniądze ma z włamania.

– Gdzie je wszystkie ukryłeś? – dopytywała się Bożena. Odparł, że w piwnicy.

– Muszę cię jednak teraz związać, byś nie zawiadomiła policji, że mam gotówkę z przestępstwa – wymyślił na poczekaniu.

Bożena dała sobie skrępować ręce i nogi nylonową żyłką. Nie zgodziła się tylko, by zakneblował jej usta. Gdy zrozumiała, że mąż ma zabójcze plany, było już za późno. Patrząc jej prosto w oczy udusił ją paskiem od sukienki, odciął żyłki krępujące kończyny i ciało z wersalki przeniósł do wnęki w pokoju. Zwłoki córki cały czas były w wersalce.

Następnego dnia znowu pojawił się w tym mieszkaniu i odbył stosunek ze zwłokami żony. Mówił potem w sądzie, że kiedyś obiecał Bożenie, że będzie jej ostatnim mężczyzną. Słowa dotrzymał.

Zwyrodnialec zgwałcił córkę, a potem udusił. Chcesz poznać kulisy tej sprawy? Sięgnij po Detektywa 5/2023 (tekst Marcina Grzybczaka pt. Nawrócony zwyrodnialec). Cały numer do kupienia TUTAJ.