Znachor: co mu grozi w XXI wieku?

Znachor robi furorę. Przynajmniej w telewizji. Mamy na myśli polski film, który opowiada historię  Antoniego Kosiby. W nadchodzące święta Wielkiej Nocy różne stacje telewizyjne planują 11 emisji tego filmu. Historia wzruszająca, pięknie opowiedziana, a także z wątkiem prawniczym. Czy filmowy znachor zostałby skazany w 2023 roku?

W okresie międzywojennym niezwykły sukces kasowy odniósł film „Znachor” z 1937 r. Była to adaptacja powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, która ukazała się pod tym samym tytułem.

Żona znanego chirurga prof. Wilczura ucieka z kochankiem i zabiera ze sobą ich kilkuletnią córeczkę Marysię. Załamany lekarz, włócząc się po mieście, trafia do podrzędnego szynku, gdzie zostaje ograbiony i pobity, na skutek czego traci pamięć. Nie mogąc sobie przypomnieć, kim jest, po kilkunastu latach włóczęgi zamieszkuje na wsi u młynarza. Z czasem zyskuje sławę jako znakomity znachor.

Film kręcony był w malowniczej mazowieckiej wiosce Sikórz (nazywanej Mazowiecką Szwajcarią), a w profesora medycyny wcielił się niezapomniany Kazimierz Junosza-Stępowski (1880–1943). 44 lata później, w 1981 r., Jerzy Hoffman nakręcił kolejną filmową adaptację poczytnej powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, w której główne roli zagrali Jerzy Bińczycki (1937–1998) i Anna Dymna (1951).

W obu filmach znachorem był jednak w rzeczywistości lekarz, absolwent studiów medycznych na wyższej uczelni. Tymczasem w języku potocznym określenie to dotyczy osoby bez wykształcenia z ww. dziedziny, która leczy za pomocą ziół, zaklęć i czarów.

Znachor: pamiętasz ten film?

Przypomnijmy film. Profesor Rafał Wilczur, słynny kardiochirurg, otrzymuje od swojej żony wiadomość, że ta zabiera córkę i od niego odchodzi. Profesor, załamany, trafia za namową przypadkowo napotkanego bezdomnego do baru, w którym złodzieje dostrzegają zasobność jego portfela. To kolejny wątek kryminalny w tym filmie.

Profesor następnie pobito i okradziono, w wyniku czego traci pamięć. Przyjmuje tożsamość Antoniego Kosiby, którego dokument kradnie podczas jednego z zatrzymań za włóczęgostwo. Wilczur, jako Kosiba, nie pamięta, kim jest, co w poprzednim życiu robił, a także swojej rodziny.

Włóczęga trafia pod dach Prokopa, który zatrudnia go jako robotnika w młynie. Poznaje również jego syna, który jest kaleką. Wskutek pomyślnej operacji, wykonanej przez Kosibę, ów syn odzyskuje sprawność. Zyskuje wówczas sławę wśród lokalnej społeczności jako znakomity znachor.

Kosiba niezbędne przyrządy kupuje w miejscowym sklepie, w którym pracuje Marysia, która wydawała mu się znajoma. Po jakimś czasie dziewczyna ulega wypadkowi motocyklowemu, a znachor — ukradłszy wcześniej narzędzia miejscowemu lekarzowi — ratuje jej życie. Za kradzież narzędzi Kosibę skazano na 3 lata więzienia.

Od wyroku udaje się odwołać. Osoby wdzięczne znachorowi za jego dokonania wynajmują adwokata, który to jako eksperta w rozprawie odwoławczej wzywa docenta Dobranieckiego (Piotr Fronczewski). Dobraniecki rozpoznaje w Antonim Kosibie swojego współpracownika, profesora Rafała Wilczura. Marysia okazała się ponadto jego córką, którą ostatecznie rozpoznaje i… film się kończy, a znachor zostaje uwolniony.

Znachor a współczesne prawo

Artykuł 58 ust. 1 i 2 ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty stanową, że:

Kto bez uprawnień udziela świadczeń zdrowotnych polegających na rozpoznawaniu chorób oraz ich leczeniu, podlega karze grzywny.

Jeżeli sprawca czynu […] działa w celu osiągnięcia korzyści majątkowej albo wprowadza w błąd co do posiadania takiego uprawnienia, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Oznacza to, że samo udzielanie świadczeń zdrowotnych bez odpowiednich uprawnień jest wykroczeniem, a wykonywanie takich działań w celach zarobkowowych stanowi nawet przestępstwo. Działania, powzięte przez osobę nieuprawnioną mogą być również innymi przestępstwami (związanymi na przykład z narażeniem na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia, a także z uszkodzeniem ciała), a także deliktami prawa cywilnego.

Profesor Wilczur miał jednak i kwalifikacje i odpowiedni dyplom. Ponadto, nawet jeżeli utracił pamięć, w dalszym ciągu posiadał odpowiednie umiejętności, a jego tożsamość – w świetle prawa – nie zniknęła, chociaż uznano go za zaginionego. W związku z czym swoje działania — dzisiaj — podejmowałby na pierwszy rzut oka legalnie, o ile były zgodne ze sztuką lekarską.

Kradzież narzędzi

Kradzież narzędzi w celu uratowania życia nie jest kradzieżą w myśl prawa karnego. Przestępstwo to, uregulowane w art. 270 Kodeksu karnego, wymaga, by zabór mienia następował w celu przywłaszczenia. Jeżeli celem zabierającego cudzą rzecz nie jest jej przywłaszczenie, a krótkotrwałe użycie (jeżeli nie jest to pojazd mechaniczny), to nie może być mowy o przestępstwie kradzieży.

Czym tak właściwie jest kradzież? Nie wystarczy jedynie dokonać zaboru cudzej rzeczy, żeby stanowiło to przestępstwo

Ponadto, wszelkie działania znachora po kradzieży narzędzi były z pewnością podejmowane w ramach stanu wyższej konieczności. Zagrożone było ludzkie życie, które tylko znachor — pewny swoich umiejętności i wiedzy — mógł uratować.

To warto wiedzieć

Polskie prawo pozwala na to, żeby uzdrowicielem mógł zostać każdy obywatel. Branża rozwija się więc lawinowo.

Portal rynekaptek.pl szacował  w 2019 roku, że przez ostatnie 18 lat armia uzdrowicieli w Polsce podwoiła się i liczy teraz ponad 100 tys. (plus pokątni, poza ewidencją, też liczni – ale nie do policzenia). Każdy uzdrowiciel z czasem obrasta w pacjentów (wyznawców), którzy tworzą mu legendę – opowieści o cudowności znachorów rozchodzą się np. w długich kolejkach do prawdziwych lekarzy w przychodniach NFZ i w internecie.

Wyznawców szybko przybywa (już przed pięciu laty GUS obliczał, że z metod niemedycznych korzysta blisko 1,5 mln Polaków). Internetowe sklepy z paralekami i usługami uzdrawiania działają od lat i przynoszą milionowe zyski.

Żródło: bezprawnik.pl,izba-lekarska.pl., polityka.pl

Fot. pixabay.com