Czarna kartka z kalendarza: 15 lutego. 15 lutego 1979 roku, o godzinie 12.37 nastąpił wybuch w Rotundzie, budynku banku PKO w Warszawie przy ulicy Marszałkowskiej. To była największa katastrofa w powojennej Warszawie. W banku znajdowało się wówczas około 170 pracowników i 300 klientów. 49 osób zginęło, 135 zostało rannych.
Świadkowie, którzy stali na zewnątrz opowiadali, że budynek uniósł się, a potem spadł grad z potłuczonego szkła. Na ludzi spadały także kawałki metalu, papier i fragmenty… ludzkich ciał.
Pierwsza karetka przyjechała po kilku minutach. Ranni mieli ciężkie urazy czaszki, zmiażdżenia, złamania, oderwane kończyny, urazy brzucha. Sanitariusze ze szpitala przy Lindleya wspominali potem, że z noszy trzeba było wylewać krew, zanim włożono je do karetki przed kolejnym kursem.
Sanitariuszom pomagali przechodnie, którzy wyciągali z gruzów ofiary. Znajdujący się w pobliżu kierowcy odwozili je swoimi samochodami do szpitali. Tych, których nie udało się uratować układano na chodniku…
Akcja ratunkowa trwała sześć dni. Pracowało ponad dwa tysiące osób: lekarze, pielęgniarki, straż pożarna, milicja, wojsko oraz służby miejskie. Poszukiwania zasypanych ludzi utrudniała bardzo niska temperatura dochodząca do -20 stopni.
Wybuch w Rotundzie: to gaz, nie zamach
Po informacji o katastrofie do punktów krwiodawstwa zgłosiło się 4 tysiące osób. Niestety nie wszyscy wykazali się godną postawą: wokół budynku Rotundy zaczęli się kręcić też poszukiwacze banknotów rozrzuconych podmuchem eksplozji.
Specjalna komisja śledcza z udziałem specjalistów od materiałów wybuchowych, budownictwa, ratownictwa górniczego i medycyny sądowej, odrzuciła hipotezę zamachu bombowego. Stwierdzono, że eksplodował gaz. Odkryto cały ciąg błędów, zaniedbań i niefortunnych zbiegów okoliczności. Prowadzący do banku kanał telekomunikacyjny wytyczono zbyt blisko sieci gazowniczej. Jeden z monterów za mocno dokręcił śrubę zaworu. Gdy spadła temperatura, a tej zimy były wyjątkowe mrozy, metal pękł. Gaz ulatniał się przez powstałą szczelinę. Nie wydostawał się na zewnątrz, bo studzienki były zapchane śniegiem i lodem. Płynął wzdłuż przewodów telekomunikacyjnych i gromadził się w podziemiach banku. Administracja zlekceważyła sygnały od pracowników, którzy wyczuli gaz. Nie działała wentylacja, wyłączona była klimatyzacja.
Rotunda została zniszczona w siedemdziesięciu procentach.
27 października 1979 ROKU, pod północną ścianą budynku, odsłonięto tablicę upamiętniającą ofiary wybuchu.
Fot. wikipedia.org