Carnival Cruise Lines. Co tam się wydarzyło?

Trzydzieści lat wcześniej uciekali z rodzinnego Wietnamu kontenerowcem. W 2005 roku, z okazji Dnia Matki, syn wykupił dla nich luksusowy rejs statkiem „Carnival Cruise Lines”. 

Hue Pham z żoną Hue Tran w podróż życia wybrali się razem z córką i wnuczką. 12 maja 2005 roku pracownik statku znalazł dwa paszporty, dwie pary klapek oraz lekarstwa i portfel z gotówką. Okazało się, że małżeństwo zniknęło na Morzu Karaibskim, pomiędzy Barbadosem a Arubą. Choć ich zaginięcie natychmiast zostało zgłoszone załodze, ta o fakcie poinformowała Straż Przybrzeżną Stanów Zjednoczonych dopiero 4 godziny później. W tym czasie statek znacznie oddalił się od miejsca, w którym odnotowano zaginięcie małżeństwa. Misja poszukiwawcza zaginionej pary została zawieszona już po 13 godzinach. Uznano wówczas, że małżeństwo popełniło samobójstwo, skacząc do morza. Takiej wersji wydarzeń wiary nie daje syn pary, który twierdzi, że rodzice byli w najszczęśliwszym momencie swojego życia, bez żadnych problemów osobistych czy kłopotów finansowych. Przez lata nigdy nie natrafiono jednak na żaden ślad w sprawie.

Nie tylko Carnival Cruise Lines

Woda aż po horyzont. Środek oceanu. Brak drogi ucieczki. W takich okolicznościach przyrody pozbycie się ciała wydaje się banalnie proste. Jeden ruch, jeden rzut i człowiek za burtą. Rejs statkiem wycieczkowym daje idealne okoliczności do popełnienia zbrodni, po której nie zostanie absolutnie żaden ślad. Nie ma ciała, nie ma dowodu, nie ma więc zbrodni. Pozostają jedynie znaki zapytania. A tych jest naprawdę wiele…

W2005 roku powstało Międzynarodowe Stowarzyszenie Ofiar Rejsów reprezentujące ofiary przestępstw na statkach wycieczkowych, ich rodziny i przyjaciół. Organizacja skupia zarówno ofiary, jak i ocalałych z tragicznych wydarzeń pasażerów. Składa się z kilkuset członków opowiadających się za reformą legislacyjną, która ma na celu ochronę pasażerów i zwiększenie praw ofiar przestępstw, do których dochodzi na wielkiej wodzie. Celem stowarzyszenia jest przyczynienie się do rozwoju branży wycieczkowej, podwyższenie standardów i zaostrzenie przepisów, ale także zapewnienie wsparcia osobom, które padły ofiarą przestępstw czy przemocy podczas rejsu wycieczkowego. Dzięki temu zarówno pasażerowie, jak i załoga, będą mogli czuć się absolutnie bezpieczni. Czy podobne bezpieczeństwo odczuwali zaginieni podróżni, po których nie pozostał żaden ślad?

Rejs życia. Spełnienie marzeń. Dla niektórych – droga powrotu do domu. Wszystko skończyło się gdzieś pośrodku wielkiej wody. Ta wydaje się też być jedynym świadkiem wydarzeń, który nigdy nie zabierze głosu… Ale czy odda jeszcze kiedyś ciało?

Chcesz poznać więcej podobnych historii? Sięgnij po Detektywa 6/2023 (tekst Anny Rychlewicz pt. Śmiercionośny rejs). Cały numer do kupienia TUTAJ.