Christopher Caldwell: tajemnicze zaginięcie

Christopher Caldwell i jego narzeczona Crystal Tinder wybrali się na karnawałowy rejs w lipcu 2004 roku do Meksyku. Ostatniej nocy rejsu para wybrała się na kolację z przyjaciółmi poznanymi podczas wycieczki, a później wspólnie udali się do kasyna.

Po pewnym czasie narzeczona wróciła na noc do kabiny, natomiast Christopher postanowił zostać w kasynie nieco dłużej. Gdy kobieta obudziła się nad ranem spostrzegła, że narzeczony nie wrócił na noc. Poszukiwania mężczyzny nie przyniosły żadnych rezultatów. Według nagrania z monitoringu, Caldwell opuścił kasyno o godzinie 2:17, natomiast wywiady z członkami załogi statku wykazały, że był on widziany w barze jeszcze o godzinie 3.30. Miał być wówczas bardzo pijany. To właśnie dlatego uznano, że mężczyzna najpewniej wypadł za burtę. Straż przybrzeżna poszukiwała jego ciała przez 36 godzin. Po tym czasie akcję odwołano i uznano, że Caldwell nie żyje.

Nie tylko Christopher Caldwell

Woda aż po horyzont. Środek oceanu. Brak drogi ucieczki. W takich okolicznościach przyrody pozbycie się ciała wydaje się banalnie proste. Jeden ruch, jeden rzut i człowiek za burtą. Rejs statkiem wycieczkowym daje idealne okoliczności do popełnienia zbrodni, po której nie zostanie absolutnie żaden ślad. Nie ma ciała, nie ma dowodu, nie ma więc zbrodni. Pozostają jedynie znaki zapytania. A tych jest naprawdę wiele…

W2005 roku powstało Międzynarodowe Stowarzyszenie Ofiar Rejsów reprezentujące ofiary przestępstw na statkach wycieczkowych, ich rodziny i przyjaciół. Organizacja skupia zarówno ofiary, jak i ocalałych z tragicznych wydarzeń pasażerów. Składa się z kilkuset członków opowiadających się za reformą legislacyjną, która ma na celu ochronę pasażerów i zwiększenie praw ofiar przestępstw, do których dochodzi na wielkiej wodzie. Celem stowarzyszenia jest przyczynienie się do rozwoju branży wycieczkowej, podwyższenie standardów i zaostrzenie przepisów, ale także zapewnienie wsparcia osobom, które padły ofiarą przestępstw czy przemocy podczas rejsu wycieczkowego. Dzięki temu zarówno pasażerowie, jak i załoga, będą mogli czuć się absolutnie bezpieczni. Czy podobne bezpieczeństwo odczuwali zaginieni podróżni, po

Rejs życia. Spełnienie marzeń. Dla niektórych – droga powrotu do domu. Wszystko skończyło się gdzieś pośrodku wielkiej wody. Ta wydaje się też być jedynym świadkiem wydarzeń, który nigdy nie zabierze głosu… Ale czy odda jeszcze kiedyś ciało?

Chcesz poznać więcej podobnych historii? Sięgnij po Detektywa 6/2023 (tekst Anny Rychlewicz pt. Śmiercionośny rejs). Cały numer do kupienia TUTAJ.