To miała być stosunkowo prosta scena. Scenariusz przewidywał, że Anita, córka wyjętego spod prawa przemytnika broni, przejedzie konno rzekę Rio Grande, filmowcy przystąpili więc do pracy. Scenarzysta i reżyser przygotowali plan do zdjęć, Owen Carter ustawił kamerę, a grająca rolę Anity Grace McHugh dosiadła konia.
Gdy zapytano ją, czy nie boi się jechać konno przez rzekę aktorka uśmiechnęła się. Konno jeździła całkiem dobrze, a odgrywającą rolę Rio Grande rzekę Arkansas przekraczać miała na stosunkowo płytkim jej odcinku. Grace bez obaw spięła konia i ten zaczął brodzić w wodzie. Wszystko szło dobrze, gdy nagle wierzchowiec stracił równowagę w rwącym nurcie i aktorka wpadła do wody.
Grace McHugh ruszył z pomocą stojący z kamerą na przeciwległym brzegu rzeki Owen Carter. Bez wahania wskoczył do wody, dopłynął do znoszonej przez rwący nurt rzeki kobiety i pomógł jej dotrzeć do rozciągającej się nieopodal piaszczystej łachy. Wydawało się, że są tam bezpieczni, lecz nagle oboje zaczęli pogrążać się w grząskim piasku. Utonęli zanim ktokolwiek zdążył pospieszyć z pomocą.
Wiadomość o śmierci Grace McHugh i Owena Cartera na planie filmu „Across the Border” („Przez granicę”) w dniu 1 lipca 1914 roku prasa podała kilka dni później. Z początku nikt informacji tej nie brał na poważnie. Sądzono, że jest to zwykły zabieg reklamowy stosowany przez filmowców przed premierą filmu. Uwierzono dopiero gdy ciała kamerzysty i aktorki przewieziono na miejsce pochówku.
Nie tylko Grace McHugh i Owen Carter zginęli na planie
Na początku października 2021 roku, w okolicach Santa Fe, w Nowym Meksyku, ruszyły zdjęcia do westernu „Rust”. Zdjęcia trwać miały zaledwie 3 tygodnie, na planie panował więc pośpiech, a ten niczego dobrego nie wróżył. Do tragedii doszło w czwartek 21 października na ulubionym przez filmowców ranczu Bonanza Creek. W urządzonym na jego terenie kościele Alec Baldwin przygotowywał się właśnie do sceny strzelaniny. Sięgnął po pistolet-rekwizyt, nacisnął na spust i padł strzał. Pocisk trafił w brzuch operatorkę Halynę Hutchins, a reżysera Joela Souzę zranił w ramię.
Wielu ludzi marzy, by stać się gwiazdą kina. Według ich wyobrażeń świat aktora, reżysera lub operatora to sława, nagrody, podróże i życie w luksusie. Takie panuje przekonanie, a tymczasem rzeczywistość często bywa gorzka. Problemy zaczynają się już na planie filmowym. Przygotowania do kręcenia filmu trwają godzinami, wielokrotnie powtarzane ujęcia męczą, noszenie niektórych kostiumów i charakteryzacji bywa mordęgą, a sceny pościgów, pojedynków i walk niejednokrotnie kończą się ciężkimi obrażeniami, a nawet śmiercią. Doświadczył tego nie tylko Alec Baldwin. Pechowców było w przeszłości dużo więcej, okazuje się bowiem, że historia śmiertelnych wypadków na planie filmowym jest tak długa, jak historia kinematografii.
Interesują Cię podobne historie? Sięgnij po Detektywa 3/2022 (tekst Pawła Pizuńskiego pt. „Śmierć w blasku fleszy”). Cały numer do kupienia TUTAJ.