Jerzy Kalibabka. Miał być prostym rybakiem z nadmorskiego miasteczka. Został seksualnym wędrowcem. Miał talent – talent do uwodzenia. Ten postanowił wykorzystać najlepiej jak potrafił. W efekcie został największym uwodzicielem PRL.
– U jednej jadłem śniadanie, u drugiej obiad, a u trzeciej kolację. Później szedłem do czwartej, piątej i szóstej. Potem zmieniałem ich kolejność i tak w kółko – tak o sobie mówił Jerzy Kalibabka, zwany Tulipanem.
Uwodził i okradał młode kobiety, które wypoczywały w nadmorskich i górskich kurortach. Obsypywał je komplementami, ujmował czułymi gestami. Ofiarami jego podbojów najczęściej padały zamożne panie, które w zamian za piękne spojrzenie, ubierały go w Pewexach, w których pachniało luksusem. Karmiły go w wykwintnych restauracjach. Niekiedy pomagały w oszustwach i wyłudzeniach. Choć zasłynął jako pozornie niegroźny bawidamek i uwodziciel, był przestępcą, który na koncie miał oszustwa, wyłudzenia, gwałty, pobicia i uwodzenie nieletnich. Najmłodsza jego ofiara miała zaledwie 14 lat. Pod znakiem zapytania stoi liczba jego potomstwa… Według oficjalnych źródeł, Kalibabka doczekał się około 30 dzieci.
Nie tylko Jerzy Kalibabka
Fałszywy konsul, któremu salutowała milicja. Najsłynniejszy casanova i wyrok, którego odczytywanie trwało 5 godzin. Miłośnik transportu zbiorowego, który jako kontroler NIK-u sprawdzał czystość firanek w radomszczańskich autobusach. Kanciarz, hochsztapler, krętacz. Sprzedawca marzeń, kolorowy ptak, Janosik z PRL-u. Choć dziś działalność niektórych może wywoływać uśmiech, służbom z pewnością nie było z nimi do śmiechu.
Cenzura, masowe aresztowania, kartki żywnościowe i puste półki w sklepach – to krajobraz kojarzony z czasami Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Choć okres PRL-u nie należał do łatwych, dziś wielu myśli o nim z nostalgią. Wspominają smak oranżady, waty cukrowej i wody z saturatora. Myślą o jeszcze jednym… O tym, że by przetrwać, trzeba było się nieźle nakombinować. Na kartach historii zapisało się wielu, którzy ten fach opanowali do perfekcji.
Dziś pisze się o nich książki i kręci filmy. Ich śmiałe poczynania to gotowy scenariusz na absolutny hit kinowy. Byli udręką dla milicji i (często) bohaterami dla społeczeństwa. Mieli swoich poprzedników i mają swoich następców. Kłamstwo, przekręt i oszustwo – choć co rusz przybierają nowe (wcale nie bardziej wyrafinowane formy), nigdy się nie dezaktualizują.
Chcesz poznać więcej kanciarzy PRL-u? Sięgnij po Detektywa Wydanie Specjalne 4/2023 (tekst Anny Rychlewicz pt. Kanciarze PRL-u). Cały numer do kupienia TUTAJ.