Kanibalizm. Historia ludożerców z Koszyc

Kanibalizm, czyli zjadanie osobników tego samego gatunku, nie jest rzadkością u owadów (najbardziej znany przykład to modliszki), pajęczaków, ryb, płazów, a nawet ptaków. U ssaków też występuje, ale sporadycznie. Jak wiadomo, ludzie są ssakami i oni także od czasu do czasu się pożerają.

Ludożerstwo ma zasadniczo trzy podłoża. U prymitywnych ludów zamieszkujących głównie Afrykę i Oceanię był to rytuał religijny, wynikający z tradycji plemiennej. Zjedzenie kogoś, kto za życia odznaczał się np. męstwem czy dobrocią, miało zapewnić te cechy zjadającemu. Kanibalizm bywał także wymuszony przez głód. W czasie Hołodomoru, czyli wielkiego głodu na Ukrainie w latach 30. ubiegłego wieku, ludzie zjadali się, żeby przeżyć. Z tego samego powodu ludzkie mięso jedli uratowani pasażerowie samolotu urugwajskich linii lotniczych, który rozbił się w Andach w 1972 roku. Osobną kategorię stanowią mordercy-dewianci. Najpierw zabijają, a potem pożerają fragmenty ciała swoich ofiar.

Szokujące zeznanie

W drugiej połowie lat 20. ubiegłego wieku w rejonie Koszyc na Słowacji (wówczas Czechosłowacji) dochodziło do dziwnych zaginięć ludzi. 13-letni gimnazjalista poszedł do studni po wodę i nie wrócił do domu. Nikt go już potem nie widział. W równie tajemniczych okolicznościach zniknęła młoda kobieta z miasta Jassy w Mołdawii, podróżująca po okolicy, jak również wiele innych osób: młodych, starych, dzieci, kobiet, mężczyzn.

Policja, mimo intensywnych działań, nie dysponowała żadnym tropem, który mógł rzucić światło na te zaginięcia. Podejrzewano, że mogą za nimi stać wędrowne grupy Cyganów. Jednak podejrzenia nie były poparte żadnymi dowodami. Pokutujący wówczas stereotyp, że Cyganie porywają dzieci na handel, albo by je wychowywać podług romskiej tradycji, to za mało na oskarżenie. Ponadto wśród zaginionych były także osoby dorosłe.

W tym samym czasie w powiecie koszyckim odnotowano kilka makabrycznych morderstw. Zmasakrowane zwłoki ofiar znajdowano w lesie, w przydrożnych chaszczach, w pobliżu rzek i stawów. Sprawcy zbrodni pozostawali nieuchwytni.

***

Rankiem, 10 stycznia 1927 roku, mieszkańcy wsi Moldawa znaleźli w kałuży krwi zwłoki miejscowego kupca Józefa Rusnaka. Leżały pod jego domem. Żandarmi, których powiadomiono o zbrodni, zauważyli w tłumie gapiów trzech Cyganów, którzy na ich widok rzucili się do ucieczki. Wkrótce policja aresztowała ich pod zarzutem zamordowania Rusnaka.

Początkowo twierdzili, że nie mają z tym nic wspólnego. Uciekli ze strachu, bo Cyganów się obwinia o najgorsze rzeczy. Tyle tylko, że takim zachowaniem nie oddalili od siebie podejrzeń, a jeszcze bardziej się pogrążyli. Podczas przesłuchania u sędziego śledczego „farbę puścił” niejaki Rybar. Przyznał się, że wraz z innym Cyganem, Hudelem zamordowali kupca, podrzynając mu gardło. Zrobili to na polecenie przywódcy grupy, Aleksandra Filko. Rybar wyjaśnił, że zabili Rusnaka, bo tamten ich szantażował.

– Czym was szantażował? – zapytał sędzia.

– Kupował od nas kradzione rzeczy. Na ubraniach były doszywki z nazwiskami osób, które okradliśmy. Groził, że doniesie na nas. Za milczenie chciał pieniędzy.

– Co to byli za ludzie, których okradliście?

Rybar po chwili zastanowienia złożył sensacyjne, niezwykle szokujące zeznanie. Powiedział, że osoby te zostały przez nich zamordowane. Wśród ofiar wymienił tych, którzy byli poszukiwani jako zaginieni, m.in. chłopca, który poszedł po wodę i kobietę z Jassy.

Sędzia śledczy doskonale znał te sprawy. Zapytał Rybara, gdzie w takim razie są zwłoki pomordowanych.

– Jakby to powiedzieć… – Cygan zawiesił głos. – Nigdzie ich nie ma, bo je zjedliśmy…

Kanibalizm: Kobiety lepiej smakowały…

Zeznanie brzmiało niewiarygodnie. Przecież to nie były mroczne zakątki Afryki, ale środkowa Europa. Nie średniowiecze, a wiek dwudziesty, epoka coraz szybszych samochodów, coraz sprawniejszych telefonów i rodzącej się telewizji. Niemniej wyjaśnienie Rybara mogło być odpowiedzią na pytanie, co stało się z zaginionymi osobami. Niektóre z nich były od kilku lat bezskutecznie poszukiwane.

Sędzia śledczy wziął w krzyżowy ogień pytań przywódcę obozu cygańskiego, Aleksandra Filko, oraz Hudela. Obaj po wysłuchaniu oskarżenia, w całej rozciągłości potwierdzili, że mordowali ludzi i jedli ich mięso.

– Zabijaliśmy dla zysku. Kradliśmy pieniądze, ubrania, różne przedmioty, które ofiary miały przy sobie. Sprzedawaliśmy to handlarzom, ostatnio Rusnakowi. Zostawały ciała. Nie chcieliśmy, żeby się zmarnowały, więc wymyśliłem byśmy je jedli. Ćwiartowaliśmy zwłoki, a nasze kobiety gotowały albo piekły mięso. Jedliśmy je z chlebem. Smakowało też z cebulą i ryżem – zeznał Filko.

Kanibalizm. Chcesz poznać historię Ludożerców z Koszyc? Sięgnij po Detektywa 5/2022 (tekst Mariusza Gadomskiego pt. Ludożercy z Koszyc). Cały numer do kupienia TUTAJ.