Kolejowy napad stulecia w Wielkiej Brytanii. To już 60 lat

Kolejowy napad stulecia nie bez powodu przeszedł do historii. 8 sierpnia 1963 roku, w czasie napadu na pociąg pocztowy w Wielkiej Brytanii, przestępcy zrabowali 2,6 mln funtów. W  przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze to około 40 mln funtów. Przy kursie 5,2 zł za funta to prawie 210 milionów złotych! Zrabowanych pieniędzy nigdy nie odzyskano. To dzięki tamtym wydarzeniom brytyjski pociąg pocztowy Royal Mail przeszedł do historii, a most kolejowy niedaleko wsi Mentmore w Buckinghamshire do dziś jest wielką atrakcją turystyczną. Historia tego napadu przypomina scenariusz filmu sensacyjnego.

Napad na pociąg to jeden z ulubionych motywów filmów z gatunku „western”. Dziki Zachód, daleko od cywilizacji, konie, preria, przestrzeń. Jednym słowem idealne warunki do tego, żeby banda wyjętych spod prawa oprychów mogła zaplanować i przeprowadzić zuchwały i brawurowy napad. Brak rozwiniętej struktury policyjnej, duże odległości pomiędzy miastami i mnóstwo miejsc odludnych, gdzie można było się ukryć, sprzyjały takim niecnym planom. Tymczasem „Great Train Robbery” czyli „Kolejowy napad stulecia” miał miejsce w cywilizowanej Anglii w roku 1963. I co najciekawsze: sprawcy nie spodziewali się tak gigantycznego łupu!

W sierpniu 1963 r. na Wyspach wrzało. Brytyjczycy szaleli na punkcie Beatlesów, konserwatywny rząd premiera Harolda Macmillana zmagał się z aferą Profumo, w której chodziło o to, że sekretarz wojny John Profumo miał tę samą kochankę co radziecki attaché wojskowy w Londynie. No i jeszcze gazety wielkimi tytułami krzyczały na pierwszych stronach o niebywałym napadzie na pociąg pocztowy…

Kolejowy napad stulecia: jak to się zaczęło?

Wszystko zaczęło się od sfrustrowanego pracownika pocztowego o pseudonimie Ulsterman, który miał serdecznie dosyć swojej pracy. Był rok 1962, kiedy zainteresował się pociągiem pocztowym, który regularnie przewoził duże ilości gotówki. 

Tą ciekawą informacją podzielił się ze swoim znajomym, którym był fryzjer Gordon Goody. To on miał miał wpaść na pomysł obrabowania pocztowego pociągu. Do udziału w napadzie Goody namówił kumpli, z którymi rok wcześniej zrobił skok na ciężarówkę przewożącą 62 tys. funtów z lotniska Heathrow, m.in. Bruce’a Reynoldsa, Bustera Edwardsa i Charlesa Wilsona. Szefem gangu został Bruce Reynolds (31 lat). 

Aby zwiększyć prawdopodobieństwo sukcesu, szef Bruce Reynolds, poza kilkuosobowym składem szajki, dokooptował do skoku również członków gangu South Coast Riders. Oni specjalizowali się w obejściach systemów zabezpieczeń kolejowych, dzięki czemu mogli w dowolnym miejscu zatrzymać pociąg z pieniędzmi. Aby zrobić dobre rozpoznanie przed napadem Reynolds umieścił nawet własnego informatora w strukturach kolei. Był to członek gangu, któremu polecono nauczyć się obsługi lokomotywy. W ciągu kilku miesięcy gangster udający miłośnika kolei zaprzyjaźnił się z obsługą pociągu, a nawet był maszynistą na niektórych trasach. Wszystko było gotowe, aby przeprowadzić napad. 

Kolejowy napad stulecia: nadszedł ten dzień!

Była 3 nad ranem 8 sierpnia 1963 roku. Pociąg Royal Mail jadący z Glasgow do Londynu zatrzymał się na czerwonym świetle w pobliżu Ledburne w hrabstwie Backinghamshire. Bruce Reynolds, 31-letni blondyn o wyglądzie angielskiego arystokraty, planując skok, uznał, że w tym właśnie miejscu łatwo będzie można się dostać do pociągu, bo nasyp kolejowy jest stosunkowo niski.

Ale tylko pozornie złodziejom wszystko szło dobrze – problemy pojawiły się już na samym początku. Jeden z rabusiów zupełnie bez powodu uderzył maszynistę Jacka Millsa metalową pałką. Nieprzytomnego i ciężko rannego mężczyznę trzeba było ocucić i zmusić do dalszej jazdy. emerytowany kolejarz zatrudniony przez gang nie umiał uruchomić lokomotywy napędzanej silnikiem Diesla. A pociąg musiał przejechać jeszcze kawałek na most Bridego Bridge. Tam stała ciężarówka czekająca na worki z pieniędzmi oraz land rovery mające odwieźć szajkę w bezpieczne miejsce. Ponieważ feralnego kolejarza polecił niejaki Ronnie Biggs, zarówno on, jak i jego protegowany zostali odesłani do ciężarówki.

Zwykle pociąg Royal Mail przewoził ok. 300 tys. funtów, ale w związku z długim weekendem wpływy bankowe skumulowały się i w 120 lnianych workach było ok. 2,6 mln funtów w używanych banknotach – czyli ponad 200 mln dzisiejszych złotych. Wagon nie miał zabezpieczeń, co albo było zbiegiem okoliczności, albo – jak potem podejrzewano – sabotażem – poczta dysponowała bowiem trzema wagonami wyposażonymi w alarmy, kraty w oknach i blokady drzwi, ale w dniu napadu wszystkie stały popsute. Użyto więc wagonu rezerwowego.

Z kilkoma kolejarzami siedzącymi w środku zamaskowani bandyci poradzili sobie bez trudu. Następnie odłączyli lokomotywę i znajdujący się za nią HVP (High Value Package, czyli wagon z wartościowym ładunkiem) i dojechawszy na most, przerzucili na ciężarówkę 120 worków z pieniędzmi.

 – Nigdy nie przyniosły nam szczęścia, tylko zgryzotę – powiedział po latach Biggs.

Kolejowy napad stulecia: policja wkracza do akcji

Załadunek zajął ok. 30 minut. Opuszczając pociąg, popełnili błąd. Powiedzieli strażnikom, żeby przez pół godziny nie ruszali się z miejsca. To z tego policja wywnioskowała, że kryjówka szajki jest w odległości ok. 30 km od miejsca napadu. I rzeczywiście – farma Leatherslade znajdowała się 40 km dalej. Złodzieje dotarli tam ok. godz. 4.20 i mniej więcej w tym czasie w policyjnym radiu pojawiły się pierwsze informacje o napadzie.

Już na farmie dwaj członkowie szajki, którym Reynolds wyznaczył role księgowych, podzielili pieniądze na równe części – na każdego przypadło ok. 150 tys. funtów. Dwóch mężczyzn opuściło farmę, aby załatwić nowy transport – złodzieje woleli nie używać już land roverów z obawy, że rozpoznają je kolejarze z pociągu.

Z nasłuchu policyjnego radia dowiedzieli się, że obława trwa, i z Leatherslade ulotnili się już dzień po napadzie, choć wcześniej zamierzali siedzieć tam trzy tygodnie. Dla pewności jeden ze złodziei miał jeszcze podpalić farmę. Trudno powiedzieć, dlaczego tego nie zrobił, ale ten błąd kosztował ich utratę wolności.

Media trąbiły o napadzie od rana do wieczora, obwiniając, kogo się dało: kolej, pocztowców, a także rząd. Policyjne telefony od ewentualnych świadków niemal się urywały. Być może dlatego śledczy początkowo przeoczyli informację od rolnika z okolic Leatherslade. To on rano 12 sierpnia donosił, że widział na farmie poszukiwaną ciężarówkę i land rovery. Ale rolnik zadzwonił ponownie i 12 sierpnia o godzinie 10.50 policja wkroczyła na farmę.

– Znaleźliśmy wszystko tak, jak to zostawili. Na podjeździe stały samochody. W kuchni jedzenie, w piwnicy worki pocztowe, uniformy pracowników kolei, w które byli przebrani, i maski. To miejsce było jedną wielką wskazówką – powiedział prasie inspektor Fewtrell. Choć gangsterzy próbowali zacierać ślady, policja znalazła wiele odcisków palców.

Rabusie w areszcie

Aresztowania zaczęły się dwa dni później. Biggs miał wyjątkowego pecha. Policja nie tylko znalazła odciski jego palców na butelce keczupu, ale też żona niechcący pozbawiła go alibi. Dzień przed napadem, kiedy Biggsa nie było już w domu, zmarł jego brat Jack. Charmian zwróciła się do policji w Surrey, żeby odnalazła męża, sądząc, że gdzieś w lasach Wiltshire pracuje przy wyrębie drzew. W ten sposób wyszło na jaw, że wyrąb lasu był tylko przykrywką.

Biggs został aresztowany 4 września, a przed końcem grudnia 1963 r. w areszcie siedziało już dziewięciu członków szajki. Krótko potem odbył się proces. Sąd wymierzył złodziejom najsurowsze w brytyjskiej historii kary za napad – 30 lat więzienia, podczas gdy za podobny czyn groziło wtedy najwyżej 12 lat. Może powodem były zakulisowe naciski na sąd gabinetu Macmillana, który liczył, że w ten sposób uchroni się przed dymisją? Ponadto napad stulecia sędziowie mogli uznać za upokarzający policzek wymierzony państwu.

Według historyka Johna Farmana kolejowy napad stulecia mógłby posłużyć za scenariusz do kiepskiego westernu. Słynny autor książek sensacyjnych Frederick Forsyth sądzi, że sukces napadu przesądził o jego fiasku. Łup znajdujący się w 120 pocztowych workach przeszedł najśmielsze oczekiwania złodziei. Liczyli najwyżej na kilkaset tysięcy, a skradli ponad 2,6 mln funtów. Było to w czasach, gdy na dobrze płatnym stanowisku w policji zarabiało się 40 funtów miesięcznie. Większości skradzionych pieniędzy nigdy nie odzyskano.

Rabusie-celebryci?

Większość brytyjskiej opinii publicznej odnosiła się do złodziei z sympatią. Niektóre media uznały napad za najbardziej sensacyjne wydarzenie od czasu zbombardowania przez brytyjskie lotnictwo w 1943 roku Zagłębia Ruhry przy użyciu tzw. skaczących bomb. Wielu Brytyjczyków uważało, że przebiegli złodzieje utarli nosa ówczesnemu establishmentowi.

W 50 lat później wydarzenie to, zwane początkowo Cheddington Mail Van Raid, a następnie Drugim Wielkim Napadem na Pociąg (The Second Great Train Robbery), przez analogię z wcześniejszym napadem na pociąg na amerykańskim Dzikim Zachodzie, wciąż zajmuje poczesne miejsce w historii przestępczości w Zjednoczonym Królestwie. Stało się tematem książek i filmów.

Nostalgia, którą otoczone są w Wielkiej Brytanii lata 60., gdy upowszechniła się nowa obyczajowość, młodzież odkryła rock and rolla, zniesiono racjonowanie podstawowych artykułów żywnościowych, a do głosu doszło pokolenie urodzone w latach 30., zbyt młode, by brać udział w wojnie, tłumaczy, dlaczego także napad stulecia nie jest traktowany wyłącznie jako rozbój, lecz po części jako element folkloru tamtych czasów.

Źródło: historiamniejznanaizapomniana.wordpress.com, alehistoria.pl, gazeta.pl, sektorkolejowy.pl

Na zdjęciu: Przejazd kolejowy, gdzie miał miejsce kolejowy napad stulecia. Fot. wikipedia.org