Kupiec Richard Pudlicott i jego zemsta

Kupiec Richard Pudlicott i jego zemsta. W grobach królewskich zawsze można spotkać się z jakąś niespodzianką, ale dużo więcej jest ich w skarbcach.

Na przykład w średniowieczu królowie angielscy trzymali swe skarby w opactwie Westminsterskim, w komnacie Pyx. Po przebudowach dokonanych za Henryka III bardziej przypominała ona skarbiec bankowy niż dawną zakrystię. Ciężkie, dębowe drzwi z solidnymi zamkami, grube ściany i sklepienie sprawiały, że możliwość kradzieży skarbów koronnych wydawała się znikoma. Mimo to doszło do włamania. Odkryto je na początku czerwca 1303 roku, gdy w londyńskich lombardach i burdelach pojawiły się klejnoty, które nigdy nie powinny się tam znajdować.

Fakt ten odkryło kilku członków dworu królewskiego, którym właściciele wspomnianych przybytków oferowali te przedmioty na sprzedaż. Poinformowano króla Edwarda I i ten niezwłocznie nakazał przeszukać skarbiec. Już pobieżna lustracja wykazała brak większości zdeponowanych tam kosztowności.

Kupiec Richard Pudlicott i jego zemsta

Monarcha zdenerwował się okrutnie. Zlecił przeprowadzenie śledztwa, po czym kazał zamknąć w Tower mnichów, którzy opiekowali się opactwem. Prewencyjnie, dla przykładu, ale ponoć zupełnie niesłusznie, ponieważ niebawem znalazł się prawdziwy sprawca kradzieży. Był nim kupiec Richard Pudlicott zwany Dickiem. Miał on zarówno motyw, jak i dobrze przemyślany pomysł na dokonanie kradzieży. Okazało się, że Pudicott kiedyś mieszkał we Flandrii i pewnego dnia został zmuszony przez tamtejszych mieszczan do zapłacenia 14 funtów (dzisiaj byłoby to około 10 tys. funtów) na poczet spłaty długów zaciągniętych przez Edwarda I w Brugii. Takie kiedyś było prawo, ale Pudicott nie potrafił się z tym pogodzić. By powetować sobie straty, postanowił obrabować królewski skarbiec.

Zaczął od sadzenia krzaków przy murach opactwa, a później, od Bożego Narodzenia do Wielkanocy 1303 roku kopał tunel. Dzięki niemu dostał się do skarbca, po czym przez 2 dni wybierał kosztowności, które warto z sobą zabrać. Insygnia królewskie pozostawił, bo trudno byłoby je sprzedać. Brał tylko monety, złote i srebrne naczynia oraz co cenniejsze klejnoty. Łupy wynosił, a gdy było mu ciężko, ukrywał je w posadzonych wcześniej krzakach, by wywieźć następnym razem.

***

Pudlicott wyniósł ze skarbca kosztowności warte około 100 tys. funtów, czyli mniej więcej tyle, ile w tamtych czasach wynosił roczny dochód całego Królestwa Anglii. W czasie przesłuchań wziął całą winę na siebie i nie wydał nikogo, choć wiadomo, że miał wspólników. Znaleziono ich i osądzono w jednym z największych procesów średniowiecznej Anglii. Powieszono wszystkich oskarżonych, ale Pudicotta potraktowano wyjątkowo. Jego zwłoki odarto ze skóry, by ku przestrodze przybić ją do drzwi opactwa. Tak przynajmniej podaje legenda…

Chcesz poznać więcej podobnych historii? Sięgnij po Detektywa 7/2023 (tekst Pawła Pizuńskiego pt. Lśniący przedmiot pożądania (cz. 2/2)). Cały numer do kupienia TUTAJ.