Największe kradzieże dzieł sztuki

Kradzieże dzieł sztuki są na świecie zjawiskiem bardzo częstym. Historia pokazuje, że mimo najlepszych systemów zabezpieczających dzieła znikają z muzeów, galerii i prywatnych kolekcji. Kradzież dzieł sztuki możemy zaliczyć do przestępczości międzynarodowych o największej skali. To zrozumiałe biorąc pod uwagę, że wartość pojedynczych obrazów może być liczona w dziesiątkach milionów dolarów. Inna rzecz, że sprzedaż takiego artefaktu nie jest łatwa!

Na liście skradzionych artefaktów znajduje się ponad 100 tys. obiektów. Taka ich ilość pokazuje, jak szerokie jest to zjawisko. Kradzież cennego dzieła sztuki jest zawsze wielką stratą dla społeczeństwa, które zostaje pozbawione możliwości podziwiania unikalnego elementu dziedzictwa kulturowego.

Wiele z najznakomitszych dzieł sztuki nie jest odpowiednio zabezpieczanych. Jest to, z jednej strony podyktowane względami finansowymi, z drugiej strony wynika ze zwykłego zaniedbania instytucji i osób, które za nie odpowiadają. Los skradzionego dzieła sztuki może potoczyć się bardzo różnie, trudno bowiem oczekiwać od złodzieja, że potraktuje skradzione dzieło z należytym szacunkiem. Częstym zjawiskiem jest nieodwracalne uszkodzenie dzieła jeszcze w trakcie samej kradzieży lub też zupełna jego dewastacja.

Ceny dzieł sztuki na czarnym rynku są dużo niższe, niż w sprzedaży legalnej. Uwarunkowane jest to oczywiście dużym stopniem ryzyka z posiadania takiego dzieła, jak również ograniczoną możliwością jego późniejszego odsprzedania. Cała trudność dla złodzieja polega na tym, jak dane dzieło sprzedać z zyskiem. Dlatego też, nierzadko, działają oni na zlecenie. Czasem są to zwykli kryminaliści, ale zdarzają się wśród nich także nawiedzeni kolekcjonerzy, którzy obok chęci zysku, pragnął za wszelką cenę posiadać dane dzieło w swojej kolekcji.

Kradzieże dzieł sztuki: ale to był łup!

Podczas debaty o kradzieżach dzieł sztuki, która odbyła się jesienią 1969 r. w Amerykańskim Stowarzyszeniu Marszandów z galerii naczelnego prelegenta zniknęły płótna warte 500 tys. USD. Historia zuchwałych kradzieży dzieł sztuki zna przypadki, gdy rabunku dokonywano w sposób banalnie prosty: np. wsuwając obraz za pazuchę jak to miało miejsce w 2012 r. z jedną z prac Salvadora Dalí, albo obezwładniając samotnego strażnika – w ten sposób zaginęła warta 50 mln USD Madonna z kądzielą Leonarda da Vinci.

Znane są także ataki zbrojne tak jak w 2000 r. w Sztokholmie. Trzech zamaskowanych i uzbrojonych napastników wtargnęło do tamtejszego Muzeum Narodowego. W celu odwrócenia uwagi policji, w okolicy muzeum ustawione zostały dwa samochody pułapki. Rabusiom udało się wynieść wówczas dwa obrazy Renoira, a także autoportret Rembrandta.

Co roku na świecie giną dzieła sztuki o wartości 3 mld funtów. Największym wzięciem cieszą się prace Pabla Picassa – skradziono ich przynajmniej 660. Do lubianych łupów należy też van Gogh. Jego Maki dwukrotnie zniknęły z tej samej galerii w Kairze; jego amsterdamskie muzeum padło ofiarą rabunku w 1991 (20 skradzionych obrazów, w tym słynne Słoneczniki, odzyskano w ciągu godziny) i 2002 r. (po akrobatycznym włamaniu przez dach zniknęły 2 nieodnalezione do dziś dzieła).

Złodzieje lubią chaos towarzyszący wielkim wydarzeniom. W 2006 r. spod oka 32 tys. policjantów zabezpieczających obchody karnawału w Rio de Janeiro zniknęły płótna warte 20 mln USD. Krzyk Muncha skradziono z Oslo w dniu otwarcia igrzysk olimpijskich w Lillehammer.

Tylko cztery obrazy

Jaki skok był największy? Rabuś, który w 2010 r. wtargnął po jeden obraz do paryskiego Palais de Tokyo miał dzięki awarii alarmu aż godzinę na wybór najlepszych kąsków. Ich wartość – 100 mln EUR – blednie przy wycenie 4 prac, wyniesionych w 2008 r. z jednego tylko pomieszczenia prywatnej galerii w Zurychu: straty wyniosły 163 mln USD. Ale o absolutnie największym skoku piszemy na końcu!

Motywem nie muszą być pieniądze. Skradzione w Manchesterze prace van Gogha i Picassa odnaleziono przy wejściu, opatrzone notatką „nie chodziło o kradzież, a o naświetlenie pożałowania godnych zabezpieczeń”. W 1961 r. brytyjski emeryt uprowadził obraz Francisca Goi, zamiast okupu żądając powszechnego wzrostu świadczeń społecznych. Także największy złodziej w dziejach nie działał z pobudek finansowych: Stéphane Breitwieser kolekcjonował sztukę, kradnąc. W latach 1995–2001 przywłaszczył ponad 230 obiektów ze 172 wystaw – średnio co 15 dni. Żadnego z przedmiotów nie sprzedał. Niestety duża część wartych 1,4 mld USD zbiorów została zniszczona przez jego matkę, która w czasie dochodzenia próbowała usunąć dowody winy syna.

W tym miejscu warto wspomnieć o jednej z dziwniejszych kradzieży dzieł sztuki w Polsce. Nieubezpieczony obraz “Plaża w Pourville” Moneta skradziono z poznańskiego muzeum we wrześniu 2000 r. Złodziej wykazał się kreatywnością, bo w miejsce obrazu podłożył kopię. Wcześniej wyciął ostrym narzędziem oryginał wzdłuż wszystkich krawędzi ramy. Uszkodzeniu uległa sygnatura artysty, a na krośnie pozostały kilkucentymetrowe krajki płótna wraz z fragmentami warstwy malarskiej. Śledztwo w sprawie umorzono w 2001 r., jednak wciąż starano się odzyskać obraz. Ostatecznie odnaleziono dzieło 12 stycznia 2010 r. w Olkuszu. Przestępca uważał siebie za wielkiego fana sztuki Moneta – nie planował sprzedaży obrazu, ukrył go po prostu za szafą w mieszkaniu rodziców.

Wielkie podziękowania za słabą ochronę

Do wielkich skoków na cenne obrazy dochodzi – celowo  – w czasie wydarzeń absorbujących opinię publiczną. Mogą to być np. ważne, międzynarodowe zawody sportowe. Jeden z najpopularniejszych obrazów w historii, czyli “Krzyk” Edwarda Muncha, skradziono w 1994 r.

Podczas organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich nikt nie spodziewał się, że eksponatom Muzeum Narodowego w Oslo cokolwiek grozi. I to był błąd. Grupa zamaskowanych złodziei wtargnęła do muzeum, obezwładnili ochroniarza i bez problemu zgarnęli obraz ze ściany. Zostawili karteczkę: “Wielkie podziękowania za słabą ochronę”.

Wszystko zajęło im całe 50 sekund. Odpowiedzialny za złodziejską akcję był Paal Enger, były piłkarz i fascynat twórczości Muncha. Co ciekawe, w 1988 roku aresztowano go za kradzież innego obrazu norweskiego malarza – “Wampira”. Enger po udanej akcji ogłosił w prasie: “narodziny syna z krzykiem”. Obraz odzyskano po trzech miesiącach dzięki międzynarodowej akcji poszukiwawczej.

Kradzieże dzieł sztuki: Mona Lisa

Niekiedy to właśnie kradzież stanowi o wartości dzieła. Przed swoim zniknięciem w sierpniu 1911 r. Mona Lisa była zaledwie jednym z wielu cenionych obrazów odrodzenia. Cały Luwr, wliczając 200 strażników, przez 24 godziny nie odnotował rabunku – mniemano, że praca trafiła do pracowni konserwatorskiej lub fotograficznej.

Tymczasem znajdowała się ona w mieszkaniu włoskiego pochodzenia pracownika muzeum. Vincenzo Peruggia został dwukrotnie przesłuchany, ale policja nie domyśliła się jego udziału w przestępstwie. Na listę podejrzanych wpisano natomiast Pabla Picassa! Sprawcę, który chciał odzyskać obraz  jako narodową własność Włoch, dzięki czemu w oczach społeczeństwa stał się kimś w rodzaju bohatera narodowego, ujęto dopiero w grudniu 1913 r. przy próbie przekazania obrazu florenckiej galerii Uffizi.

W ciągu dwuletniej nieobecności wielkie zainteresowanie prasy zdążyło uczynić Monę Lisę najbardziej znanym obrazem na Ziemi. Chętni do ujrzenia pustego miejsca po uśmiechniętej damie nie mieścili się w budynku; po raz pierwszy w historii kolejka wylewała się przed Luwr. Bezsprzecznie wyszło na jaw, że wyżej niż recenzje krytyków światowa publiczność ceni medialny rozgłos – a temu kradzieże zazwyczaj sprzyjają.

Kradzieże dzieł sztuki: Polski rabunek stulecia

Za rabunek zeszłego stulecia uznaje się kradzież srebrnej rzeźby z wieka trumny św. Wojciecha z katedry w Gnieźnie w 1986 r. Głośno było również o grabieży namalowanego przez ucznia Michała Anioła “Opłakiwania Chrystusa” z kościoła w Bieczu (1987), “Biczowania” Hermana Hana w Gdańsku czy “Matki Boskiej z Dzieciątkiem” Lucasa Cranacha St. w 1995 r.

Dwie dekady wcześniej złodzieje ukradli obrazy (Antona van Dycka “Ukrzyżowanie” oraz Pietera Breughla “Kobieta przenosząca żar”) z Muzeum Narodowego w Gdańsku. W tym drugim przypadku na miejscu oryginału umieszczono reprodukcję wyciętą z tygodnika “Przyjaciółka”.

Największa niewyjaśniona kradzież – 500 mln dolarów

Na koniec bodaj największa strata dla legalnej kultury, napad na bostońskie muzeum Isabella Stewart Gardner, z 1990 r. Dwóch zamaskowanych złodziei zdołało opuścić mury chronionego budynku z 13. dziełami wielkich mistrzów. Bez śladu zniknęły dzieła Rembrandta (w tym Burza na Jeziorze Galilejskim), Degasa, Flicka oraz nieodżałowany Koncert, Vermeera (~200 mln $).

Ten ostatni był jednym z zaledwie 34. dzieł holenderskiego mistrza, znajdujących się w przestrzeniach wystawowych. Śledztwo prowadzone przez FBI nie przyniosło efektów, jedynie niejasne podejrzenia wobec gangsterów ze Wschodniego Wybrzeża.

Od 2017 r. nagroda za pomoc w odnalezieniu arcydzieł wynosi 10 mln dolarów. Muzeum zaś nadal eksponuje puste ramy w miejscach, z których obrazy skradli bandyci. Zgodnie z wolą założycielki muzeum w miejsce skradzionych dzieł nie można wstawiać nowych artefaktów.

Źródło: skarbnicanarodowa.pl, onet.pl, rynekisztuka.pl

Fot. pixabay.com