Poznań: Zwłoki w Parku Sołackim

Zwłoki w Parku Sołackim. Osoby pracujące nad tą sprawą mówiły, że od dawna nie miały do czynienia z aż tak zmasakrowanymi zwłokami. Joanna S., której ciało znaleziono w poznańskim Parku Sołackim, została zamordowana w bardzo brutalny sposób i nawet po śmierci sprawcy nie zostawili jej zwłok w spokoju.

Leżące pomiędzy Wartą a Garbarami Chwaliszewo to niewielka część poznańskiego osiedla samorządowego Stare Miasto. W przeszłości stanowiło nie tylko osobne miasto, będące własnością kapituły poznańskiej, ale także odrębną wyspę. W 2008 roku ówczesny prezydent stolicy Wielkopolski uznał Chwaliszew za pomnik historii. To właśnie w tej dzielnicy miał początek dramat, który rozegrał się w Poznaniu w marcu
2011 roku.

Ona z bagażem, on  po przejściach

21-letnia Sabina M. od pewnego czasu pracowała w jednym ze sklepów w Chwaliszewie. Była tam kasjerką. Nie miała najlepszej opinii. Postrzegano ją jako osobę rozrywkową, która nie odmawia sobie alkoholu i środków odurzających. Nie wyróżniała się też szczególną pracowitością, a z czasem zaczęła poczynać sobie coraz śmielej i  prowadziła w sklepie nielegalną działalność. Oprócz regularnych klientów, miała też „swoich” i to właśnie wśród nich rozprowadzała narkotyki. Gdy jej pracodawca się o tym dowiedział, wściekł się i natychmiast ją zwolnił. Ale zanim do tego doszło, Sabina poznała Norberta R. 34-latek mieszkał z matką ulicę dalej od sklepu. Często przychodził do Sabiny po bułki, mleko, piwo.

Zwolnienie dziewczyny nie przeszkodziło jej w kontynuacji znajomości z Norbertem, z tą tylko różnicą, że zaczęła go odwiedzać w jego mieszkaniu. U siebie nie miała do tego warunków. Pochodziła z rodziny wielodzietnej, która nie miała najlepszej reputacji wśród sąsiadów. Ci sądzili wręcz, że są przez krewnych Sabiny terroryzowani. Wielokrotnie zgłaszali swoje niepokoje do administratora kamienicy, ale nigdy nic nie wskórali. Pozostało im jedynie pogodzić się z istniejącą sytuacją.

Do pewnego momentu Sabina miała siódemkę rodzeństwa, ale rok przed tragicznymi zdarzeniami w Parku Sołackim, Sabina straciła 7-letnią siostrę. Dziewczynka, niepilnowana przez nikogo, jeździła rowerem po ulicy. W pewnym momencie uderzył w nią samochód. Dziecko zmarło. Czy Sabina przeżywała śmierć siostry? Później w trakcie śledztwa powie, że tak, ale tak naprawdę nie będzie wiadomo, czy jej słowa mają cokolwiek wspólnego z rzeczywistością, czy po prostu z wyrachowaniem grała na litość.

Zwłoki w Parku Sołackim

Starszy od Sabiny Norbert też nie miał najlepszej opinii. Co tu dużo mówić, jego kartoteka kryminalna była dość bogata. Kilkakrotnie siedział w więzieniu. Odbywał wyroki za m.in. kradzieże i rozboje. Po ostatniej pięcioletniej odsiadce ponownie zamieszkał z matką. Kobieta zwróciła uwagę, że po powrocie do domu syn się zmienił, spokorniał, stał się spokojniejszy. Miała nadzieję, że skończył z dawnym życiem i teraz będzie już tylko lepiej. Pomagał jej nawet w opiece nad sparaliżowanym mężem. Wkrótce po  śmierci ojca zaczął rozglądać się za pracą i w końcu znalazł zatrudnienie – na budowie.

Kiedy w ich domu zaczęła pojawiać się Sabina, matka Norberta nie miała złych przeczuć. Jej syn miał już 34-lata, nie mogła mu zabronić spotykać się z ludźmi. Sądziła, że może w końcu będzie chciał się ustatkować. Zaczęła wątpić we właściwy rozwój wydarzeń, gdy coraz częściej powtarzał się ten sam schemat spotkań Norberta i Sabiny – zamykali się w pokoju mężczyzny i głośno słuchali muzyki. Kobieta nie miała stuprocentowej pewności co jeszcze tam robią, ale wiedziała na pewno, że piją piwo. Często sprzątała pomieszczenie po wizytach dziewczyny i wyrzucała wiele puszek po tym trunku.

Znajomość z internetu

W zasadzie do teraz nie wiadomo dlaczego Sabina zdecydowała się na ten krok. Pewnego dnia założyła profil na portalu randkowym i dzięki temu poznała 28-letnią Joannę S. Kobieta była lesbijką, ale jej otoczenie o tym nie wiedziało. Życie z tą tajemnicą bardzo jej ciążyło. Dlatego szukała bratniej duszy, kogoś, komu mogłaby zaufać na tyle, by się zwierzyć i w konsekwencji związać z tą osobą. Joanna również miała profil na tym samym portalu randkowym, z którego korzystała Sabina. W ten sposób trafiły na siebie.

Początkowo wymieniały jedynie wiadomości, kontaktowały się ze sobą wirtualnie. Ale wkrótce u obu pojawiła się myśl, by się spotkać i poznać na żywo. Obie zgodziły się, że to dobry pomysł. Po pierwszym spotkaniu, poleciało już z górki. Kobiety widywały się regularnie. Przyjaźniły się, ale z czasem ich relacja przekształciła się w intymną.

Sabina i Joanna spędzały dużo czasu w Parku Sołackim. Godzinami przesiadywały na tamtejszych ławkach, często piły też piwo. Również tragicznego dnia spotkały się w tym miejscu.

Zwłoki w Parku Sołackim

19 marca 2011 roku kobiety umówiły się po raz kolejny. Była sobota, obie miały dzień wolny. Robiło się już wiosennie. Czas płynął im przyjemnie, nie zauważyły, kiedy zrobił się wieczór. W pewnym momencie zjawił się Norbert. Atmosfera uległa diametralnej zmianie. Mężczyzna był wściekły. Gdy zbliżył się do kobiet, tylko na jednej z nich wyładował swoją złość. Była to Joanna. Norbert uderzył ją w głowę tak mocno, że 28-latka spadła z ławki. Na tym się jednak nie skończyło…

Chcesz poznać kulisy tej sprawy? Sięgnij po Detektywa 5/2023 (tekst Anny Frej pt. “Chciała znaleźć bratnią duszę”). Cały numer do kupienia TUTAJ.