Prędocin: zabójstwo 8-osobowej rodziny Kosiaków

Prędocin to niewielka wieś, leżąca na południowym krańcu województwa mazowieckiego, w powiecie radomskim. Dwa lata po zakończeniu działań wojennych zamordowano 8-osobową rodzinę Kosiaków. Sprawcy, w celu zatarcia śladów, podpalili dom i zabudowania. Na ich ślad natrafiono dopiero 10 lat później. Zostali zatrzymani i przykładnie ukarani.

1 kwietnia 1947 roku, około godziny 22:00, wybuchł pożar w budynku mieszkalnym i gospodarczym gajówki Prędocin. Gajówka usytuowana była na skraju masywu leśnego w odległości około 1 km od najbliższych zabudowań wsi Chwałowice.

W czasie akcji ratowniczej podjętej przez okolicznych mieszkańców stwierdzono, że w budynku mieszkalnym znajdują się zwłoki domowników. Uczestnicy akcji ratowniczej wynieśli z płonącego domu zwłoki czterech osób, natomiast zwęglone zwłoki pozostałych czworga domowników wydobyto ze zgliszcz.

Makabryczna zbrodnia

Ustalono że są to zwłoki : Stanisława Kosiaka lat 45, jego żony Weroniki, lat 37 oraz członków rodziny: Balbiny K. lat 50, Józefa K. lat 9, Stanisława R. lat 21, Haliny K. lat 22 i Aliny K. lat 3.

W wyniku przeprowadzonych oględzin stwierdzono na zwłokach ślady licznych obrażeń, kończyny górne i dolne zostały skrępowane. Podczas sekcji ujawniono liczne i rozległe rany tłuczone i rąbane w okolicy czaszki, a na zwłokach Weroniki Kosiak również rany kłute klatki piersiowej i okolicy jamy brzusznej.

Według lekarza, rany zadane poszczególnym osobom w okolicę czaszki spowodowały natychmiastową śmierć.

Podczas oględzin miejsca zbrodni nie ujawniono żadnych śladów przydatnych do identyfikacji. Ślady jakie mogli zostawić sprawcy zostały zniszczone podczas pożaru i akcji gaśniczej.

Prędocin: śledztwo umorzone.

Śledztwo wykluczyło dokonanie zbrodni na tle rabunkowym i skoncentrowało się jedynie na na wersji, że zbiorowego zabójstwa rodziny Kosiaków dokonano z zemsty. W dalszych czynnościach wykluczono tę wersję, bowiem rodzina ta cieszyła się dobrą opinią wśród okolicznych mieszkańców, a jej członkowie uchodzili za osoby dobre i bardzo uczynne.

Nie potwierdzono również wersji, że morderstwa dokonali członkowie bandy rozbójniczej, do aresztowania których miał się przyczynić Stanisław Kosiak składając rzekomo donos organom MO w tej sprawie ( członkowie w tym czasie przebywali w zakładach karnych)

Przesłuchiwani świadkowie, znający dość dobrze stan majątkowy Kosiaków stwierdzili brak jednego konia i wozu. Ustaleń tych nie wzięto pod uwagę w trakcie czynności i śledczych i sprawę z dniem 31 lipca 1947 umorzono.

Dziesięć lat później

Po upływie dziesięciu lat w okresie od marca do października 1957 roku, na terenie województwa kieleckiego zanotowano 15 napadów rabunkowych z użyciem broni palnej, dokonanych na szkodę osób zamieszkałych w pobliżu kompleksów leśnych.

W trakcie jednego z rozbojów dokonany także brutalnego gwałtu. Przestępcy w trakcie napadów wchodzili od mieszkań podając się za funkcjonariuszy MO. Po wejściu do mieszkania terroryzowali bronią domowników, krępowali ręcznikami, sznurem a nawet drutami. Z zeznań poszkodowanych wynikało że mogą być to osobnicy narodowości cygańskiej, na co wskazywał wygląd zewnętrzny oraz gwara.

Biorąc pod uwagę modus operandi sprawców tych przestępstw oraz pewną zbieżność ich rysopisów założono że napadów mogła być to ta sama grupa przestępcza. Z tych względów zainteresowano się elementem przestępczym wywodzącym się ze środowisk cygańskich z okolic Radomia i Kielc.

Milicja powiązała przestępstwa z roku 1957 ze zbiorowym morderstwem z Prędocinie którego dokonano 10 lat wcześniej.

Prędocin: przełom w śledztwie

W trakcie wizyty na targu jeden ze znajomych rodziny Kosiaków napotkał cygana grającego na akordeonie który był własnością zamordowanych. Jak się okazało Kosiak tuż po wojnie odkupił od tego właśnie znajomego akordeon, po zdjęciu obudowy widoczne były inicjały poprzedniego właściciela.

Ten zbieg okoliczności był przełomem w śledztwie. Z zebranych przez milicję materiałów wynikało, że napadu rabunkowego na mieszkanie gajowego Stanisława Kosiaka, zabójstwa ośmiu osób oraz podpalenia, dokonała banda w składzie:

– Jan Majewski vel Michał Orłowski ps. „Lanek” (zginął w trakcie zasadzki MO w 1949)

– Tomasz vel Bogusław Bogdanowicz ps. „ Tumro”

– Edward Michalski vel Stanisław Grabowski ps. „Bidako”

– Antoni Osiak vel Gustaw Mikołajko ps. „Stacho”

– Edward Paszkowski ps. „Franek”

– Stanisław Michalczyk vel Romuald Sadowski ps. „Rako”

– Władysław Kowalski ps. „Parno”

– Jan Ciechowicz ps. „Piekarz”

– Lucjan Michalczyk vel Edward Brzeziński ps. „Lutek”

– Nie ustalony w toku śledztwa sprawca narodowości polskiej o pseudonimie „Stacho- Nr 2”

Ustalenia ponownego śledztwa

Cygan ps. „Lanek” zaproponował dokonanie napadu rabunkowego na mieszkanie gajowego Kosiaka, którą to propozycję przyjęli pozostali. W związku z tym wieczorem 31 marca 1947 r. „Piekarz” zaprzągł konia do bryczki i dziewięcioosobowa banda zbrojona w dwa pistolety i karabin „obrzyn” pojechała w pobliże posiadłości Kosiaków.

Pozostawili oni bryczkę z koniem w lesie, bandyci udali się do zabudowań gajówki. „Lanek” z „Piekarzem” podając się za funkcjonariuszy MO zażądali otwarcia drzwi, gdy gajowy otworzył drzwi, wówczas „Lanek”, „Piekarz”, „Franek” i „Stacho” wtargnęli do środka, a „Rako”, „Bidako”, „Tumro” i „ Stacho Nr 2” pozostali na zewnątrz.

W mieszkaniu sterroryzowali bronią domowników, powiązali im ręce i nogi i związanych wepchnęli pod łóżka. Gdy bandyci plądrowali mieszkanie, Stanisław Kosiak wyczołgał się spod łóżka i obserwując sprawców rozpoznał jednego z nich „Lanka”. Zwrócił się do niego „ Janek toś ty do mnie przyszedł?” Kosiak znał „Lanka” dobrze, w czasie okupacji cygan ze swą rodziną ukrywał się w okolicznych lasach, a gajowy często pomagał udzielając im schronienia i żywności.

„Lanek” i „Piekarz” wyszli z mieszkania w celu naradzenia się co do dalszego postępowania w takiej sytuacji. Zdecydowali wymordować świadków, by nie ujawnili ich danych milicji.

Prędocin: zabijania ciąg dalszy

Wrócili do mieszkania i przystąpili do zabijania, nie oszczędzili 3-letniego dziecka. Do zabijania używali tego co znaleźli pod ręką- skiekiry, młotków i noża. Po wymordowaniu całej rodziny zrabowali garderobę, obuwie, pieniądze, akordeon i inne przedmioty. Zabrali również konia z wozem. Drugiego konia nie mogli zabrać , gdyż nie dopuszczał on do siebie żadnych osób.

W celu zatarcia śladów przestępstwa, podpalili w wielu miejscach dom i zabudowania gospodarcze. Sprawcy udali się w okolice Siemiatycz gdzie sprzedali konia i wóz oraz resztę zrabowanych przedmiotów. Wyrokiem Sądu Wojewódzkiego w Kielcach z 29 VI 1962 roku, Sygn. IV k-12/62 zostali skazani:

„Parno”, „Stacho” i „Piekarz” na karę śmierci, na mocy amnestii złagodzono im kary na 15 lat pozbawienia wolności.

Pozostali sprawcy za współudział i pomocnictwo, po zastosowaniu amnestii skazani zostali na kary od 3 do 10 lat pozbawienia wolności.

Tymczasem, po  latach

Po zabudowaniach gajówki Prędocin nie ma już śladu, pamięć o ofiarach praktycznie już umarła. Rodzina Kosiaków została pochowana na samym końcu „Nowego Cmentarza” w Iłży, obecnie grób jest zaniedbany, otoczony wylanym betonowym krawężnikiem. Artykuł jest jednym z niewielu dowodów pamięci o tej bestialskiej zbrodni.

Poniższy artykuł o tej makabrycznej, a jednocześnie prawie nikomu nieznanej sprawie, ukazał się w 2012 roku na stronie ilza.com.pl. Oprócz tego materiału nie udało nam się znaleźć więcej informacji o tym dramacie. Na łamach „Detektywa” od 36 lat dokumenty ciemne karty z historii Polski i świata. Mamy nadzieję, że dzięki temu nie zaginie pamięć o dramacie z 1947 roku.

Źródło: ilza.com.pl,

Fot ilza.com.pl