Przez ponad 30 lat uznawana była za zmarłą

Zniknęła bez śladu. Przez ponad 30 lat uznawana była za zmarłą. Ostatni raz rodzina widziała ją w 1984 roku, kiedy 24-letnia wówczas studentka czekała na autobus, którym miała jechać do dentysty.

Od tej chwili wszelki ślad po niej zaginął. W trakcie śledztwa okazało się, że niespełna rok wcześniej, na tym samym przystanku, doszło do morderstwa 14-letniej dziewczynki. Śledczy połączyli fakty i przypisali zbrodnię do tego samego mężczyzny. Ten przyznał się do zamordowania Petry P. W 1989 roku kobieta uznana została za zmarłą. Jakież było zdziwienie funkcjonariuszy, kiedy 31 lat później spotkali żywą Petrę P. Wszystko za sprawą włamania do mieszkania, które kobieta wynajmowała w Düsseldorfie. Przez cały ten czas nie nawiązała kontaktu z rodziną, a co ciekawe – nie posługiwała się żadnymi dokumentami – ani własnymi, ani podrobionymi. Nie posiadała dowodu tożsamości, prawa jazdy, konta w banku. 55-latka nie chciała jednak podać funkcjonariuszom powodów swojego zniknięcia. Usiłowała także zataić fakt o swoim „cudownym przywróceniu do życia” przed rodziną.

Nie tylko kobieta, która uznawana była za zmarłą

Żyją po śmierci. Można zaryzykować twierdzenie, że dostali drugie życie, niczym bohaterowie komputerowych gier. Tymczasem brak w tym magii i medycznych cudów. Nie ma też tych biblijnych. Jest tylko głupota. Lekkomyślność, czasem pazerność. Pozorują własną śmierć. Bynajmniej nie po to, by zobaczyć, jak wygląda życie po drugiej stronie. Pobudki są nieco bardziej prozaiczne. Proste. Głupie.

Po wpisaniu w internetową wyszukiwarkę dwóch prostych słów: „pozoracja śmierci”, na jednej z pierwszych pozycji pojawia się praktyczny poradnik mówiący „jak najskuteczniej upozorować własną śmierć”. I choć może wydawać się to mało mądrym żartem, przez niektórych ta fraza przerabiana jest na wszystkie sposoby. Łącznie z tym obejmującym ćwiczenia praktyczne.

„Umierają”, by żyć. Wierzą w życie po „śmierci”. To jednak bywa zaskakująco krótkie, pełne nieprzewidzianych zwrotów akcji. Historia zna jednak przypadki, kiedy pozoracja śmierci wychodzi na jaw dopiero po… prawdziwej śmierci.

Chcesz poznać inne przypadki, gdzie ktoś upozorował własną śmierć? Sięgnij po Detektywa 4/2022 (tekst Anny Rychlewicz „Życie po (upozorowanej) śmierci”. Cały numer do kupienia TUTAJ.