Richard Loeb i Nathan Leopold – bohaterowie procesu stulecia

Richard Loeb i Nathan Leopold – proces w sprawie zbrodni popełnionej przez nich okrzyknięto procesem stulecia. Pochodzący z dobrych rodzin, z dyplomem ukończenia studiów wyższych, według niektórych byli przyszłością amerykańskiej elity. Wybrali jednak zgoła inną drogę – obaj zapragnęli popełnić zbrodnię doskonałą. Fascynowała ich idea nadczłowieka.

Ponad pół roku planowali wybór ofiary, sposób jej zabicia, a nawet pozbycia się ciała. Padło na 14-letniego chłopca, syna zamożnego przedsiębiorcy z Chicago, dalekiego kuzyna jednego z nich. 24 maja 1924 roku odebrali chłopca ze szkoły, oferując podwiezienie do domu. Podczas drogi ogłuszyli go prętem, a następnie polali jego twarz kwasem po to, by utrudnić identyfikację ofiary. Ciało porzucili w okolicy torów kolejowych, a chcąc zyskać na czasie upozorowali porwanie chłopca, żądając okupu od jego rodziców. Wszystko szło po myśli morderców do czasu, aż stróże natrafili na ciało 14-latka. Przy zwłokach odnaleźli charakterystyczne okulary jednego ze sprawców. 10 września 1924 roku zapadł wyrok skazujący – Nathan Leopold i Richard Loeb zostali skazani na dożywocie za morderstwo oraz dodatkowe 99 lat więzienia za porwanie nastolatka. Po 12 latach spędzonych za kratkami, Richarda zamordowano. Zrobił to jego kolega z celi.

Nie tylko Richard Loeb

Skazani za okrutne zbrodnie, niewątpliwie w więzieniu mieli spędzić wiele lat swojego życia. Oczywiście, miał to być czas odkupienia win, zadośćuczynienia społeczeństwu za wyrządzone krzywdy i szansa na resocjalizację. Nie osiągnęli żadnego z tych celów. To za kratami, które były dla nich karą, sprawiedliwość została wymierzona po raz drugi, ponieważ w ich przypadkach wyrok wykonali inni więźniowie.

Jeszcze nie tak dawno głośno mówiło się o brutalności osadzonych w zakładach karnych, bezsprzecznie dziś, do przemocy wśród więźniów, ma dochodzić zdecydowanie rzadziej.

Nie zawsze mieli powód. Ba, najczęściej nie było go wcale. Sprawy wielu morderców, którzy dopuścili się zbrodni za więziennymi murami, umorzono. Innym wydłużono – i tak dożywotni – pobyt w więzieniu. Choć dziś do takich sytuacji dochodzi zdecydowanie rzadziej, nie oznacza to jednak, że nie mają one miejsca. Pozostaje pytanie: jak uszczelnić współczesny program resocjalizacji osadzonych, by wymierzanie sprawiedliwości przez więźniów nie miało miejsca?

Interesują Cię sprawy w których skazanego zamordowano w więzieniu? Dlatego sięgnij po Detektywa 9/2021 (tekst Anny Rychlewicz pt. „Sprawiedliwość wymierzona po raz drugi”). Cały numer do kupienia TUTAJ.