Siergiej S. mówił, że umie tylko zabijać…

Były komandos i weteran wojny w Afganistanie. Ponoć to właśnie tacy najczęściej zmieniają zawód, stając się płatnymi mordercami. Brak adrenaliny odczuł także Siergiej S., który na stałe osiadł w Trójmieście na początku 1998 roku.

To właśnie tam poznał bossów tamtejszego półświatka, z którymi zaczął współpracować. Zaczynał od ochrony agencji towarzyskich i egzekucji długów, szybko udowadniając, że stworzony został do „wyższych celów”. Miał wykonać kilka wyroków. Przyznawał się nawet do tych, których nigdy mu nie udowodniono. Po zatrzymaniu wyznał, że: „jedyną rzeczą, jaką umiem zrobić, jest zabijanie”. Jednocześnie miał żal, że oskarżano go niemal o ludobójstwo. Ludzkie życie wyceniał na 10 tys. dolarów.

Nie tylko Siergiej S.

Dziś kupić można niemal wszystko. Przedmiotem obrotu często jest także ludzkie życie. Nie chcąc brudzić sobie rąk, można wynająć płatnego mordercę. Specjalistę, profesjonalistę, eksperta w każdym calu. Bezlitosnego i bezdusznego. Zorientowanego na cel. Skutecznego, jak nikt inny. Bo przecież zabijanie to jego praca. Zawód – zabójca do wynajęcia. Pojawia się znienacka, zawsze zostawiając po sobie śmierć. W jednych budzi odrazę, innych fascynuje. Jednak bez względu na uczucia, jakie budzi, stał się stałym i nieodłącznym elementem ziemskiego krajobrazu.

Celem była jedna i ta sama osoba. Zlecenie na nią – przekazywane z rąk do rąk. Płatni mordercy zatrudniali siebie nawzajem. Nadawcą dyspozycji był Tan Youhui, chiński przedsiębiorca, który chciał pozbyć się swego konkurenta. Wynajął więc płatnego zabójcę. Ten nie chciał jednak brać całej odpowiedzialności na siebie. Stawkę zaniżył, a do wykonania zadania zatrudnił podwykonawcę. I tak jeszcze trzy razy. Z każdym kolejnym zleceniem, cena egzekucji malała. Ostatni zleceniobiorca uznał jednak, że ta jest zbyt niska i nie warta ryzyka. Postanowił oszukać system i dogadać się ze swoim „celem”. Dzieląc koszty, zaproponował mu mistyfikację jego śmierci. W ten sposób jedno życie zostało ocalone. Pięć kolejnych miało skończyć się w więzieniu. Niekiedy jednak wystarczy jedno zlecenie. Jeden killer. Jeden strzał, by wyrok został wykonany.

***

Zabójcy do wynajęcia są profesjonalistami skoncentrowanymi na wykonaniu zadania. Ich specjalnością jest zabijanie, a naturalnym środowiskiem – wbrew pozorom – nie tylko porachunki gangsterskie. Zatrudniani są także przez biznesmenów czy prywatne osoby chcące zlikwidować na przykład współmałżonka czy niewygodnego kochanka. Metody ich pracy różnią się w zależności od zadania. To zleceniodawca decyduje, czy ciało ma być łatwe do odnalezienia czy może zniknąć bez śladu. W ofercie jest także podłożenie bomby lub oddanie serii celnych strzałów. I choć zawodowi egzekutorzy nieustannie udoskonalają techniki swojej pracy, większość z tych zbrodni łączy jedno – zwieńczenie dzieła musi nastąpić na terenie ofiary. Ale to podnosi cenę…

Chcesz poznać innych zabójców do wynajęcia? Sięgnij po Detektywa 4/2023 (tekst Anny Rychlewicz pt. Zabójca do wynajęcia, czyli egzekucje na zamówienie). Cały numer do kupienia TUTAJ.