Tomasz Włodarek: bezlitosny „wampir ze Świnoujścia”

Czarna kartka z kalendarza: 7 marca. 7 marca 2000 roku, w Świnoujściu, zaginęła 22-letnia Aneta P. Jej ciało odnaleziono dwa  dni później w poniemieckim bunkrze, przy ulicy Uzdrowiskowej, nieopodal plaży. Ciało było zmasakrowane. Kobieta stawiała opór znacznie silniejszemu zabójcy. Zanim umarła – została zgwałcona. Jedynym śladem mordercy była kropla jego nasienia.

Wkrótce potem miastem wstrząsnęła seria brutalnych gwałtów.

– To był koszmar – opowiadali policjanci.

Świnoujście zaczęło się bać. Ludzie nie wiedzieli, gdzie i kiedy zboczeniec przypuści kolejny atak. Komendant wojewódzki policji w Szczecinie powołał specjalną grupę śledczą. Przez kilkanaście miesięcy trwał pościg za “wampirem”.

Mężczyzna atakował w różnych miejscach na terenie całego miasta i o różnych porach, ale scenariusz wszystkich gwałtów był podobny. Napastnik ubrany w kominiarkę napadł na młode kobiety, straszył bronią i wykorzystywał seksualnie.

Jedyną pomocą dla policji był bardzo ogólny portret pamięciowy gwałciciela (ma kominiarkę, brudne paznokcie, spory brzuch i szparę między zębami).

Tomasz Włodarek: na celowniku policji

W znalezieniu gwałciciela uczestniczył jeden z najwybitniejszych genetyków w Polsce – prof. Ryszard Pawłowski z Akademii Medycznej w Gdańsku. Dzięki śladom, które pozostawił na ciałach swoich ofiar gwałciciel, udało się ustalić kod DNA sprawcy. To bardzo pomogło w zatrzymaniu podejrzanego.

Okazał się nim Tomasz Włodarek, przeciętny, niepozorny mężczyzna. Policja zatrzymała go 16 czerwca 2001 roku na świnoujskiej promenadzie. Na swoje ofiary polował, gdy jego partnerka wychodziła do pracy na drugą zmianę. W oczach sąsiadów uchodził za normalnego, opiekuńczego człowieka.

Proces oskarżonego rozpoczął się w kwietniu 2002 roku. Ze względu na dobro ofiar odbywał się przy zamkniętych drzwiach. Mężczyzna od początku nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów. Twierdził, że padł ofiarą spisku grup przemytniczych z którymi miał na pieńku.

Zdaniem sądu było to absurdalne tłumaczenie, nie ustalono z jakich powodów miałby mieć zatargi z jakimikolwiek przemytnikami. Próbował także udawać psychicznie chorego, jednak biegli psychiatrzy orzekli, że jest poczytalny. Usłyszał wyrok dożywocia, o warunkowe, przedterminowe zwolnienie będzie mógł się ubiegać po 35 latach pobytu za kratkami.

W oddzielnym procesie odpowiadał za zabójstwo miejscowej celniczki, do którego doszło w 1997 roku. Do zbrodni doszło również na tle seksualnym.

Fot. pixabay.com