Turniej rycerski i mała wojna pod Chalons

W 1274 roku król Edward I wracał do Anglii z wyprawy krzyżowej. Przejeżdżał przez Burgundię, kiedy hrabia z Chalons zaprosił go na organizowany przez siebie turniej rycerski. Edward przyjął zaproszenie, a ponieważ podejrzewał, że kryje się za tym jakiś podstęp, pojawił się pod miastem ze sporym orszakiem zbrojnym. Kronikarze podają, że Anglików był tysiąc, Francuzów zaś dwa razy więcej.

Hrabia z Chalons rzeczywiście nie miał czystych intencji. Zamierzał ponoć wziąć króla i jego rycerzy do niewoli, by uzyskać za nich okup. Dlatego, kiedy zaczął się turniej, ruszył na Edwarda na czele swych rycerzy. Uzbrojony w kopię chciał powalić go na ziemię, a gdy to się nie powiodło, złapał króla za gardło i zaczął dusić. Usiłował zrzucić go z konia, jednak Anglik sprawił, że to hrabia wylądował na ziemi. W takiej sytuacji Francuz uznał swą porażkę i chciał się poddać, jednak król nie przyjął jego miecza. Uznał, że skoro hrabia złamał zasady honorowego pojedynku, to on też nie musi ich przestrzegać. Dał znak swym łucznikom, by włączyli się do walki, a ci nie trzymali się żadnych zasad. Strzelali celnie i Francuzi rzucili się do ucieczki. Większość z nich schroniła się w mieście, zaś hrabia musiał się poddać. Nie królowi, nie rycerzowi, lecz zwykłemu żołnierzowi. Dla kogoś tej rangi była to hańba, nic więc dziwnego, że kronikarze angielscy fakt ten odnotowali z niekłamaną satysfakcją. O tym ile podczas turnieju zginęło osób zapomnieli jakoś napisać.

Nie tylko turniej rycerski

Wokół kibiców piłkarskich nagromadziło się wiele mitów, legend i półprawd. Niekiedy słyszy się na przykład, że rozgrywki futbolowe wyzwalają u ludzi najniższe instynkty i że jest to rozrywka dla gawiedzi. Doprawdy? Jakie w takim razie instynkty wyzwalają i czyją rozrywką jest boks, kickboxing, rugby, zapasy wyścigi i tym podobne sporty?

Panuje też przekonanie, że to głównie na meczach piłkarskich dochodzi do burd, zadym i zamieszek. W mediach mówi się, że to wina kiboli, chuliganów stadionowych i ludzi, którzy w czasie meczy piłkarskich próbują dowartościować się wszczynając burdy. Nie jest to cała prawda. Wszak podczas spotkań piłkarskich działa coś, co określa się mianem „psychologii tłumu”. Pobudzone emocjonującym widowiskiem wielkie zbiorowiska ludzkie rządzą się zupełnie innymi prawami. Innymi prawami niż stosunkowo mniej liczne zgromadzenia „spokojniejszych” na pozór wydarzeń sportowych. Widowiska piłkarskie odbywają się przeważnie na stosunkowo niewielkiej, otwartej przestrzeni, przy ogłuszającym dopingu. W takich warunkach emocje inaczej się rozkładają niż na przykład na trasach wyścigów kolarskich, na skoczniach narciarskich, czy też w halach sportowych.

Chcesz poznać podobne historie? Sięgnij po Detektywa 12/2022 (tekst Pawła Pizuńskiego pt. Stadionowe zadymy). Cały numer do kupienia TUTAJ.