Wawrów: dramat na drodze. Śmierć na początku ferii

W piątek wieczorem w Wawrowie, gdy grupa rodzin pakowała się do autokaru na wyjazd do Zakopanego, dziecko wyszło na jezdnię, by włożyć coś do luku bagażowego. Uderzył w nie szybko jadący kierowca BMW. „Gdyby ten kierowca zahamował, to chłopiec by żył. A on jak go potrącił, to przycisnął jeszcze pedał gazu i po nim przejechał, a następnie uciekł w stronę Czechowa. Było to ciemne, granatowe BMW o początkowych numerach rejestracyjnych PY” – mówił portalowi Gorzowianin.com Krzysztof Chrostek, sołtys Wawrowa. I dodawał: – To nie był wypadek. To było morderstwo dokonane przez bandytę, który po potrąceniu jeszcze przyspieszył.

Dziesięciolatek zmarł. Policja niedługo później zatrzymała sprawcę – Krzysztofa P. Jak ujawniono zatrzymany został w sobotę w okolicach ulicy Ogińskiego w Gorzowie Wielkopolskim. Wsiadał do taksówki. Nie jest wykluczone, że miał zamiar uciekać z kraju.

Na konferencji funkcjonariusze przyznali, że udało im się szybko zatrzymać kierowcę, dzięki olbrzymiej pomocy społeczeństwa. Jak ujawnił podinsp. Marcin Maludy, rzecznik lubuskiej policji, odbierali setki telefonów ze wskazówkami. – Do akcji wyznaczono też najbardziej doświadczonych policjantów. Zatrzymanie sprawcy było dla nas sprawą honorową – podkreślał.

Prokuratura Rejonowa z Gorzowa Wielkopolskiego, która prowadzi śledztwo, poinformowała dziś o postawieniu zarzutów Krzysztofowi P. – Usłyszał zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz ucieczki z miejsca zdarzenia i prowadzenia mimo orzeczonego zakazu kierowania pojazdami – mówiła na konferencji prasowej Agnieszka Hornicka-Mielcarek z Prokuratury Rejonowej w Gorzowie Wielkopolskim. Dodała, że nie ma jeszcze wyników badań toksykologicznych krwi sprawcy wypadku. Przyznawał, że kilka godzin przed wypadkiem, zażywał narkotyki. Jeśli potwierdzą to badania, zarzuty wobec niego zostaną poszerzone o prowadzenie pojazdów pod wpływem substancji odurzających.

Wiadomo, że w oparciu o obecne zarzuty, kierowcy grozi minimum 5 lat więzienia, a maksymalnie 20 lat. – Kierowca przyznał się do stawianych mu zarzutów. Powiedział, że jest mu przykro i wyraził skruchę – mówiła Hornicka-Mielcarek.

Krzysztof P. w piątek zabił dziecko, gdy kierował samochodem. Tymczasem do lipca obowiązywał go sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Prokuratura ujawniła dziś, że zakaz związany był z art. 87 kodeksu wykroczeń. Jest więc pewnym, że 26-latek stracił uprawnienia za to, że albo prowadził auto pod wpływem alkoholu albo po użyciu środków odurzających.

Otwartym pozostaje pytanie, dlaczego kierował samochodem BMW, który pochodził z wypożyczalni pojazdów? Na ten temat prokuratura jeszcze dziś nie umiała odpowiedzieć.

Śledczy zapowiedzieli wystąpienie z wnioskiem o tymczasowy areszt dla 26-latka na trzy miesiące.

W tej sprawie zatrzymano też dwie inne osoby. Kobietę i mężczyznę. – Paulinie M. został przedstawiony zarzut z art. 239 par. 1 Kodeksu Karnego, czyli tzw. poplecznictwo, utrudnianie postępowania oraz drugi zarzut związany z posiadaniem znacznych ilości substancji psychotropowych – przekazała Agnieszka Hornicka-Mielcarek. Kobieta nie przyznała się do zarzutów i odmówiła składania wyjaśnień. Prokuratura i wobec niej skieruje wniosek o tymczasowy areszt.

Zarzut poplecznictwa usłyszał również 28-letni Arkadiusz P., brat sprawcy wypadku. On także nie przyznał się do winy, ale złożył wyjaśnienia, dlatego wobec niego prokuratura zdecydowała o zastosowaniu poręczenia majątkowego.

Dramat rozegrał się  wieczorem 9 lutego2024 roku.  Mieszkańcy jadący na wypoczynek zebrali się przy autobusie stojącym koło kościoła w Wawrowie niedaleko Gorzowa. Grupa rodzin jechała własnymi samochodami i autokarem, do którego pakowano bagaże. Wówczas – jak wynika z relacji świadków w lokalnych mediach – pomiędzy ludzi wjechał rozpędzony kierowca BMW. Uderzył w 10-letniego chłopca i uciekł z miejsca wypadku. Dziecko na miejscu reanimowali policjanci, ale nie udało się uratować jego życia. Rodzice dziecka zostali objęci pomocą psychologiczną w szpitalu.

„Gdyby ten kierowca zahamował, to chłopiec by żył. A on jak go potrącił, to przycisnął jeszcze pedał gazu i po nim przejechał, a następnie uciekł w stronę Czechowa. Było to ciemne, granatowe BMW o początkowych numerach rejestracyjnych PY” – mówił portalowi Gorzowianin.com Krzysztof Chrostek, sołtys Wawrowa. I dodawał: – To nie był wypadek. To było morderstwo dokonane przez bandytę, który po potrąceniu jeszcze przyspieszył.

Kierowca ciemnego BMW odjechać miał w stronę Czechowa. Policja z Gorzowa Wielkopolskiego powołała specjalną grupę poszukiwawczą. Funkcjonariusze proszą o kontakt osoby, które mogą mieć jakiekolwiek informacje o sprawcy wypadku.

Jak nieoficjalnie ustalił portal brd24.pl autokar, który zabierał ludzi na wyjazd, stał częściowo w zatoce koło kościoła w Wawrowie. Luki bagażowe autokaru były jednak otwarte z obu stron – od strony zatoki i od strony jezdni. Według wstępnych ustaleń, gdy kończono wkładanie bagaży, 10-letni chłopiec prawdopodobnie chciał coś jeszcze schować w luku bagażowym i wyszedł na jezdnię, którą jechał kierowca BMW. Do uderzenia dziecka doszło więc na jezdni.

Przy okazji dramatu w Wawrowie po raz kolejny powraca temat kierowców po narkotykach. O blisko 90 proc. w ciągu pięciu lat wzrosła liczba kierowców po narkotykach. Stwarzają dużo większe zagrożenie niż prowadzący po alkoholu.

Amfetamina i jej pochodne oraz marihuana to narkotyki, po które najczęściej sięgają kierowcy – w ubiegłym roku złapano blisko 2,9 tys. z nich, czyli niemal drugie tyle, ile pół dekady temu. Jednak prawdziwa skala zjawiska – zdaniem ekspertów – jest nieporównanie większa, bo wpadają nieliczni.

O ile liczba kierowców prowadzących po alkoholu od lat jest względnie stała, o tyle w przypadku narkotyków mamy „czarną dziurę”. Ujawniani są najczęściej wtedy, kiedy spowodują wypadek czy wykroczenie.

Jeszcze w 2014 r. zatrzymywano mniej niż 1000 odurzonych narkotykami, w 2017 r. już 1535, a w roku 2022  aż 2891. Do tego dochodzi nieznana ciemna liczba.

A przecież narkotyki poważniej niż alkohol zaburzają reakcje kierowców. Zakłócają ocenę czasu, odległości, prędkości i zdolność do podejmowania decyzji. Nawet niewielka ilość uważanej za niegroźną marihuany zaburza koordynację wzrokowo-ruchową i antycypację skutków podejmowanych manewrów. Kierowcy wydaje się np., że skręca, a jedzie prosto. Pokutuje myślenie: „wypalenie jointa nie szkodzi, przecież wszyscy celebryci to robią”.

Naćpani kierowcy to nie tylko „imprezowicze” – nawet zawodowi kierowcy zażywają określone narkotyki, żeby np. zwalczać symptomy zmęczenia i dłużej jeździć bez przerwy

Nietypowe zachowanie kierowcy, zarówno nadmierne pobudzenie, gadatliwość, jak i opóźnione reakcje i apatia, to sygnały ostrzegawcze, których lepiej nie ignorować

Policjanci nie bez powodu patrzą kierowcom podczas kontroli w oczy, świecą w twarz latarką – określony kształt źrenic i ich reakcje na światło mogą zdradzać, że kierowca znajduje się pod wpływem substancji zabronionych

To nie takie proste, bo są przecież różne narkotyki, a u różnych osób symptomy po zażyciu substancji psychoaktywnych nie dość, że bywają różne, to jeszcze ich nasilenie też zależy m.in. od dawek i czasu, który minął od przyjęcia narkotyku.

Jedne narkotyki mają działanie wyraźnie pobudzające, euforyzujące, inne spowalniają reakcje i ruchy. Bardzo często zdarza się też, że osoby znajdują się pod wpływem mieszaniny wielu substancji psychoaktywnych, o trudnym do przewidzenia działaniu.

Jakie kary grożą za jazdę pod wpływem narkotyków?

Kwestie odpowiedzialności za jazdę pod wpływem narkotyków regulują te same przepisy, które określają też konsekwencje jazdy pod wpływem alkoholu. I słusznie, bo przecież alkohol to też substancja psychoaktywna, narkotyk, tyle że legalny. Są to więc art. 87 Kodeksu Wykroczeń i art. art. 178 Kodeksu karnego.

Ten pierwszy stosowany jest wtedy, kiedy kierujący ma we krwi od 0,2 do 0,5 promila alkoholu lub odpowiadające takiemu stężeniu alkoholu, stężenie narkotyku.

Przy wyższych stężeniach (w przypadku alkoholu – powyżej 0,5 promila) czyn przestaje być wykroczeniem, a staje się przestępstwem, a zagrożenie karą robi się coraz wyższe, szczególnie jeśli już wcześniej sprawca był skazany za podobny czyn.

Kara do 5 lat pozbawienia wolności wydaje się może wysoka, ale jeśli naćpany lub pijany kierowca spowoduje wypadek lub katastrofę i będą ofiary w ludziach, to przewidywane prawem sankcje są jeszcze wyższe, może to być nawet do 20 lat więzienia! Jeśli komuś się wydaje, że można się z takich zarzutów wykręcić karą „w zawiasach”, to znaczy, że ktoś przegapił niedawne zaostrzenie przepisów! Jeśli ktoś ucieknie z miejsca zdarzenia, to domyślnie jest traktowany tak, jakby był pod wpływem alkoholu lub innego środka odurzającego.

Źródłó: brd24.pl, rp., auto-swiat.pl,

Na zdjęciu: Miejsce śmiertelnego wypadku w Wawrowie Źródło: Google Maps