Tillie Klimek: Polka otruła w USA 13 osób

Tillie Klimek, Polka z pochodzenia, przeszła do historii Stanów Zjednoczonych. Nie jest to jednak powód do chwały! To jedna z najbardziej znanych amerykańskich morderczyń. Kobieta miała otruć kilkanaście osób! Swego czasu była postrachem Polonii za oceanem. Plotka niesie, że na widok tej miłej pani w średnim wieku sąsiedzi wycofywali się do domów. Kim była niesławna seryjna morderczyni z Chicago?

Otylia Tillie Klimek przyszła na świat w Polsce jako córka państwa Gburek. Rodzice zdecydowali się nadać dziewczynce imię Otylia. Rok po narodzinach dziewczynki rodzice zdecydowali się wyjechać do Stanów Zjednoczonych.

Podobnie jak większość polskiej populacji na początku XX wieku, rodzina Gburków osiedliła się w okolicy Near Northwest Side, będącej najstarszym politycznym i kulturalnym centrum życia amerykańskiej Polonii. To tam dorosła Tillie zmieniała miejsca zamieszkania wraz z kolejnymi prostodusznymi małżonkami i konkubentami. Tam też rozpoczęła przestępczą karierę od zbudowania swojej ezoterycznej legendy i zakończyła ją w atmosferze społecznej paniki, która ogarnęła całe środowisko polonijne.

Miała czternaście lat, kiedy zdecydowała się wstąpić w związek małżeński. Jej wybrankiem był Polak, Józef Mitkiewicz. Mąż nie traktował jej najlepiej i nie stronił od awantur.Przeżyli razem blisko ćwierć wieku. Józef Mitkiewicz zmarł wskutek problemów z sercem. Jego śmierć nie była całkowicie niespodziewania, choć okoliczności tego zdarzenia wprawiły najbliższe otoczenie Tillie w niemałe zdziwienie. Kilka tygodni wcześniej kobieta opowiadała znajomym z sąsiedztwa o swoim śnie, w którym widziała martwe ciało męża w konkretnym dniu w przyszłości. Dzień ten był dniem, w którym zmarł Mitkiewicz.

Parapsychologiczne zdolności wdowy były doprawdy uderzające, podobnie jak towarzyszący im pech. Po dwóch miesiącach od śmierci pierwszego męża Tillie poślubiła kolejnego mieszkającego w okolicy Polaka, Jana Ruskowskiego. Drugi mąż szybko padł ofiarą proroczych snów Tillie, jego śmierć nadeszła precyzyjnie w wyznaczonym przez Gburek terminie. Podobny los spotkał również konkubenta Tillie, Józefa Guszkowskiego. Obaj mężczyźni zmarli jeszcze w 1914 roku.

Tillie Klimek: kim były ofiary?

Tillie Klimek niedługo później zdecydowała się wejść w kolejny związek małżeński. W tym celu zwróciła się o pomoc do biura matrymonialnego. Szukała wyłącznie bogatych mężczyzn.

Klimek zmieniała mężów jak rękawiczki, a wszyscy jej partnerzy prędko schodzili z tego świata, zostawiając wdowie spory majątek. Za każdym razem Tillie wcześniej rzekomo doświadczała proroczych snów o ich śmierci.

Nie oszczędzała także innych osób czy zwierząt. By udowodnić swój dar jasnowidzenia, kobieta wytruła psy w okolicy, co rzecz jasna wcześniej przewidziała.

Niezależnie od płci, wszyscy, którzy weszli w konflikt z Tillie Klimek, niedługo później nagle umierali. Doszło do tego, że sąsiedzi omijali jej drzwi szerokim łukiem, by nie usłyszeć mrożącej krew w żyłach przepowiedni. Morderczy szał Klimek mógł trwać jeszcze długo, gdyby nie podejrzenia rodziny jej ostatniego męża, Josepha Klimka. Na szczęście rodzina mężczyzny nigdy nie zaufała seryjnej wdowie i kiedy nagle zaczął chorować, podzielili się podejrzeniami z władzami.

Całe szczęście Joseph Klimek zdołał wyjść cało z opresji. Po tym, gdy lekarz odkrył, że mężczyzna był podtruwany arszenikiem, zarządzono ekshumację pozostałych partnerów Tillie. W trakcie śledztwa wyszło na jaw, że kobieta – przy pomocy wspólniczki, kuzynki Nellie Kulik – usiłowała zabić przynajmniej dwadzieścia osób. Niestety, aż trzynaście razy doprowadziła zamiar do końca.

Sprawa Tillie zaczęła zataczać coraz szersze kręgi, wraz ze wzrostem domniemanych ofiar trucicielki oraz… zwiększeniem grupy kobiet podejrzanych o morderstwa swoich mężów. Badając wieloletnie otoczenie Klimek, policja odkryła wiele niewyjaśnionych zgonów żonatych mężczyzn w Polish Downtown. Dowody w sprawie zaczęły świadczyć o tym, że Tillie Klimek nie była samotną trucicielką. Coraz więcej kobiet było zatrzymywanych za zabójstwa swoich mężów, a o Klimek zaczęto mówić w środowisku chicagowskiej Polonii jako o „wysokiej kapłance kliki Sinobrodego”.

Po wielu aresztowaniach i niemal tak samo licznych zwolnieniach kobiet polskiego pochodzenia, śledztwo wykazało, że Tillie miała jedną „pewną” wspólniczkę, swoją kuzynkę: Nellie Kulik.

Tillie, Nellie i „trutka na szczury”

Dwukrotnie zamężna Nellie Kulik była matką 13 dzieci. Tillie twierdziła, że kiedy miała już dosyć swojego trzeciego męża, Franciszka, to Nellie dała jej „trutkę na szczury” – arszenik. Tym samym zasugerowała, że cała trucicielska inicjatywa wyszła ze strony Kulik. Większość ofiar, które zostały otrute, należała do rodziny lub sąsiedztwa Nellie i Tillie.

W 1923 roku w czasie procesu kobiety zostały oskarżone o otrucie 20 osób, z czego 13 ofiar było śmiertelnych, 7 osób przeżyło. Nie wszystkie otrucia zostały kobietom udowodnione. Głównym świadkiem w procesie był Józef Klimek, ostatni mąż i ofiara Tillie. Jego historia pozwoliła odtworzyć główny schemat działania Tillie. Klimek był stopniowo, przez długi okres czasu, podtruwany arszenikiem, który żona dodawała mu do posiłków.

Wszystkie ofiary zmarły lub zachorowały wskutek spożycia zatrutego pokarmu. Wśród nich znaleźli się m. in: mąż Nellie Kulik – Jan Sztrymer, jej córka Zofia, syn Benjamin i wnuczka Dorota. Inny syn Kulik, Jan, przeżył i zeznawał w procesie przeciwko matce.

Nie przyznają się do winy

Pokrewieństwo i relacje łączące obie kobiety ze wszystkimi ofiarami nie ułatwia zrozumienia motywów ich postępowania. Co więcej, przed ogłoszeniem wyroku kobiety były przekonane, że zostaną uniewinnione. Do końca procesu trucicielki odpierały stawiane im zarzuty. Jak pisał dziennik „Joplin News Herald” 26 lutego 1923 roku, relacjonując przebieg procesu: „W natłoku gwałtownie wypowiadanych sylab, raz po polsku, raz po angielsku, na przemian błagalnie lub bluźnierczo i mściie, obie kobiety nie przyznawały się do winy”.

Oskarżyciel widział je ze stryczkiem na szyi. Morderczynie nie zostały jednak powieszone, lecz otrzymały karę dożywocia, która nigdy wcześniej nie została wymierzona żadnej kobiecie w hrabstwie Cook County. W czasie wspólnego pobytu w więzieniu ulubionym zajęciem Tillie – znanej z chorego poczucia humoru – było prześladowanie Nellie i wmawianie jej, że zostanie zabrana z celi i powieszona. Role jednak się odwróciły.

Pomimo tego, że własne dzieci zeznawały przeciwko Nellie, po roku wyszła ona na wolność. Tillie zmarła w więzieniu 20 listopada 1936 roku z przyczyn naturalnych – kobieta borykała się z problemami kardiologicznymi. Pobiła niechlubny rekord morderczyni o największej liczbie ofiar w historii Chicago. Jej biografia mrozi krew w żyłach!

Źródło: lelum.pl, planzbrodni.tumblr.com

Fot. Wikipedia.org