Co Bogdan Arnold robił z kobietami?

Nie układało mu się z kobietami, a od małego wykazywał skłonności sadystyczne. Pierwszą ofiarą Bogdana Arnolda została młoda prostytutka, którą poznał w jednym z katowickich barów. Gdy zażądała pieniędzy za seks, Arnold wpadł w szał i wyprosił ją z mieszkania. Kiedy ta zagroziła doniesieniem na milicję, dotarło do niego, że może mieć kłopoty.

Uderzył ją więc kilkakrotnie młotkiem w głowę, a nie wiedząc, co zrobić ze zwłokami, porąbał je i zostawił w wannie. Chcąc przyspieszyć proces rozkładu, zalewał je chlorkiem. Odciętą rękę usiłował spalić w piecu, a kiedy to nie zdało egzaminu, wpadł na inny pomysł.

     – Otworzyłem przy pomocy noża kuchennego jamę brzuszną, skąd wyjąłem wszystkie wnętrzności, które krajałem na kawałki i spuszczałem otworem kanalizacyjnym – przyznał podczas procesu.

 Odrąbaną głowę wsadził do garnka i zagotował. W przypadku kolejnej ofiary scenariusz był bardzo podobny. Choć sam Arnold twierdził, że zabił tylko dlatego, że kobieta odkryła zwłoki swojej poprzedniczki. „Władca much” – bo tak okrzyknięto seryjnego mordercę – ukrywał się przez dłuższy czas. Wpadł w 1967 roku, kiedy to jego sąsiedzi zaobserwowali przez okno rój much, a spod drzwi jego mieszkania zaczęło wypełzać robactwo. Niedługo potem Arnold został namierzony przez mieszkańców Katowic. Po zatrzymaniu stwierdził, że żałuje jednego – że nie zdążył zabić również swojej byłej żony. Władcę much skazano na karę śmierci. Wyrok wykonano 16 grudnia 1968 roku.

Jeśli chcesz poznać innych zwyrodnialców zerknij do Detektywa Wydanie Specjalne 2/2021 (tekst Anny Rychlewicz pt. „Diabły w ludzkiej skórze”). Do kupienia TUTAJ.