Ewelina Skwara zaginęła 8 grudnia 2010 roku. 14-latka nie dotarła z domu do szkoły, choć do pokonania miała zaledwie kilkaset metrów. Mieszkańcy i policja ponad miesiąc szukali ciała dziecka. Dopiero potem wyszły na jaw makabryczne okoliczności jej zaginięcia i zabójstwa.
Ewelina Skwara zaginęła w środę 8 grudnia 2010 roku. Do celu nie dotarła, a jej rower, porzucony w przydrożnym rowie, znalazła znajoma rodziny. Jednoślad miał uszkodzenia sugerujące, że mógł zostać uderzony przez inny pojazd. Nikt jednak nie zgłosił policji kolizji z udziałem roweru, wszczęto więc poszukiwania dziewczynki. Uczestniczyli w nich, oprócz policjantów, strażacy, wojsko, strażnicy leśni oraz mieszkańcy wsi, gdzie mieszka dziewczynka. Do pomocy ściągnięto też specjalistyczny policyjny śmigłowiec z kamerą termowizyjną.
Rysopis zaginionej
Dziewczynka ma 146 cm wzrostu, 40 kg wagi, jest szczupłej budowy ciała. Ma długie, proste włosy. Jest szatynką, ma niebieskie oczy i okrągłą twarz. Zaginiona ma pieprzyk na szyi. Ubrana była w niebiesko-czarną kurtkę w kratę z kapturem, zapinaną na zamek błyskawiczny, wełnianą czapkę koloru zgniłej zieleni i beżowy szalik w kratę. Miała na sobie czarne spodnie jeansowe, brązowe kozaki, niebieską podkoszulkę i czerwony wełniany sweter z kapturem zapinany na zamek. Miała przy sobie plecak koloru jasno-niebieskiego z napisem PUMA – czytamy w komunikacie sprzed 13 lat.
– Wszystkich, którzy mogą przekazać jakiekolwiek informacje, prosimy o kontakt pod numerami alarmowymi: 997 i 112. Uruchomiono także specjalną policyjną infolinię: (52) 525 53 06, gdzie przez całą dobę można dzwonić, przekazując informacje, które mogą pomóc w odnalezieniu nastolatki – apelowała policja.
Ekipy przez trzy dni przeczesywały teren wsi, gdzie mieszka dziewczynka, oraz okoliczne lasy i poligon. Pierwszego dnia w akcji wzięło udział 100 osób, następnego ta liczba zwiększyła się już do 170, a w piątek w poszukiwaniach wzięło udział około 200 osób.
Na wniosek Komendanta Wojewódzkiego Policji w Bydgoszczy decyzją Dyrektora Sztabu KGP do pomocy skierowany został także śmigłowiec Sokół 3. Ten specjalistyczny helikopter wyposażony jest w kamerę termowizyjną, a także sprzęt do rejestracji obrazu, który później można odtworzyć i dokładnie przejrzeć.
Ewelina Skwara: wielkie poszukiwania
W ciągu trzech dni przeszukano ponad 600 ha terenu. Dzięki zaangażowaniu wszystkich mediów, które nagłośniły zaginięcie dziewczynki, napływa wiele sygnałów. Policjanci skrupulatnie sprawdzają każdy z nich. Kryminalni, na podstawie przekazanych informacji, przeszukali kilka wskazanych miejsc, przesłuchali kilkanaście osób, rozpytano także kilkadziesiąt rodzin. Niestety wszystkie te czynności nie przyniosły rezultatu.
12 grudnia 2010 roku rano postanowiono sprawdzić jedną z informacji, którą uzyskali policjanci. Z tego powodu dowodzący działaniami podjął decyzję o ponownym skierowaniu w okolice Służewa około 100 osób. Byli to, oprócz policjantów, także strażacy i mieszkańcy. Ekipy przeszukiwały okolice rzeczki Tążyna. Po godzinie 16.00 zakończono działania w terenie – niestety nie przyniosły one przełomu w tej sprawie.
Łącznie, w ciągu kilku dni kilkaset osób – policjantów, strażaków i mieszkańców – przeszukało ponad 600 hektarów okolic wsi Służewo, gdzie ostatnio widziano dziewczynkę. Dalsze działania w takiej formie uznano za niecelowe, a śledztwo w tej sprawie prowadzono już tylko metodami operacyjnymi przez grupę poszukiwawczą, powołaną przez komendanta wojewódzkiego policji.
Ciało znaleziono dopiero miesiąc później. Nastolatka została pochowana obok swojej siostry-bliźniaczki. Koledzy i koleżanki ze szkoły w Służewie żegnały swoją przyjaciółkę. Mimo złej pogody w Służewie pojawiły się setki ludzi z całego województwa. Już pół godziny przed rozpoczęciem mszy kościół w Służewie był zapełniony. Dziesiątki ludzi nie zmieściło się w świątyni.
Ewelina Skwara: pogrzeb
W czasie mszy panowała grobowa cisza. Od czasu do czasu słychać było tylko pojedyncze szlochy. Ludzie, którzy przybyli w rękach trzymali róże.
Kazanie wygłosił ks. Andrzej Zdzienicki, proboszcz służewskiej parafii. Z trudem powstrzymywał emocje. Łamiącym się głosem rozpoczął je od Trenu VIII Jana Kochanowskiego, napisanego po śmierci córki Urszuli, a potem tłumaczył wiernym, że Ewelinkę wybrał Bóg i że jest teraz szczęśliwa z dala od ziemskich podłości.
W kościele słychać było szloch, ludzie nie ukrywali łez, zwłaszcza, gdy pod koniec mszy, łamiącymi się głosami uczniowie recytowali pożegnalne strofy dla Eweliny.
I biskup, i proboszcz apelowali, by zło zwyciężać dobrem, że najważniejsza jest miłość wobec bliźniego, ale wśród zgromadzonych na mszy i uczestniczących w pogrzebie wciąż jest wiele gniewu, skierowanego przeciwko sprawcy porwania, zgwałcenia i brutalnego mordu.
Przyjaciele Eweliny wspominali ją jako osobę uczynna i dobrą.
Ewelina Skwara spoczęła na cmentarzu w Goszczewie (1,5 km od Służewa) w grobie swojej siostry – bliźniaczki. Obie urodziły się 6 grudnia 1996 roku. Dwa dni później, 8 grudnia, Patrycja zmarła. Ewelinę zamordowano także 8 grudnia, 14 lat później.
Funkcjonariusze skojarzyli wówczas jej zaginięcie z nietypową sprawą rzekomego uprowadzenia. Tego samego dnia, kiedy zniknęła Ewelina, 26-letni mężczyzna ze wsi Dobre koło Radziejowa, nie wrócił do domu z pracy w masarni na terenie gminy Dąbrowa Biskupia (w tym rejonie znaleziono zwłoki dziewczynki). Rodzina zgłosiła zaginięcie Jacka Urbańskiego, a jeden z kolegów dostał SMS od zaginionego, że rzekomo został porwany.
W potrzasku
Kilka dni później mężczyznę zatrzymano we Włocławku. 26-latek twierdził, że został uprowadzony. Nieznani mężczyźni mieli wozić go przez kilka dni w bagażniku auta. Następnie mieli zmusić Jacka Urbańskiego do podpalenia samochodu. 26-latek zachowywał się jednak podejrzanie, dlatego trafił na oddział psychiatryczny szpitala. Jacek Urbański przyznał się do uprowadzenia, zgwałcenia i zabójstwa Eweliny. Na ubraniu, które u niego znaleziono wykryto ślady krwi Eweliny. Biegli psychiatrzy uznali, że w chwili dokonania zbrodni był w pełni poczytalny.
Prokuratura ustaliła, że Jacek Urbański celowo potrącił autem dziewczynkę jadącą rowerem. Dziewczyna upadła w zaspę.
– Ewelinko, co ci się stało? – powiedział do niej Jacek Urbański wychodząc z samochodu.
Dziewczynka go znała: to daleki krewny jej mamy, więc nie bała się wsiąść do jego samochodu. Ten jednak zamiast do szpitala wywiózł ją do lasu, niedaleko cmentarza w Chlewiskach.
– Tam przyłożyłem jej nóż do gardła. Kazałem się jej rozebrać i zrobiłem to z nią. Nie wiem, dlaczego przy tym zadawałem jej ciosy nożem. Ciąłem jej skórę, a ona krzyczała – mówił na przesłuchania wtedy 26-letni Jacek U. – Zabić jej nie chciałem. Naprawdę tego nie planowałem. Po prostu się stało.
Oskarżony swoje zachowanie tłumaczył niezaspokojonymi dużymi potrzebami seksualnymi. Mówił, że śmiały się z niego prostytutki stojące przy drogach, a znudziło mu się to robić z krowami.
Proces
Proces ruszył w październiku 2011 roku i odbywał z wyłączeniem jawności. Taką decyzję podjął sąd mimo sprzeciwu rodziny 14-latki. Uzasadnił to ważnym interesem prywatnym zamordowanej 14-latki i samego oskarżonego, ponieważ zbrodnia ta miała podtekst seksualny.
Z powodu wyłączenia jawności procesu o tym, co działo się na sali rozpraw, niewiele wiadomo. Na przykład tyle, że 26-latek przyznał się do winy i podczas śledztwa składał bardzo obszerne wyjaśnienia. W czasie procesu podobno był już bardziej powściągliwy. Choć nie zaprzecza, że zamordował nastolatkę, najczęściej na zadawane pytania odpowiadał krótko: tak lub nie. Siedzi na ławie oskarżonych ze spuszczoną głową i nie ma odwagi spojrzeć na siedzącą na sali rozpraw rodzinę dziewczynki – napisał w 2011 roku dziennikarz toruńskich „Nowości”
Sąd Okręgowy we Włocławku skazał mordercę 14-letniej Eweliny ze Służewa na dożywocie. Jacek Urbański będzie mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie dopiero za 35 lat.
Rodzice zgwałconej i zamordowanej dziewczynki wyrok przyjęli z ulgą. Wanda Skwara – matka Eweliny – podczas uzasadniania wyroku płakała. Bardzo jestem zadowolona z tego wyroku, chociaż powinna wrócić kara śmierci – powiedziała dziennikarzom po ogłoszeniu wyroku. Chciałem, by mógł wyjść z więzienia dopiero po czterdziestu latach. Sąd zgodził się, by starać się o zwolnienie pięć lat wcześniej. Będzie miał wtedy 63 lata. Życzę mu, żeby tego nie dożył – skomentował po wyjściu z sali sądowej ojciec dziewczynki.
Źródło: policja.pl, wspolczesna.pl, newsweek.pl, gazeta.pl, rmf24.pl
Fot. policja.pl