Był wielkim miłośnikiem transportu zbiorowego i oszustem. W 1971 roku pojawił się na dworcu w Radomsku, przedstawiając się jako Janusz Prędki – poseł na Sejm PRL i kontroler Najwyższej Izby Kontroli.
Okazał dokumenty, które jeszcze wtedy nie wzbudziły żadnych wątpliwości. Zapowiedział, że będzie sprawdzać dworce, punktualność autobusów i jakość obsługi pasażerów. Był niezwykle drobiazgowy. Sam zasiadał na ostatnich siedzeniach pojazdów, skąd skrzętnie notował wszystkie swoje uwagi. Czasem wysiadał w połowie drogi i przyglądał się przystankom. Sprawdzał czystość firanek w autobusach. Gdy po miesiącu przedstawił raport z wszelkimi niedociągnięciami, dyrektorzy przedsiębiorstwa odetchnęli z ulgą. Pozbyli się intruza. Intruza, który już wkrótce zasiadł w komendzie, by w szczegółach opowiedzieć, w jaki sposób dorobił się poselskiej legitymacji. Ta powstała na oryginalnym dokumencie Ligii Kobiet, na który dokleił między innymi elementy wycięte z podręcznika do wychowania obywatelskiego. Janusz Prędki z rozbrajającą szczerością przyznał, że stopień podchorążego wpisał sobie dla ozdoby. A transport zbiorowy… po prostu lubił i chciał dobrze. Jeszcze z aresztu dopytywał, czy dyrekcja uwzględniła jego wnioski pokontrolne.
Nie tylko Janusz Prędki
Fałszywy konsul, któremu salutowała milicja. Najsłynniejszy casanova i wyrok, którego odczytywanie trwało 5 godzin. Miłośnik transportu zbiorowego, który jako kontroler NIK-u sprawdzał czystość firanek w radomszczańskich autobusach. Kanciarz, hochsztapler, krętacz. Sprzedawca marzeń, kolorowy ptak, Janosik z PRL-u. Choć dziś działalność niektórych może wywoływać uśmiech, służbom z pewnością nie było z nimi do śmiechu.
Cenzura, masowe aresztowania, kartki żywnościowe i puste półki w sklepach – to krajobraz kojarzony z czasami Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Choć okres PRL-u nie należał do łatwych, dziś wielu myśli o nim z nostalgią. Wspominają smak oranżady, waty cukrowej i wody z saturatora. Myślą o jeszcze jednym… O tym, że by przetrwać, trzeba było się nieźle nakombinować. Na kartach historii zapisało się wielu, którzy ten fach opanowali do perfekcji.
Dziś pisze się o nich książki i kręci filmy. Ich śmiałe poczynania to gotowy scenariusz na absolutny hit kinowy. Byli udręką dla milicji i (często) bohaterami dla społeczeństwa. Mieli swoich poprzedników i mają swoich następców. Kłamstwo, przekręt i oszustwo – choć co rusz przybierają nowe (wcale nie bardziej wyrafinowane formy), nigdy się nie dezaktualizują.
Chcesz poznać więcej kanciarzy PRL-u? Sięgnij po Detektywa Wydanie Specjalne 4/2023 (tekst Anny Rychlewicz pt. Kanciarze PRL-u). Cały numer do kupienia TUTAJ.