Jolanta Brzozowska – zabili ją maturzyści

Jolanta Brzozowska – zabili ją maturzyści. Kiedy ma się 19 lat, studniówka wydaje się jednym z najważniejszych wydarzeń w życiu. Licealiści uczestniczą w gorączkowych przygotowaniach – wybór kreacji, fryzury, partnera – takie stoją przed nimi dylematy. I choć za kilka miesięcy matura, więc po głowie chodzą również pytania o przyszłość, nie to jest wtedy najważniejsze. Myśli skupiają się wokół pierwszego dorosłego balu, z którego trzeba mieć piękne wspomnienia i dobrze się na nim bawić. Podobnie, w 1996 roku, myślała zapewne trójka nastolatków z Warszawy.

Monika, Marcin i Robert znali się z liceum ekonomicznego znajdującego się na warszawskim Grochowie. Cała trójka urodziła się w 1977 roku. Nie chodzili wprawdzie do tej samej klasy, ale utrzymywali bardzo przyjacielskie relacje. Spędzali ze sobą czas zarówno na szkolnych przerwach, jak i po zajęciach. Włóczyli się po osiedlach, odwiedzali nawzajem w swoich domach, chodzili na te same imprezy. W styczniu 1996 roku ich głowy zaprzątała najważniejsza wtedy dla nich myśl – zbliżająca się studniówka. Oczywiście mieli zamiar w niej uczestniczyć i planowali się na niej dobrze bawić.

Niestety mieli trochę inną definicję dobrej zabawy niż powszechnie obowiązująca. Uważali, że potrzebują do tego wspomagaczy. Sami na co dzień nie stronili od używek, alkoholu czy narkotyków. Nie byli nałogowcami, ale lubili od czasu do czasu coś wypić lub zażyć. Dlatego uważali, że i w trakcie studniówki będą potrzebowali czegoś ekstra. Nie mieli jednak  wystarczających środków, aby kupić to, czego potrzebowali. Wprawdzie pochodzili z normalnych domów, w których nigdy niczego nie brakowało, ale mieli świadomość, że na takie rzeczy na pewno nie dostaną od rodziców pieniędzy.

Ustalili plan

Któregoś dnia spotkali się w szkolnej kafejce. Był 19 stycznia, a temat rozmowy tylko jeden – jak zdobyć pieniądze na używki. Monika O., która akurat tego dnia nie uczestniczyła w zajęciach, mając już na liczniku trzy wypite piwa, rzuciła pomysł.

– Może powinniśmy dokonać kradzieży? Napaść na jakiś sklep albo kiosk? Coś łatwego i szybkiego.

Później będzie twierdzić, że tylko żartowała, że tak naprawdę nie chciała nikogo okradać, ale w momencie wypowiadania tych słów, na takie tłumaczenia będzie już o wiele za późno.

– Kradzież? Może i to nie jest głupi pomysł – powiedział jeden z kolegów Moniki.

– Pewnie, że nie głupi. Studniówka jest tylko raz w życiu. Warto byłoby zdobyć trochę pieniędzy, aby się porządnie zabawić.

Przekonani do pomysłu dziewczyny, Marcin M. i Robert G. zaczęli zastanawiać się nad celem. W pewnym momencie twarz Marcina M. rozpromieniła się, bo wpadł mu do głowy pewien pomysł.

– Mówiłem wam, że dorabiam roznosząc krzyżówki – powiedział do swoich towarzyszy.

– No tak, wspominałeś.

– Myślę, że biuro tej firmy idealnie się nadaje na cel naszego napadu. Jest tam sporo sprzętów, które moglibyśmy ukraść i spieniężyć.

– Gdzie to jest?

– Na Tarchominie. Chodźcie, pójdziemy do mnie i ustalimy szczegóły.

***

Po drodze do mieszkania Marcina na Gocławiu, wstąpili do sklepu i kupili wódkę. Planowali ją wypić w trakcie dyskusji na temat napadu. Marcin napomknął im, że w biurze będzie się znajdować zapewne zatrudniona przez szefa dziewczyna, dlatego być może trzeba będzie ją „unieszkodliwić”. Wspólnie uznali, że dla lepszego efektu będą udawać, że Monika chce znaleźć zatrudnienie w firmie i pójdzie tam, by porozmawiać o pracy. Marcin uprzedził swojego szefa, że przyprowadzi koleżankę, kandydatkę na pracownicę.

Wychodząc z mieszkania Marcina, zabrali ze sobą nóż kuchenny, rękawiczki, kij baseballowy oraz nogę od krzesła. „To tak na wszelki wypadek, gdyby coś miało pójść nie tak” – zapewniali się wzajemnie. Zamówili taksówkę i kazali się zawieść na Tarchomin. Biuro firmy Abigal mieściło się w jednym z tamtejszych bloków. Po drodze wstąpili też do apteki, by kupić plastry opatrunkowe, którymi mogliby zakleić wizjery w drzwiach sąsiadów.

Jolanta Brzozowska zaprosiła zabójców do środka

Gdy wysiedli pod wskazanym adresem, zbliżała się godzina 16. Bez zawahania weszli do klatki schodowej. Monika uznała, że pójdzie po schodach, a jej koledzy pojadą windą. Po drodze na górę spotkała mężczyznę, którym jak się okazało potem był Krzysztof O., właściciel firmy Abigal. Chwilę wcześniej opuścił biuro, w którym została tylko Jolanta B. To właśnie ta kobieta niedługo potem otworzyła drzwi Monice i Marcinowi.

Jolanta Brzozowska – zabili ją maturzyści. Chcesz poznać kulisy tej wstrząsającej sprawy? Sięgnij po Detektywa 8/2023 (tekst Anny Frej pt. Zabili, bo chcieli się dobrze bawić). Cały numer do kupienia TUTAJ.