Kartuzy. Pierwsze informacje wskazywały na jedno z wielu tragicznych zdarzeń kolejowych. Do tragicznego w skutkach wypadku doszło w środowy wieczór, 10 stycznia 2024 roku, na przejeździe kolejowym w Dzierżążnie na ulicy Bocznej, nieopodal Kartuz. Pod pociąg wjechał tam samochód osobowy, który został “przeciągnięty” przez szynobus około 150 metrów. W pojeździe została zakleszczona jedna osoba. Trwa akcja ratownicza. Należy spodziewać się opóźnień w kursach Pomorskiej Kolei Metropolitalnej. Kilkanaście godzin później policja nabrała pewności, że było to morderstwo!
Do zdarzenia doszło w środę przed godziną 21. na przejeździe kolejowym przy ulicy Bocznej w Dzierżążnie. PKM relacji Kartuzy – Gdańsk zderzyła się tam z samochodem osobowym i przeciągnęła go około 150 metrów dalej. W pojeździe została zakleszczona jedna osoba. Trwa jej ewakuacja i akcja ratownicza. Na miejscu działają strażacy z OSP Dzierżążno, JRG Kartuzy oraz zespół ratownictwa medycznego. Niestety kobieta poniosła śmierć na miejscu.
Tuż przed godziną 21 oficer dyżurny otrzymał informację o wypadku, do którego doszło na przejeździe kolejowym.. Pociąg zderzył się z pojazdem osobowym. Na miejsce natychmiast skierowano policjantów oraz służby ratunkowe. W wyniku odniesionych obrażeń śmierć na miejscu poniosła 31-letnia kobieta, która znajdowała się w samochodzie. Na miejscu zdarzenia pod nadzorem prokuratora cały czas pracują policjanci, którzy wyjaśniają okoliczności tego zdarzenia – informowała sierż. Aldona Naczk, rzecznik kartuskiej policji.
Pierwsze ustalenia
Po przybyciu na miejsce pierwszych zastępów stwierdzono, że na przejeździe kolejowym doszło do zderzenia szynobusu z samochodem osobowym. Pociąg zatrzymał się ok. 200 m za przejazdem, przepychając przed sobą samochód osobowy. W aucie znajdowała się uwięziona kobieta, bez zachowanych czynności życiowych.
Szynobusem podróżowało 6 pasażerów oraz kierownik składu i maszynista, którzy nie doznali obrażeń w wyniku zderzenia. Działania straży polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, wykonaniu dostępu do poszkodowanej kobiety oraz przystąpieniu do jej resuscytacji. Niestety w wyniku zdarzenia i odniesionych obrażeń 31-letnia Jolanta K. poniosła śmierć na miejscu – podaje Komenda Powiatowa PSP w Kartuzach.
Wiele wskazywało na tragiczny wypadek. Wieczorem było bardzo ślisko, dzień wcześniej, w okolicy, doszło do podobnego, na szczęście mniej tragicznego zdarzenia.
Ale po dokładnym zbadaniu wraku auta pojawiły się znaki zapytania. Radio Gdańsk poinformowało, że w bagażniku samochodu odkryto krew ofiary – wyglądało na to, że ktoś próbował przewieźć ciało. Niedługo później nowe światło na sprawę rzuciła siostra ofiary.
Kartuzy: kulisy dramatu
Jolanta K. wspólnie z siostrą od lipca 2021 r. prowadziła w Kiełpinie salon kosmetyczny. Jola zajmowała się kosmetyką, jej siostra fryzjerstwem.
“Po kilku ciężkich miesiącach udało się spełnić jedno z naszych największych marzeń! Zapraszamy was do salonu, w którym skorzystacie z kompleksowych usług fryzjerskich, stylizacji paznokci oraz makijażu okolicznościowego” – napisały na Facebooku siostry.
Interes szedł dobrze, z każdym miesiącem przybywało klientek, a właścicielki zaangażowały się nawet w pomoc charytatywną.
W nocy ze środy na czwartek kolorowe zdjęcia na fanpage’u salonu zastąpiły czarne plansze i komunikat: “Salon nieczynny do odwołania”.
W salonie pojawili się technicy kryminalistyki w białych kombinezonach, zaczęto zbierać ślady – krew, odciski palców.
– Jolantę ktoś zaatakował w salonie, kiedy wieczorem była sama – dowiadujemy się od osoby znającej sprawę. – Była w trakcie sprawy rozwodowej ze swoim mężem.
Wstępne wyniki sekcji zwłok wykazały, że kobieta zginęła od uderzeń tępym narzędziem. Została zaatakowana w salonie kosmetycznym. 34-letni mąż Jolanty K. dostał zarzut zabójstwa – próbował zatrzeć ślady pozorując, że kobieta zginęła w wypadku kolejowym.
W piątek, 12 stycznia prokurator przedstawił mu, zagrożony karą nawet dożywotniego więzienia, zarzut zabójstwa w zamiarze bezpośrednim.
– Mężczyzna złożył wyjaśnienia i częściowo przyznał się do winy – relacjonuje prokurator Grażyna Wawryniuk, która dopytywana zastrzega, że nie może podać żadnych szczegółów wersji zdarzeń podawanej przez 35-latka. – Wyjaśnienia będą weryfikowane w toku postępowania – ucina.
– Do pozbawienia życia kobiety doszło w miejscu jej pracy. Sprawca następnie przewiózł zwłoki samochodem i w celu ukrycia dokonanego czynu, pozostawił pojazd na przejeździe kolejowym – opowiada o ustaleniach na temat przebiegu zdarzeń ze środy 10 stycznia 2024 roku, rzeczniczka gdańskiej „Okręgówki”.
Źródło: kartuzy.info, gazeta.pl. zawszepomorze.pl,
Fot. kpp.kartuzy/fb.com