Krzysztof Osuch – zabójstwo fizyka

Fizyka od zawsze była jego konikiem. Krzysztof Osuch – bo to o nim mowa –  pasjonował się nauką już w młodości, uczęszczając do VI Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Reytana w Warszawie. Maturę zdał w 1974 roku, a efektem jego zainteresowań było podjęcie studiów na Politechnice Warszawskiej, na wydziale fizyki. Studia ukończył pięć lat później, ale nie poprzestał na tytule magistra. Doktorat obronił w 1982 roku. Marzył o tym, żeby zostać na uczelni, prowadzić badania i pracować ze studentami. Niestety, system polityczny, w jakim przyszło mu żyć, miał na niego inny plan. Krótko po uzyskaniu tytułu doktora, wygrał konkurs na stanowisko adiunkta na Politechnice Warszawskiej, co zbiegło się z powołaniem do wojska. Krzysztof był zaskoczony takim obrotem spraw, podobnie jak jego współpracownicy. Miał za sobą już studium wojskowe i nie spodziewał się, że będzie musiał ponownie wdziewać mundur.

Postanowił, że nie zostawi tak tej sprawy. Chciał zawalczyć o swoje, tym bardziej, że miał wiele do zaoferowania Politechnice. Władze uczelni poinformowały go, że powinien udać się na rozmowę do uczelnianego sekretarza partyjnego. Osoba pracująca na tym stanowisku nie miała nic wspólnego z nauką, a tym bardziej z samą fizyką. W rozmowie z sekretarzem Krzysztof niewiele wskórał. Sam też nie chciał iść na żadne kompromisy. Powoli zaczął godzić się z myślą, że nie będzie pracował w swojej alma mater. Już wcześniej przejawiał poglądy antykomunistyczne, a po tym zdarzeniu stał się jeszcze większym przeciwnikiem ówcześnie obowiązującego systemu.

Zabrał swoje rzeczy z Politechniki i zaczął szukać etatu na innej uczelni. Z pomocą przyszła mu Wyższa Szkoła Pedagogiczna w Siedlcach, gdzie w końcu znalazł zatrudnienie.

Wprawdzie miał etat w Siedlcach, ale marzeń o pracy na Politechnice Warszawskiej Krzysztof Osuch nie porzucił. Czekał cierpliwie na szansę, ale ta nie nadchodziła.

Ciekawa propozycja pojawiła się w 1989 roku. Uniwersytet Południowo-afrykański z Pretorii poszukiwał fizyków i zaoferował mu posadę. Krzysztof trochę się wahał, ale miał świadomość, że uczelnia w Siedlcach nie jest szczytem jego możliwości. Pretoria oferowała godne pieniądze, więc po rozmowie z żoną, fizyk zdecydował się przyjąć tą nietypową propozycję.

Wprawdzie w czasach PRL-u o wyjazd zagraniczny nie było łatwo, ale w 1989 roku chyląca się ku upadkowi władza miała swoje problemy, więc starania o wydanie paszportów poszły w miarę gładko i jeszcze w tym samym roku rodzina Osuchów zamieszkała w odległej Pretorii.

– Według mnie, Osuch nie planował przeniesienia się na stałe do RPA – mówił po latach „Gazecie Pomorskiej” kolega Krzysztofa Osucha, profesor Bronisław Pura. – Po prostu szukał interesującej alternatywy dla pracy w Siedlcach.

Pretoria w owym czasie nie była najbezpieczniejszym miejscem do życia. W kraju ciągle trwał apartheid. Była to ideologia, wedle której poszczególne rasy nie powinny tworzyć jednego społeczeństwa, a rozwijać się osobno. Oparty na segregacji rasowej system polityczny panował w RPA do połowy lat 90. XX wieku i wieszczył wyższość rasy białej, dyskryminując tym samym przedstawicieli innych ras.

Osuchowie zamieszkali na strzeżonym osiedlu przeznaczonym tylko dla białych. Żona Krzysztofa była lekarką i dość szybko znalazła zatrudnienie na uczelni medycznej. Z czasem urodził im się pierwszy syn, a po kilku latach drugi.

Pod względem zawodowym, Krzysztof Osuch trafił bardzo dobrze. Jego mentorem na uniwersytecie w Pretorii był znany fizyk, specjalista od ciała stałego. Polak zajmował się bardzo wąską dziedziną nauki – spintroniką. Prowadził skomplikowane obliczenia, dzięki którym udało mu się uzyskać cechy metali szlachetnych w metalach nieszlachetnych. Gdyby miał możliwość kontynuowania swoich badań, mógłby stworzyć nowe materiały, które miałyby zastosowanie w nanotechnologii. Wyniki jego badań początkowo wydawały się przedstawicielom środowiska naukowego niewiarygodne, ale Osuch wiedział, co robi. Współpracował z pewnym niemieckim eksperymentatorem, efektem czego było udowodnienie, że jego teorie mają sens. Stworzyli razem kilka pierwszych materiałów, które stanowiły początek ich odkryć. Miały one własności niespotykane dotąd w przyrodzie. Dopiero wtedy świat naukowy przekonał się o racji Polaka, a jego teksty zaczęły być publikowane w czasopismach branżowych.

Ogromną zaletą Krzysztofa Osucha, jako pracownika naukowego, była jego wszechstronność. Nie interesował się jedynie wąską dziedziną, jego horyzonty sięgały dalej.

Chcesz poznać kulisy tej zbrodni? Sięgnij po Detektywa 12/2023 (tekst Anny Frej pt. Ciemną nocą w Wilanowie). Cały numer do kupienia TUTAJ.