Ksiądz Jerzy Popiełuszko został zamordowany

Czarna kartka z kalendarza: 19 października. 19 października 1984 roku został uprowadzony i zamordowany ksiądz Jerzy Popiełuszko.

Od sierpnia 1980 roku ksiądz Popiełuszko był związany ze środowiskami robotniczymi, aktywnie wspierał także „Solidarność”. Po wprowadzeniu stanu wojennego organizował liczne działania charytatywne. Między innymi wspomagał ludzi prześladowanych i skrzywdzonych. Brał udział w procesach aresztowanych za przeciwstawianie się prawu stanu wojennego. W czasie jego trwania był wielokrotnie oskarżany przez władze PRL o zaangażowanie w działalność polityczną, stał się celem działań operacyjnych Służby Bezpieczeństwa. Księdza inwigilowano przy pomocy co najmniej czterech tajnych współpracowników. Wśród nich byli duchowni. Jego działalność ówczesne władze PRL uznały za krytykę i sprzeciw wobec systemu komunistycznego.

Jerzy Popiełuszko

9 października 1984 roku ksiądz Popiełuszko przybył na zaproszenie Duszpasterstwa Ludzi Pracy do parafii pw. Świętych Polskich Braci Męczenników w Bydgoszczy. Tego samego dnia, wracając samochodem do Warszawy, na drodze do Torunia, niedaleko miejscowości Górsk uprowadzono go wraz ze swoim kierowcą Waldemarem Chrostowskim. Zrobili to funkcjonariusze Samodzielnej Grupy „D” Departamentu IV MSW w mundurach funkcjonariuszy Wydziału Ruchu Drogowego MO. Księdza przymuszono do wyjścia z samochodu, pobito i wrzucono do bagażnika samochodu „esbeków”. Historia dalszych wydarzeń jest znana jedynie z późniejszych zeznań trzech wykonawców porwania i zabójstwa.

Esbecy porwali księdza razem z jego kierowcą. Chrostowski zdołał wyskoczyć z pędzącego samochodu i uciekł. Porywacze pojechali dalej w stronę Torunia. Zamknięty w bagażniku ksiądz usiłował się stamtąd wydostać, dlatego porywacze zatrzymywali się co jakiś czas i bili go aż do utraty przytomności. W końcu związali go w taki sposób, że każda próba wyprostowania nóg powodowała duszenie. Mordercy zeznali potem przed sądem, że koło północy wjechali na zaporę na Wiśle we Włocławku. Tam z wysokości kilkunastu metrów wrzucili księdza do wody.

30 października 1984 roku z zalewu na Wiśle koło Włocławka wyłowiono jego zwłoki. Ciało obciążono workiem wypełnionym kamieniami. W czasie sekcji wykazano ślady torturowania.

Do tej pory nie wiadomo, kto i kiedy podjął decyzję o zabiciu księdza ani na jakim szczeblu zapadła decyzja. Wiadomo jedynie, że zabójstwa dokonali trzej pracownicy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.