Lee Martin zasztyletowany przez współwięźnia

Lee Martin prowadził podwójne życie. W ciągu dnia był przykładnym mężem i ojcem trójki dzieci. Pod osłoną nocy wsiadał do swojego samochodu, którym przemierzał ulice Północnej Karoliny. Porywał kobiety i nastolatki. Zmuszał je, by wsiadły do jego samochodu, po czym dusił je i zabijał. 

W maju 1967 roku dopuścił się pierwszej zbrodni. Jego ofiarą padła Annie Lucille Dedmond. Wówczas za morderstwo skazano jej męża. Niespełna rok później wydarzyło się coś, czego nikt się nie spodziewał. Lee Martin zadzwonił do redaktora naczelnego jednej ze stanowych gazet, by dać mu pewne wskazówki, które miałyby naprowadzić na ciała kolejnych ofiar dusiciela. Jakiś czas później, dziennikarz odebrał kolejną wiadomość: „Jeśli mnie nie złapią, będzie coraz więcej ofiar”. Jak powiedział, tak zrobił. 13 lutego 1968 roku Lee Roy Martin został zatrzymany w pobliżu miejsca, gdzie znaleziono kolejną z ofiar. Za brutalne morderstwo czterech osób skazano go na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Podczas jej odsiadywania, to on został pozbawiony… życia. Cztery lata po aresztowaniu zasztyletował go współwięzień Kenneth Rumsey, który wkrótce potem powiesił się w swojej celi.

Nie tylko Lee Martin

Skazani za okrutne zbrodnie, niewątpliwie w więzieniu mieli spędzić wiele lat swojego życia. Oczywiście, miał to być czas odkupienia win, zadośćuczynienia społeczeństwu za wyrządzone krzywdy i szansa na resocjalizację. Nie osiągnęli żadnego z tych celów. To za kratami, które były dla nich karą, sprawiedliwość została wymierzona po raz drugi, ponieważ w ich przypadkach wyrok wykonali inni więźniowie.

Jeszcze nie tak dawno głośno mówiło się o brutalności osadzonych w zakładach karnych, bezsprzecznie dziś, do przemocy wśród więźniów, ma dochodzić zdecydowanie rzadziej.

Interesują Cię sprawy w których skazany został zamordowany w więzieniu? Dlatego sięgnij po Detektywa 9/2021 (tekst Anny Rychlewicz pt. „Sprawiedliwość wymierzona po raz drugi”). Cały numer do kupienia TUTAJ.