Lubiana polonistka udusiła swoją matkę

Bożena D. trzy dekady uczyła polskiego pod Tarnowem. Miła, sympatyczna pani, o wysokim ilorazie inteligencji, lubiana przez uczniów. Co więc sprawiło, że udusiła swoją matkę?

Dla wielu Bożena D. wyglądała niczym wzór polonistki, którą doskonale pamięta się z lat szkolnych. Szczupła, by nie powiedzieć chuda, niska o starannie ułożonej fryzurze. Twarz pomarszczona i naznaczona jakimś piętnem. Oczy lekko wyłupiaste, nos prosty, rocznik 1965. Jak na swoje 57 lat trzyma się prosto, można powiedzieć dostojnie.

Oskarżona prosi o szansę

Ubrana w sportową bluzę na salę rozpraw Sądu Apelacyjnego w Krakowie została doprowadzona z aresztu we wzmocnionym konwoju policyjnym. I to skuta kajdankami. Raz czy dwa zabrała głos i można było usłyszeć, jak płynną polszczyzną opowiada o dramacie swojego życia, którego nie chce zakończyć w więzieniu. Za zabójstwo matki groziło jej dożywocie, ale kara 25 lat odsiadki, którą wymierzył jej sąd w I instancji, to właściwie także oznaczała dla niej, że dalsze życie nie ma już sensu. Gdy odsiedzi ćwierć wieku za kratkami, wyjdzie na wolność w 2046 roku. Będzie wówczas miała 81 lat, czyli dokładnie tyle ile w chwili tragicznej śmierci miała jej rodzicielka, ofiara zbrodni. Dlatego w ostatnim słowie na sali rozpraw przed sądem II instancji Bożena D. błagała, by dać jej jeszcze szansę powrotu do społeczeństwa i złagodzić wymiar kary, by mogła jeszcze nacieszyć się wolnością i żyć spokojnie na starość z nauczycielskiej emerytury.

– I bym mogła naprawić jeszcze to, co się da, czyli moje relacje z córką – mówiła oskarżona wyraźnie nie kryjąc emocji w głosie.

Jej córka Nadia siedziała po drugiej stronie sali rozpraw jako oskarżyciel posiłkowy w sprawie. Nie była skłonna wybaczyć matce jej zbrodni. Tym bardziej, że z jej ręki zginęła ukochana babcia Maria. Dlatego wnuczka tragicznie zmarłej konsekwentnie domagała się dla matki surowej kary, czyli właśnie 25 lat odsiadki. Adwokat oskarżonej starał się przekonać sędziów, że jego klientka nie zasługuje na tak ostre potraktowanie. Prokurator był jednak odmiennego zdania i wskazywał na brutalne okoliczności zabójstwa starszej pani i brak okoliczności łagodzących po stronie sprawczyni. O tym jaki ostatecznie zapadł wyrok na polonistkę będzie dalej.

Skomplikowane relacje trzech kobiet

W tym miejscu trzeba jednak cofnąć się kilka lat, by zrozumieć jak skomplikowane były w tej rodzinie relacje kobiet z trzech różnych pokoleń, czyli 28-letniej córki, 57-letniej matki i 81-letniej babki.

Bożena D. sama wychowywała się bez ojca, a gdy urodziła córkę Nadię jej partner przepadł bez śladu. To nie była więc dla niej nowina, w jaki sposób samodzielnie zaopiekować się jedynaczką, z własnego doświadczenia wiedziała jak to jest.

Nadia była obsypywana prezentami i hołubiona przez matkę. Miała wszystko, czego zapragnęła. Każdą wymarzoną zabawkę, lalkę mówiącą „mama”, kolorowe sukienki, wstążki we włosach i warkoczyki, które zaplatała jej Bożena D. Była pod jej czułą opieką, a że często chorowała, matka troskliwie zajmowała się córeczką i spędziła z nią niejedną godzinę u lekarzy i na specjalistycznych badaniach w szpitalu.

– Jesteś moim skarbem – powtarzała córeczce przy każdej okazji.

Polonistka udusiła swoją matkę

Miała też jednak drugie oblicze, bardziej surowe, które dawało o sobie znać, gdy tylko Nadia zrobiła coś, co nie było po myśli matki. Wtedy dziewczynka była karcona z całą surowością, szarpana za włosy i mogła sobie wybierać rodzaj kary, którą zaproponowała jej Bożena D. Zestaw tych kar nie był specjalnie urozmaicony. Sprzątanie łazienki, mycie toalety, składanie ubrań w szafie, prace w ogródku, zakaz oglądania telewizji. Dziewczynka odbierała to jednak jako poważną szykanę, bo jej rówieśniczki nie musiały wykonywać takich czynności i nie miały takich ograniczeń. Gdy matka była zadowolona z Nadii, wówczas chwaliła się znajomym w pracy, jakie ma posłuszne i grzeczne dziecko, które bez szemrania wykonuje wszystkie jej polecenia. Nie przychodziło jej na myśl, że Nadia robi to ze strachu przez grożącymi jej karami.

Bożena D. z córką mieszkała pod Tarnowem w Małopolsce w budynku szkoły, w niezbyt przestronnym lokalu socjalnym. Dla niej polonistki ten adres był jednak idealnym układem. Gdy coś się zepsuło lub przestało działać, prosiła znajomego woźnego o naprawy, remonty i zwykłe prace, które wymagały męskiej ręki. Mieszkanie zajmowała z córką, która chętnie z Bożeną D. szła na lekcje. Siadała w ostatniej ławce wśród uczniów szkoły podstawowej i przysłuchiwała się, w jaki sposób mama polonistka przepytuje młodzież, jak wyglądają kartkówki i dyktanda.

Bożena D. uczyła w podstawówce i dzięki temu Nadia szybko nawiązywała znajomości z rówieśnikami. Była bardzo dobrze społecznie rozwinięta, co nie jest normą wśród jedynaków. Faktycznie jednak wychowywała ją babcia Maria, która zajmowała jeden pokoik w ich mieszkaniu socjalnym. Z nią Nadia miała znacznie lepszy kontakt niż matka. W okresie dorastania i młodzieńczego buntu te fatalne relacje z rodzicielką doprowadziły do tego, że Nadia wiele razy uciekała z domu. Wagarowała, zaczęła sięgać po alkohol i narkotyki.

Udusiła swoją matkę

– Nie jestem w stanie dłużej wytrzymać z matką. To zwyczajna despotka, która wszystkim narzuca swoje zdanie – mówiła koleżankom.

W konsekwencji po zakończeniu edukacji w szkole średniej wyprowadziła się z domu. Z dnia na dzień zerwała wszelkie kontakty z Bożeną D.

– Nie chcę jej znać, skrzywiła mi psychikę na całe życie – powtarzała Nadia.

Matka jakoś spokojnie przyjęła wybór córki na samodzielną egzystencje. Wiedziała, że Nadia utrzymuje stały kontakt z babką. Podpytywała Marię co pewien czas, czy z córką wszystko w porządku. Maria uspokajała, że Nadia sobie znakomicie radzi w życiu, podjęła studia, poznała mężczyznę, z którym planuje przyszłość. To akurat była nowość, bo zwykle kobiety w tej rodzinie wybierały otwarte związki bez zobowiązań.

Bożena D., ta cicha i niepozornie wyglądająca polonistka, miała jednak swoje trzy tajemnice. Ujawnienie jednej z nich doprowadziło ją przed oblicze sądu. O dwóch pozostałych miało wiedzę bardzo wąskie grono.

Lubina polonistka udusiła swoją matkę. Chcesz poznać kulisy tej sprawy? Sięgnij po Detektywa Wydanie Specjalne 1/2023 (tekst Marcina Grzybczaka pt. Tajemnice pani polonistki). Cały numer do kupienia TUTAJ.