W szkole w Wilkowisku pracowała od 11 lat. Miała nauczyć dzieci rozwiązywania zadań matematycznych. By to osiągnąć, stosowała niedopuszczalne metody wychowawcze. Wejście do klasy uzależniała od znajomości tabliczki mnożenia. Nieprzygotowanie do zajęć surowo karała.
Kiedy jedna z uczennic przyszła na lekcję matematyki bez cyrkla, 51-letnia Maria D. kazała dziewczynce położyć się na ławce, a kolegom zadawać jej klapsy. Kiedy ci odmówili bicia koleżanki, musieli przez 40 minut chodzić w kucki dookoła klasy. Inni „nieposłuszni” uczniowie wykonywali w tym czasie pompki. Wszystko zaczęło się w listopadzie 2011 roku, a swój finał znalazło w sądzie 3 lata później. Nauczycielka, choć nigdy nie przyznała się do winy, a swoje metody określała mianem gimnastyki relaksacyjnej, została skazana na 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata za psychiczne i fizyczne znęcanie się nad uczniami. Na kobietę nałożono również 2-letni zakaz wykonywania zawodu i karę grzywny w wysokości 1,5 tysięcy złotych.
Nie tylko nauczycielka, która surowo karała
Wydaje się, że przemoc rówieśnicza i agresja wymierzona w stronę szkolnych kolegów to zjawiska na stałe wpisane w szkolną rzeczywistość. Na jej straży stoi między innymi kadra pedagogiczna, która nie powinna ignorować zgłoszeń o przemocy, a na nie reagować. Tymczasem za szkolnymi murami bardzo często dochodzi do sytuacji, kiedy to uczniowie padają ofiarami pedagogów.
Światowa Organizacja Zdrowia wskazuje przemoc rówieśniczą jako jedno ze zjawisk najbardziej zagrażających zdrowiu psychicznemu dzieci. Według najnowszych danych UNICEF, ponad połowa dzieci na całym świecie doświadcza takiej przemocy. W Polsce z kolei 35 proc. dzieci jest obiektem aktów agresji ze strony swoich rówieśników. Ogromna ich część ma miejsce w szkolnych murach. W tych samych dochodzi do innych, równie tragicznych zdarzeń. Zdarzeń, za którymi stoją ci, którzy powinni być wzorem, autorytetem, inspiracją…