Nieznajomy wisiał na belce w jego przybudówce

Nad ranem, do przybudówki gospodarczej jednej z posesji w miejscowości pod Przeworskiem, wszedł jej właściciel. Jeszcze lekko senny, uchylił skrzypiące drzwi i stanął jak wryty. Nie wierzył własnym oczom… Na chwilę przymknął powieki. Gdy je ponownie otworzył widok wcale nie znikł: na belce, pod powałą, wisiał człowiek.

Te dramatyczne wydarzenia rozegrały się 10 października 2017 roku. Gospodarz spod Przeworska, w pierwszym odruchu podbiegł do wiszącego sprawdzić, czy żyje. Niestety: jego ciało było już zimne. Objął rękoma dyndające nogi, próbując je unieść, by ściągnąć wisielca, lecz mu się nie udawało. Mężczyzna był za ciężki. Nie potrafił też przeciąć paska od spodni, na których ten się powiesił. Przy okazji spostrzegł, że na szyi wisielca był różaniec… co tylko potęgowało grozę tamtej sytuacji.

Zdenerwowany gospodarz wybiegł na zewnątrz przybudówki, wołając o pomoc.

– Wisi u mnie człowiek! – krzyczał na całe gardło.
Wreszcie sięgnął po telefon i wezwał policję, cały drżał, w jego przybudówce wisiał obcy mu człowiek.

Obcym wisiał na jego posesji

Gospodarz miał donośny głos. Kto tylko mógł ruszył mu z pomocą. Zbiegały się ludziska z całego sąsiedztwa. Przybywali również ciekawscy z odleglejszych posesji, bo mrożąca krew w żyłach wiadomość szybko się rozniosła… Jak na tak małą mieścinę była to nie lada sensacja. Nie na co dzień, przecież, ktoś się wiesza i w ostatnich minutach życia zakłada na szyję różaniec

Póki nie nadjechała policja, kręcono się wokół przybudówki,  przekrzykiwano i snuto teorie na temat tajemniczej śmierci.

– Mało nie zemdlałem z wrażenia – jak mantrę, powtarzał potem gospodarz.

– To nikt z tutejszych – oceniali ci, którzy widzieli wisielca. – Obcy raczej – dodawano tonem, jakby to miało być krzepiące. 

Z każdą minutą przybywało gapiów. Po jakimś czasie można było odnieść wrażenie, że przed feralną przybudówką zebrało się całe miasteczko. 

– Czemu się jednak powiesił? – ciągle zadawano sobie to pytanie. 

I nikt nie potrafił racjonalnie i rzeczowo na nie odpowiedzieć.

***

W tym rozgardiaszu nikt nie zauważył zaparkowanego przy sąsiedniej ulicy volkswagena passata kombi na opolskich rejestracjach. Samochód stał tam od dłuższego już czasu, z otwartymi na oścież drzwiami. Zupełnie jakby ktoś go porzucił…

– A właściciel, gdzie? – ktoś się wreszcie zainteresował.

Uwaga niektórych skupiła się na pojeździe. 

– Tu są jakieś ślady… – spostrzegł jeden z gapiów i natychmiast postanowił to sprawdzić.  

Istotnie, ślady były wyraźnie, rozpościerały się także we wnętrzu wozu.

– To chyba krew!… – zauważono i wskazywano na czerwone, dość sporej wielkości plamy.

Okazało się, że we wnętrzu auta jest jeszcze więcej czerwonych śladów.

Znajdowały się na tapicerce i tablicy rozdzielczej. 

– Jakby tu jaki rzeźnik pracował, w środku… – dodawano. 

Wisiał u człowieka, który był sąsiadem jego znajomej

Wreszcie na miejsce przyjechała policja. Otoczyła i zabezpieczyła cały teren. Od razu też, niemal intuicyjnie, funkcjonariusze skojarzyli zwłoki wiszącego w przybudówce gospodarczej mężczyzny z porzuconym nieopodal samochodem. Ruszono tym śladem…. Co mógł robić nieznajomy w tak odległej miejscowości, pod Przeworskiem? Co go tu sprowadziło? Te pytania, póki co, pozostawały bez odpowiedzi.

– Może przyjechał się z kimś rozprawić… rozliczyć się, z czegoś?… – snuto przypuszczenia.

Policyjne oględziny stwierdziły obecność ludzkiej krwi także w bagażniku.

Gdy ściągano wisielca, w budynku sąsiadującym z ową przybudówką niewysoka, w średnim wieku, atrakcyjna kobieta wstawała właśnie do swych codziennych zajęć. Krzątała się po domu, nie zwracając uwagi na dobiegające zza jej okien hałasy. Nie zainteresowała się także dlaczego na posesji obok roi się od policji. Zerknęła natomiast na swój telefon komórkowy i spostrzegła, iż minionej nocy, około godziny 2 nad ranem, otrzymała SMS-a. Natychmiast go przeczytała.

– To było przerażające – opowiadała potem funkcjonariuszom podsumowując treść wiadomości.

***

SMS wcale nie wyglądał na kiepski żart. Nadawca wiadomości, w dramatyczny sposób, żegnał się z nią i ze swoim życiem.

– Dziękował za pomoc i za wszystko, co dla niego uczyniłam… – opowiadała potem śledczym kobieta. – Pisał, że zrobiłam z niego lepszego człowieka, ale nie ma już innego wyjścia. Wyznał, co zamierza zaraz z sobą zrobić…   że się zabije! Napisał jeszcze, że pozostawia jej swój wóz, volkswagena passata kombi, który zaparkował na sąsiedniej ulicy. 

Kiedy tamtego ranka kobieta przeczytała wstrząsającą wiadomość natychmiast skojarzyła treść SMS-a z poruszeniem za jej oknami. „Może to chodzi o Kazimierza” – pomyślała i natychmiast wybiegła na ulicę. Nie potrafiła jednak odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego miałby odebrać sobie życie. W SMS-ie nie zdradzał powodów swojej dramatycznej decyzji.        

Nienawidził jej jak nikogo innego

Policjanci z Przeworska skontaktowali się ze swoimi kolegami z Kędzierzyna-Koźla, aby sprawdzili, kto jest właścicielem porzuconego volkswagena passata kombi. W tym czasie sąsiadka gospodarza, który odkrył zwłoki, zaczęła opowiadać policjantom, w jakich okolicznościach poznała Kazimierza, który, jej zdaniem powiesił się w przybudówce.

–  Spotkałam go w sanatorium, w 2015 roku – opowiadała. – Przysiadł się do mojego stolika. Był uprzejmy. Nie odmówiłam. 

Kulisy tej sprawy są niezwykle zaskakujące. Chcesz je poznać? Sięgnij po Detektywa 7/2021 (tekst Romana Roesslera pt. “Z różańcem u szyi”). Do kupienia TUTAJ.