Obiektem jego pożądania były iPhone’y ale ukradł atrapy

Takich jak on nazywa się mianem mniej lotnych rabusiów. Mężczyzna prawdopodobnie zapatrzył się na starszych kolegów gustujących w cennych dziełach sztuki… Podobnie jak oni – miał nadzieję na szybki zysk, jednak jego cel był nieco bardziej przyziemny. Obiektem jego pożądania były iPhone’y, które upatrzył sobie w jednym z salonów komórkowych w centrum Warszawy.

W biały dzień, uzbrojony w nożyczki, wkroczył do sklepu informując załogę, że: „To jest napad”. Zwinnym ruchem przeciął linki zabezpieczające, którymi iPhone’y były przypięte do stanowisk, po czym chwycił łupy i uciekł z miejsca zdarzenia. Po drodze zgubił narzędzie zbrodni i coś, czego prawdopodobnie już nie odzyska – honor. Tę stratę być może wynagrodziłyby mu skradzione przedmioty, jednak młody gadżeciarz nie wiedział o jednym – na ekspozycji w sklepie znajdowały się… atrapy telefonów z naklejkami symulującymi działanie ekranu. Zamiast elektroniki wartej kilkanaście tysięcy złotych, łamiąc prawo wszedł on w posiadanie nic nie wartych atrap telefonów.

Nie tylko iPhone’y

Za kierownicą siedział nagi mężczyzna. Fotel pasażera zajmował przypięty pasami… łabędź. Z tyłu i w bagażniku znajdowało się kilkanaście kur. Kierowca twierdził, że zwierzęta podróżują autostopem, a ponieważ on sam nie jest wścibski, nie zadawał im pytań o cel podróży. Z pasażerami miał tylko jeden problem, o którym poinformował kontrolujących go funkcjonariuszy – nioski nie chciały zapiąć pasów. Choć to tylko jeden z wielu żartów opowiadanych w kontekście zatargów z prawem, patrząc na policyjne kartoteki śmiało można stwierdzić, że w polskiej rzeczywistości, taki scenariusz byłby jak najbardziej prawdopodobny.

Jednym ze światowych geniuszy zbrodni jest Jerry Frank Townsend – mężczyzna, któremu przypisano zabójstwo sześciu kobiet i brutalny gwałt. Wszystko tylko dlatego, że się nie bronił, a wręcz przeciwnie – potwierdzał udział we wszystkich zdarzeniach. Przyznawał się do makabrycznych morderstw, by… nie smucić śledczych. Geniuszem nazwano go przewrotnie – iloraz inteligencji mężczyzny wynosił 58, a jego umysł rozwinięty był na poziomie 8-latka. Nad Wisłą miano „geniusza zbrodni” ma jednak zupełnie inny wymiar.

Jeśli chcesz poczytać o naszych „geniuszach zbrodni” sięgnij po Detektywa 4/2021 (tekst Anny Rychlewicz pt. „Geniusze zbrodni znad Wisły”). Do kupienia TUTAJ.