Oszustwo “na amerykańskiego żołnierza”

Oszustwo „na amerykańskiego żołnierza” wydaje się z być z roku na rok coraz popularniejsze.  Mimo ostrzeżeń ze strony organów ścigania ofiar nie ubywa. Co gorsza oszuści są coraz bardziej przebiegli i wymyślają nowe, oryginalne scenariusze działania.

Policja wiele razy ostrzega przed oszustami. Zawierając nowe znajomości, należy być ostrożnym. Zwłaszcza, jeśli poznana przez internet osoba prosi nas o pieniądze. Poprzez regularny kontakt i przedstawianie fałszywych historii z życia zdobywają zaufanie ofiary, a następnie proszą o pomoc finansową na zakup biletu lub na pokrycie opłat za przesłanie paczki.

 Oszuści cały czas modyfikują swój sposób działania. Dlatego też tylko nasza ostrożność, czujność i dystans do przekazywanych informacji spowodują, że nie staniemy się kolejną ich ofiarą.

Przytaczamy kilka historii, ujawnionych przez policję w ostatnich tygodniach…

Oszustwo “na amerykańskiego żołnierza”. Wirtualny rozmówca

100 tys. zł straciła 50-letnia mieszkanka powiatu jarosławskiego (woj. podkarpackie), która została oszukana metodą “na amerykańskiego żołnierza”. Kobieta była przekonana, że pomaga mężczyźnie, który zapewniał, że przyjedzie do Polski. Znajomość miała charakter wirtualny.

Kilka dni temu, do jarosławskiej komendy zgłosiła się 50-letnia mieszkanka powiatu jarosławskiego, która została oszukana przez mężczyznę poznanego na początku stycznia 2023 roku za pośrednictwem portalu społecznościowego. 

Znajomość miała charakter wirtualny, a rozmówca podawał się za żołnierza armii amerykańskiej, który przebywa na misji w Jemenie. W ciągu dwóch tygodni znajomości, podczas wymiany korespondencji “amerykański żołnierz” flirtował z kobietą, zdobywając jej zaufanie – podaje policja.

Po kilkunastu dniach napisał, że został postrzelony, a za tydzień ma jechać na akcję, której może nie przeżyć. Do swojej korespondencji dołączył zdjęcia ze szpitala. Poprosił też kobietę, aby na wskazany adres mailowy, napisała wiadomość do jego dowódcy, generała, podając się za jego żonę. W tej wiadomości miała znajdować się prośba, aby mężczyzna nie jechał na misję – relacjonują mundurowi. Jak informuje podkarpacka policja, “kobieta postępowała zgodnie z instrukcjami”.

50-latka zapłaciła za zastępstwo “męża”

50-letnia kobieta dostała mailową informację, że “istnieje taka możliwość i że ‘jej mąż’ może zostać zastąpiony innym żołnierzem, co będzie kosztowało określoną sumę pieniędzy, w zależności jaki to będzie żołnierz”.

Kobieta wybrała żołnierza niemieckiego, bo był najtańszy i na wskazany w mailu rachunek bankowy wpłaciła 3 tys. zł. Potwierdzeniem był mail przesłany z gratulacjami, że mężczyzna zostanie zwolniony z akcji. Na następny dzień kobieta dostała maila, że będą potrzebne pieniądze na odrzutowiec, który przywiezie mężczyznę do Polski. Jak podała kobieta i tym razem wybrała najtańszą opcję – odrzutowiec niemiecki za kwotę 70 tys. zł – informuje podkarpacka policja.

Mundurowi dodają, że “na ten cel zaciągnęła pożyczkę w kwocie 61 tys. zł., dopłacając resztę z własnych oszczędności”. W trakcie tej korespondencji 50-latka wymieniała także wiadomości z rzekomą córką “żołnierza”, która potwierdzała informacje przekazywane przez jej ojca – podaje policja.

Oszust żądał wpłaty kolejnych 70 tys. zł

Jak relacjonują mundurowi, “po wpłacie środków przez kobietę, następnego dnia ‘amerykański żołnierz’ napisał, że jest już w Polsce i skontaktuje się wkrótce”. Kolejno wysłał wiadomość na jeden z komunikatorów na telefon, że jest w Warszawie, lecz nie ma kompletnych dokumentów. 50-latka postanowiła zadzwonić na numer telefonu z którego pisał do niej mężczyzna. Odebrała go kobieta oświadczając, że jest to oszustwo – dodaje policja.

W trakcie kolejnej wymiany wiadomości pomiędzy 50-latką, a rzekomym “amerykańskim żołnierzem”, mężczyzna twierdził, że przebywa w ośrodku emigracyjnym i prosi o wpłatę 70 tys. zł, ponieważ ma zostać zatrzymany lub deportowany. Wówczas kobieta utwierdziła się w swoich przekonaniach, że padła ofiarą oszustwa. W ten sposób 50-latka przekazała na wskazane konto łącznie 100 tys. zł – podają podkarpaccy funkcjonariusze.

Oszustwo “na amerykańskiego żołnierza”. Historia z Lubelszczyzny

Opisana historia nie jest – niestety – precedensem. 200 tys. zł straciła 38-letnia mieszkanka gminy Grabowiec (Lubelskie), która uwierzyła, że pomaga amerykańskiemu żołnierzowi. Policja ostrzega, że oszuści najczęściej proszą o pomoc finansową na zakup biletu lub na pokrycie opłat za przesłanie paczki.

Z relacji 38-letniej mieszkanki gminy Grabowiec wynikało, że w lipcu poznała przez internet mężczyznę, który przedstawił się jako amerykański żołnierz. Podczas korespondencji poprosił ją, że chce przyjechać do Polski, ale brakuje mu pieniędzy na bilet.

Wtedy z jego strony padła prośba, aby kobieta wsparła go finansowo i przesłała mu pieniądze. Pierwsza transza wynosiła 14 tys. zł na bilet. Mężczyzna rzewnie jej za to podziękował i obiecał, że jak tylko wróci, to skontaktuje się ze swoją córką i odda wszystkie pieniądze.

Po kilku dniach kobieta wysłała kolejne 47 tys. zł na prośbę “żołnierza”, który tłumaczył, że brakuje mu 10 tys. euro do biletu. Następnie poinformował, że wysłał jej na adres domowy paczkę.

Po kilku dniach 38-latka otrzymała na swojego maila informację od “funkcjonariusza FBI”, że musi zapłacić 100 tys. zł, ponieważ przesyłka została zatrzymana na granicy i w przeciwnym razie ona, jak i nadawca trafią do więzienia poza granicami Polski. “Żołnierz” zapewnił ją, że sprawa jest poważna i jeśli nie zapłaci tych pieniędzy, oboje wylądują w więzieniu. Kobieta w obawie przed więzieniem wpłaciła pieniądze.

Kolejne maile od “FBI”

Przyszedł jednak kolejny mail od “FBI” z żądaniem 23 tys. zł za zwlekanie z pierwszą przesyłką pieniędzy. 38-latka nie miała już oszczędności. Postanowiła o wszystkim opowiedzieć mężowi, poprosiła go również o zaciągnięcie kredytu.

Po lekturze maili od rzekomego funkcjonariusza FBI, mąż 38-latki nabrał podejrzeń. Przypuszczał, że doszło do oszustwa, jednak bał się także, że żona poniesie konsekwencje swojego postępowania i rzeczywiście trafi do więzienia. Dlatego też wziął pożyczkę, pieniądze przekazał żonie, a ona wpłaciła je na wskazane w mailu konto – podała Krukowska-Bubiło.

Po otrzymaniu we wtorek kolejnego maila z żądaniami od “FBI” kobieta zgłosiła sprawę na policję. Mieszkanka powiatu zamojskiego straciła łącznie blisko 200 tysięcy złotych.

Oszustwo “na amerykańskiego żołnierza”. Zdarzyło się w Ostrołęce

Równie ciekawą sprawę prowadzą śledczy w Ostrołęce. Tamtejsza Prokuratura Okręgowa nadzoruje śledztwo w sprawie oszustów podających się za lekarzy, inżynierów na platformie wiertniczej lub wysokiej rangi wojskowych. Naciągacze wyłudzili od kilkuset kobiet pieniądze. To kilka milionów złotych od 174 pokrzywdzonych – poinformowała w poniedziałek ostrołęcka prokuratura.

Popularną metodą wśród interetowych naciągaczy są w ostatnich latach oszustwa na tzw. „lekarza z Jemenu” czy „amerykańskiego żołnierza”. Wyszukują w internecie osoby i nawiązują z nimi kontakt. Posługując się zdjęciami z sieci, przedstawiają siebie jako lekarza na misji pokojowej ONZ, czy amerykańskiego żołnierza, który przebywa poza granicami swojego kraju.

Następnie oszuści zdobywają zaufanie ofiary, regularnie się z nią kontaktując, wyznając miłość czy proponując małżenstwo. Gdy jest już dostatecznie omamiona, zakochana i zaangażowana w sprawę, oszuści proszą o pomoc finansową. Na przykład na zakup biletu lotniczego do Polski, bardzo drogie leczenie lub pokrycie kosztów przesyłki paczki z pieniędzmi do Polski. Gdy tylko ofiara dokona transakcji na konto przestępcy, kontakt się urywa.

Ofiarą takiego oszusta internetowego padła mieszkanka powiatu makowskiego – Grażyna M. Śledczy ustalili, że za pośrednictwem komunikatora internetowego Messenger nawiązała znajomość z osobą podającą się za amerykańskiego lekarza na kontrakcie ONZ w Jemenie.

– Osoba podająca się za Scotta Dicksona deklarowała uczucie wobec Grażyny M., chęć pozostawania z nią w związku i przyjazd do Polski, po zakończeniu kontraktu. Według rozmówcy istniała możliwość skrócenia tego okresu. W tym celu należało wpłacić określoną kwotę pieniędzy na konto ONZ – podała Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce.

Przelała prawie 400 tysięcy złotych

Dodała, że na prośbę rozmówcy Grażyna M. wykonała szereg przelewów na łączną kwotę prawie 400 tys. zł na wskazane numery rachunków bankowych. – Ostatecznie okazało się, że rachunki bankowe, na które dokonano wpłat nie były związane z ONZ, a osoba podająca się za Scotta Dicksona przestała kontaktować się z pokrzywdzoną – poinformowała Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce.

W dalszym toku śledztwa okazało się, że oszukanych w podobny sposób zostało kolejnych kilkadziesiąt kobiet. – Nawiązując kontakt z pokrzywdzonymi sprawcy podawali się za obcokrajowców, głównie obywateli Stanów Zjednoczonych, Kanady lub krajów skandynawskich wykonujących zawód lekarza, inżyniera na platformie wiertniczej lub wysokiej rangi wojskowego. Sprawcy wyłudzili od 174 pokrzywdzonych środki w różnej wysokości, w tym od niektórych mienie znacznej wartości – wyjaśniła Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce.

Prokuratura podkreśliła, że łączna wartość wyłudzonych środków finansowych wynosi około kilku milionów złotych.

Oszustwo “na amerykańskiego żołnierza”. Dobrych rad nigdy dość!

W dobie powszechności internetu, nawiązywanie relacji online również zyskało na popularności. Zadajesz sobie pytanie, czy naprawdę pisze do Ciebie „saudyjski książę”, albo „amerykański żołnierz”? Podpowiadamy, na co uważać w przypadku internetowych znajomości.

– Korzystanie z serwisów społecznościowych i aplikacji randkowych jest bezpieczne pod warunkiem, że pamiętamy o zasadzie ograniczonego zaufania i podstawowych regułach cyberbezpieczeństwa – mówi ekspertka NASK, Anna Kwaśnik. – Niestety, nigdy nie możemy mieć pewności, kim jest osoba po drugiej stronie – zwłaszcza, jeśli wysyła nam tylko wiadomości i unika bezpośredniego kontaktu – dodaje. 

Możliwości, jakie dają aplikacje randkowe, zachęcają do tego, by z nich korzystać – kuszą łatwą dostępnością i szansą na odnalezienie swojej „drugiej połówki”. Jednak to, co dla jednych okaże się złotym środkiem na wartościową znajomość, dla innych może stanowić zagrożenie. Na co uważać i kiedy powinna zapalić się „czerwona lampka”?

Być może znasz kogoś, komu zdarzyło się otrzymać wiadomość od saudyjskiego księcia, gwiazdy filmowej lub – amerykańskiego żołnierza, który właśnie jest na misji i pilnie potrzebuje pieniędzy na powrót do domu? A może dotyczy to właśnie Ciebie?

Oszustwo na amerykańskiego żołnierza: modus operandi

Jest szarmancki, kulturalny, piszecie ze sobą już kilka tygodni. Jego wiadomości wzbudzają zaufanie, a przede wszystkim – Twoje współczucie. Wysyła swoje zdjęcia, opowiada o nieszczęściach, jakie go spotkały. W końcu wyznaje Ci miłość i pisze, jak bardzo chciałby, ale niestety nie może wrócić, bo ogranicza go kontrakt z wojskiem, czy trudna sytuacja finansowa. Skoro łączy Was tak wiele, to może wysłanie tych kilku tysięcy złotych jest szansą na to, abyście byli razem?

Nic bardziej mylnego! To typowe oszustwo na tzw. „amerykańskiego żołnierza”, które często jest wykorzystywane przez cyberprzestępców. Są oni na tyle sprytni w swoich działaniach, że podają się za różne osoby, aby uśpić czujność potencjalnej ofiary – „lekarza na misji zagranicznej”, „dziennikarza walczącego z cenzurą” lub „studenta z wymiany zagranicznej”. Wszystkie te osoby szukają bratniej duszy, wsparcia, czy po prostu „zakochują się w Tobie”.

Chcesz uniknąć przykrych konsekwencji takiego scenariusza? W kontaktach z osobami poznanymi w sieci zawsze pamiętaj o zasadzie ograniczonego zaufania – zwłaszcza, gdy ktoś prosi Cię o pieniądze lub Twoje wrażliwe dane.

Dlaczego Ty?

Cyberprzestępcy chwytają się różnych sposobów na to, by dotrzeć do swoich ofiar i je zmanipulować. Choć potencjalnych metod jest wiele, cel zawsze ten sam – to wyłudzenie danych lub pieniędzy.

Przeważnie wyszukują kontakty w sieci – za pośrednictwem komunikatorów, serwisów społecznościowych lub aplikacji randkowych. Bardzo często wysyłają też masowo wiadomości e-mail na adresy, które pozyskali w różny, nie zawsze legalny sposób. 

Nie ma zatem jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, dlaczego padło właśnie na Ciebie lub bliską Ci osobę. Bardzo często decyduje o tym przypadek. Reakcja na taką sytuację nigdy jednak nie powinna być przypadkowa.

Zanim wdasz się w internetową znajomość, zastanów się, kim jest osoba, która się z Tobą kontaktuje i w jaki sposób na Ciebie trafiła. Jakie ma intencje? Jeśli cokolwiek Cię zaniepokoi – natychmiast się wycofaj.

Jak rozpoznać fałsz?

Pierwsza rzecz, która może ustrzec przed wdaniem się w szkodliwą znajomość online to sprawdzenie, kim jest osoba, która nawiązała z nami kontakt. Za pomocą wyszukiwarki możemy sprawdzić jej imię, nazwisko, adres e-mail, a nawet zdjęcia, jakimi się posługuje. Jeśli nasz rozmówca jest oszustem, to prawdopodobnie znajdziemy w sieci informacje na ten temat.

Cyberprzestępcy próbują różnych technik manipulacji, aby uśpić Twoją czujność i osiągnąć swoje cele. Szybkie wyznania miłosne, romantyczne wiadomości, czy próby wzbudzenia współczucia – często właśnie do nich należą. Ciężko uwierzyć, że taka sytuacja może w rezultacie doprowadzić nie tylko do rozczarowania, ale także do utraty Twoich oszczędności? A jednak.

Dobra rada – wymagaj kontaktu w czasie rzeczywistym, takiego jak rozmowa telefoniczna, czy wideokonferencja. Większość cyberprzestępców nie będzie chciało się tak angażować. Twój rozmówca odmawia? To może być sygnał ostrzegawczy.

No i najważniejsze – jeśli zdecydujesz się na nawiązywanie kontaktu i budowanie relacji z osobami poznanymi w sieci, zachowaj zdrowy rozsądek. Nie dziel się swoimi sekretami, czy prywatnymi informacjami z życia. Pamiętaj – w każdej chwili masz prawo „wylogować się” i zakończyć znajomość.

Oszustwo 419: nigeryjski „książę” i miliony dolarów. Czytaj TUTAJ

Źródło: policja.pl, rm24.pl, gov.pl,