Ottis Toole: mówili o nim półgłupek

Ottis Toole to drugi z mężczyzn tworzący duet największych morderców Ameryki.  Urodził się w 1949 roku. Ojca nie znał, bo nadużywający alkoholu mężczyzna któregoś dnia wyszedł z domu… i wszelki ślad po nim zaginął. Żona specjalnie nie rozpaczała z tego powodu bo miała dość domowego tyrana i awanturnika. Zajmowała wychowaniem małego Ottisa, w czym pomagały jej kilkuletnia córka i jej matka. Kobiece trio odcisnęło swoje piętno na życiu chłopca. 

Matka, żarliwa, by nie powiedzieć, że fanatyczna katoliczka, przebierała go za dziewczynkę. Starsza siostra zgwałciła go, zanim skończył 10 lat. Babcia należała do miejscowej sety satanistycznej i uważała chłopca za „dziecko diabła i od małego wdrażała go w świat niecodziennych praktyk. Podobno wiele razy zabierała go  na porzucone cmentarze, gdzie dokonywała „seansów oczyszczających”. To były  nie wiadomo przez komo wymyślone koszmarne rytuały z wykorzystaniem części ludzkich ciała.

Ottis Toole: kulisy koszmarnego dzieciństwa

Nie da się ukryć: Ottis miał koszmarne dzieciństwo i pewnie dlatego próbował się wyrwać od demonicznej rodzinki. Kilka razy uciekał z domu, ale prędzej czy później wracał tam odstawiony przez policję. Kumulowana nienawiść do świata znalazła swoje ujście… podpalaniu okolicznych domów.

Co kierowało młodym piromanem?  Odpowiedź, jaki udzielił na tak postawione pytanie, była zaskakująca: – Denerwowało mnie że one tam stały.

Na przygodzie z podpalaniem się nie skończyło! Błąkał się po podejrzanych miejscach, był wykorzystywany seksualnie przez pedofilów, każdy stosunek kończył się bójką i kradzieżą portfela lub samochodu.  

Pierwszy konflikt z prawem

Kiedy miał 14 lat popełnił pierwszą zbrodnię. Zamordował nieznanego wcześniej handlarza, który zabrał go do swojego samochodu, wywiózł do lasu i w brutalny sposób zgwałcił. Nastolatek przeżył szok. Upokorzony od razu na miejscu gwałtu postanowił się zemścić Korzystając z nieuwago napastnika potrącił go samochodem, a gdy tamten leżał na ziemi kilkakrotnie przejechał po nim kołami. Gwałciciel nie miał szansy wyjść z tego żywy! Zbrodnia uszła mu bezkarnie, nikt nie kojarzył 14-lata z tym zdarzeniem. Zresztą w oczach sąsiadów nie uchodził za zbytnio rozgarniętego. Mówili o nim „półgłupek”. Ottis był lekko opóźniony w rozwoju i raczej nie zjednywał sobie sympatii – ani ze strony rówieśników, jak dorosłych.

Miał 15 lat kiedy pierwszy raz wszedł w konflikt z prawem za kradzieże i „przestępstwa przeciwko obyczajności”. Tak mijały ku kolejne lata. W międzyczasie zdążył się nawet ożenić… tyle tylko, że związek ten trwał tylko kilka dni. Wybranka serca szybko zorientowała się, że jej oblubieniec bardziej woli męskie niż kobiece wdzięki i uciekła od świeżo poślubionego mężczyzny.

Zbytnio się tym nie zmartwił i dalej wiódł żywot samotnika-włóczęki podróżując pod Stanach zdezelowanym samochodem. Ponoć  to wtedy rozpoczął „karierę” bezwzględnego mordercy, który atakował ludzi bez jakiejkolwiek motywacji, tak jakby zabijanie sprzyjało mu sadystyczną przyjemność. Nikt dokładnie nie wie, ilu ludzi Ottis zamordował w tym czasie. Mogło to być kilka zdarzeń, może kilkanaście. Upływający czas nie sprzyja w udowodnieniu tamtych zbrodni.

I kto wie jak potoczyłoby się jego życie, gdyby w 1976 roku nie poznał innego mężczyzny o równie wypaczonej psychice: Henry Lee Lucas`a

Panowie nieco różnili się w upodobaniach i metodach. Henry Lee Lucas zabijał gdy uważał, że ktoś na to zasłużył. Potem często gwałcił ofiarę. Ottis mógł strzelić komuś w głowę ot tak, a zdarzało mu się również poczęstować zwłokami.

Jeśli interesują Cię prawdziwe historie kryminalne polub nasz serwis na facebooku TUTAJAktualne i archiwalne numery miesięcznika i kwartalnika „DETEKTYW” kupisz w naszym e-sklepie TUTAJ

LM

Fot. wikipedia.org