Pedofil poczuł się bezkarny

Często prosił 10-latkę o pomoc. Kilka razy udało mu się zwabić dziecko do garażu. Tam przytrzymywał ją i obnażał się przed nią. Zmuszał, by go dotykała. Po wszystkim zastraszał i zakazywał komukolwiek mówić o tym, co się wydarzyło. Z czasem pedofil poczuł się tak bezkarny, że do molestowania dochodziło również w mieszkaniu, pod obecność innych domowników.

Artur Burakowski siedział przy oknie w pociągu i patrzył jak drzewa, budynki, pola i łąki zostają w tyle. Był wkurzony. Opuszczał swój ukochany Wrocław. Może nawet na zawsze. Wszystko przez swoją łatwowierność. Zawierzył się koledze, z którym prowadził wspólny biznes. Szło im nieźle, ale kiedy pojawiły się małe kłopoty to partner bez zastanowienia wyciągnął wszystkie pieniądze z firmowego konta. Skorzystał z szybkiej linii kredytowej i narobił dużych długów.

Ucieczka jako rozwiązanie problemów

Artur wiedział, że spłacenie wszystkich zobowiązań było niemożliwe. Postanowił uciekać. Nie była to dla niego żadna nowość. W swoim krótkim 40-letnim życiu nauczył się w ten sposób rozwiązywać problemy. W przeszłości zostawił dziewczynę w ciąży, przerwał leczenie w szpitalu psychiatrycznym, kilka razy porzucił z dnia na dzień pracę, gdy dochodził do wniosku, że nie jest to zajęcie dla niego. Miał ambicje i chciał prowadzić własny biznes.

– Prawie się udało – cicho podsumował swoje marzenia. Mógł gadać do siebie, ponieważ w przedziale był sam. – Dlaczego byłem tak głupi i nie upilnowałem Arka. Bezczelny złodziej – kontynuował rozmowę z samym sobą.

Wściekłość podpowiadała mu o wiele bardziej brutalne rozwiązania. Kumpel powinien dostać nauczkę. Tymczasem to on uciekał jak szczur z tonącego okrętu. Za sekundę skarcił się za takie porównanie. Był mądrzejszy od tego ohydnego gryzonia. Zmylił pościg. Zmienił nazwisko i utrudnił komornikom pracę. Zrobił to po raz drugi w swoim życiu. Zdziwił się, że urzędnicy mu na to pozwolili. Jeśli będzie ostrożny to przeszłość go nie dopadnie. Dlatego też postanowił zmienić miejsce zamieszkania. Wrocław nie był zbyt bezpieczny.

Raj pod Trzebnicą

Na początku nowej drogi znalazł pracę w małej wiosce pod Trzebnicą. Jechał tam z myślą, że to będzie tylko krótki epizod. Mylił się! Wydarzenia, które w przyszłości rozegrają się w tej wiosce, zaważą na całym jego życiu. Materiały dowodowe, które zdobędzie policja podczas śledztwa, wstrząsną opinią publiczną. Zszokują prokuratora i zakończą się wyrokiem więzienia. Sprawą zainteresuje się nawet minister sprawiedliwości, który oburzy się niskim wyrokiem.

Ale powróćmy do roku 2009. Nasz bohater, zadłużony po uszy były biznesmen wysiadł z pociągu na peronie w wiosce, którą umownie nazwijmy – Stobnica. Nie chcemy podawać żadnych szczegółów, które mogłyby narazić na nieprzyjemności jego przyszłe ofiary. Artur Burakowski odetchnął pełną piersią. Delektował się czystym powietrzem i uważnie zlustrował okolicę. Wraz ze zmianą nazwiska pozostawił przeszłość za sobą. Długi i brak wykształcenia nie były ważne. Miał przecież zacząć nowe życie.

Doskonale wiedział, że w tej małej wiosce będzie tym, za kogo się poda. Nikt go nie sprawdzi, nie zweryfikuje informacji. W kieszeni miał tylko dowód wydany na nowe nazwisko. To był jego bilet do nowego życia. Zatrudnił się w stolarni. Od małego miał smykałkę do tego typu prac. Jedno trzeba naszemu bohaterowi oddać – nie bał się żadnej roboty. Może właśnie dlatego błyskawicznie odnalazł się w tej małej społeczności. Szef potrafił docenić dobrego majstra i szybko zaoferował mu podwyżkę. Robił wszystko, by zatrzymać go w swoim zakładzie. Wiele wskazywało, że Artur w Stobnicy pomieszka trochę dłużej niż zakładał. Może wyruszyłby w dalszą drogę wcześniej, ale w jego życiu pojawiła się kobieta.

Udana potańcówka w remizie

Wszystko zaczęło się na wiejskiej potańcówce w remizie Ochotniczej Straży Pożarnej. Początkowo nie chciał tam pójść, ale koledzy z pracy go namówili.

– Siedzisz w domu jak odludek. Tylko praca i dom. Chłopie, jesteś wolny, chodź na zabawę. Zobaczysz jakie skarby mamy we wsi. Zjadą się wszystkie towary z okolicy. Coś na pewno wpadnie ci w oko – zachęcali go kumple ze stolarni.

– Może on woli facetów – zażartował majster i ta docinka przekonała Artura, że warto się rozejrzeć i zrelaksować.

Sala w remizie nie była zbyt duża. Szybko zrobiło się ciasno. Na szczęście część imprezy, szczególnie tej alkoholowej przeniosła się na zewnątrz. Był środek lata. Ciepła noc sprzyjała zabawie. Artur poprawił sobie humor kilkoma piwami, które kupił w barze. Kumpel z pracy przemycił na imprezę butelkę wódki. Zaproponował kilka łyków. Ciepły i mocny alkohol niemiło podrażnił podniebienie. Ale pobudził zmysły do życia. Na zabawie było mnóstwo atrakcyjnych lasek. Artur maślanymi oczami wodził szczególnie za tymi młodymi. Takie dziewczyny go fascynowały. Od zawsze podniecały go nastolatki. Niby to jeszcze dziecko, a tyle w nich było z prawdziwej kobiety. Niewinność i naturalny wdzięk, które na ogół zatracały w życiu dorosłym. Klasyczny pedofil. Wiedział, że może tylko podziwiać. W małych miejscowość ludzie nie tolerowali związku dojrzałego mężczyzny z młodą dziewczyną. Nie mógł liczyć na upragniony kąsek, dlatego zainteresował trochę starszą kobietą.

– Widzisz tę blondynkę? – szepnął mu na ucho kolega. – Jest samotna. Miała męża, ale pojechał do pracy do Anglii. Tam poznał inną i już nie wrócił.

Pedofil wolał młodsze

Artur przyjrzał się uważnie kobiecie. Mogła mieć 30 lat, ale równie dobrze mogła być jego rówieśniczką. Spodobał mu się pomysł zaopiekowania się atrakcyjną kobietą. Kolega widząc rozpalone ogniki w jego oczach, zaciągnął go w stronę nieznajomej.

– Aniu! Pozwól, że przedstawię ci mojego kolegę. Przyjechał do nas z Wrocławia. Widział kawał świata i świetnie radzi sobie w pracy – zareklamował kumpla. Potem szybko się zmył.

Artur po alkoholu czuł się wyluzowany. Potrafił rozmawiać. To był jego żywioł. Koledzy często mówili, że z taką gadką powinien pracować w handlu i sprzedałby każdy towar.

Z Anią świetnie mu się rozmawiało. Chwilę rozprawiali o serialach, muzyce, pochwalił się, że ma czas na czytanie książek. Widział zainteresowanie w jej oczach. Bał się tylko, że zaproponuje taniec. W tej działce był całkowitym amatorem. Szykował wymówkę w stylu podeptanych pięknych stópek.

– Zatańczymy? – jego przewidywania potwierdziły się.

– Z przyjemnością – usłyszał swoją odpowiedź i nie mógł się nadziwić, skąd w nim tyle odwagi.

Za chwilę byli na parkiecie. Na szczęście trafili na wolny utwór. Objął ją i kołysał do powolnego rytmu. Jej ciało było gibkie i rozkosznie posłuszne. Nie protestowała, gdy przyciągnął ją mocno do siebie. Poczuł jej duże piersi. Świat zawirował i z przerażeniem uświadomił sobie, jak dawno nie był z kobietą. Trudno teraz byłoby zwolnić, ale ona wcale o tego nie chciała. Wprost przeciwnie. Jej ciągle uśmiechnięte i rozchylone usta prowokowały do pocałunku. Zaryzykował i nie żałował. Poczuł słodki smak jej szminki. Ta noc musiała należeć do nich.

Miłość zmienną jest

Artur obudził nad ranem z okropnym bólem głowy. Mieszanie alkoholu to nie był dobry pomysł, ale zaraz przypomniał sobie chętne ciało, które miał w ramionach do samego rana. Zdziwił się, że nie chciała do niego przyjść.

– Nie możemy przesadzać. Wszyscy na nas patrzą i tak już będą obgadywać. Obiecuję, że niedługo ci to wynagrodzę – szeptała, kiedy żegnali się nad ranem.

Jak prawdziwy dżentelmen odprowadził ją do domu. W kontynuowaniu znajomości widział wiele korzyści. Kobieta podobała mu się. Do tego mieszkała w bardzo dużym i ładnym domku. Co prawda wraz z rodzicami, ale coraz częściej nagabywali ją, by znalazła męża.

– Kto przejmie gospodarstwo? Jestem coraz starszy, a ty sama nie dasz rady – zrzędził ojciec widząc, że córka ciągle nie może pogodzić się z rozwodem i nie kwapi się do nowego związku.

Plany na przyszłość

Artur leżał i snuł plany na przyszłość. Wyobraził siebie jako właściciela gospodarstwa z piękną blondynką u boku. Tutaj przeszłość go nie dopadnie. Nikt nie narobi długów i nie będzie musiał uciekać. Wtedy po raz pierwszy pojawiła się myśl, że może w końcu znalazł swoje miejsce na ziemi. Postanowił nie zmarnować takiej okazji. Z tą myślą udało mu się zasnąć. W trochę lepszej kondycji fizycznej obudził się koło południa. Pokręcił się po pokoju i rozmyślał, co dalej począć. Czy dzisiaj odezwać się do Ani? Zadzwonić? Pójść do jej domu? Zaprosić gdzieś na randkę? Czas płynął wolno, a on ciągle nie znalazł dobrego rozwiązania. Po obiedzie w końcu zdecydował się na działanie. Wszedł po prysznic, zrobił przegląd szafy i doszedł do wniosku, że musi zainwestować w kilka nowych ciuchów. Z sercem na ramieniu stanął pod drzwiami Ani.

– To mnie zaskoczyłeś – powiedziała i zaprosiła go do środka.

Chciał ją przytulić i pocałować, ale z gracją się uchyliła.

W domu są rodzice i moja córka. Za wcześnie na takie pokazy – wyszeptała i trochę zmieszana czekała na jego reakcję.

– Rozumiem. Może pójdziemy na spacer? – zaproponował i zastanawiał się, która informacja go bardziej zaskoczyła. Wczoraj o córce nic nie mówiła.

Ania wspięła się po schodach na piętro. Został sam w przedpokoju. Przez chwilę słyszał, że z kimś rozmawia, ale nie wiedział z kim. Dosłyszał tylko pojedyncze słowa. Nie potrafił zrozumieć, o czym rozprawia.

Dzisiaj już mi nie ucieknie

Kiedy ponownie się pojawiła, była rozpromienia i w doskonałym humorze. Już na ulicy poszukał jej dłoni. Nie opierała się. Poszli na spacer, jak para kochanków, która zna się od dawna. Popołudnie było ciepłe. Ania miała na sobie zwiewną sukienkę. Z apetytem patrzył na jej odsłonięte ramiona. Z prawdziwą rozkoszą odnotował, że ma wyjątkowo zgrabne nogi. Opalone uda kusiły. Nie potrafił się oprzeć. Jak tylko zanurzyli się w gęsty i stary park przy zrujnowanym pałacu, gdzie kiedyś zapewne znajdowała się dyrekcja pegeeru, to najpierw ją mocno przytulił, a potem zaczął całować. Odważnie oddawała pieszczony.

„Dzisiaj już mi nie ucieknie” – pomyślał i czuł, jak pożądanie wygrywa z rozsądkiem.

Spotykali się codziennie. Wkrótce poznał jej rodziców i córkę. Wydawało się, że ta historia znajdzie finał przed ołtarzem. Ale nastąpiło małe zawirowanie. Komplikacja, która nieco zaskoczyła Anię…

Pedofil zdejmuje maskę

Artur w domu swojej dziewczyny bywał bardzo często. Zaprzyjaźnił się z rodzicami, ale poznał też jej 15-letnią siostrę. Nastolatka była bardzo nieśmiała. Początkowo, kiedy Artur z nią rozmawiał na jej policzkach od razu pojawiały się rumieńce. Spuszczała wzrok i milkła. 40-latek lubił jej towarzystwo, coś go do niej ciągnęło. Może go prowokowała… Trudno to ustalić, ponieważ wszystko działo się za zamkniętymi drzwiami. Ale wkrótce się okazało, że Artur coraz więcej czasu spędzał z nastolatką. Basi imponowało, że starszy mężczyzna widzi w niej kobietę. Sprawdzała, jak daleko może się posunąć. Artur był zachwycony. Poznaliśmy już jego gust. Brak doświadczenia i niewinność młodej kobiety go fascynowały. Nie potrafił się powstrzymać. Były uściski i pocałunki. Para skrywała się ze swoimi zabawami, ale nie potrafili powiedzieć – stop. Zakazany owoc doskonale smakował, ale zakończył się ciążą.

– Nie mogę się z tobą spotykać, ponieważ kocham twoją siostrę – w końcu oznajmił Artur.

Czy była to prawda? Raczej nie! Kiedy 40-latek to oznajmił, wiedział już o ciąży. Ania była zrozpaczona, ale i rozczarowana. Jej ukochany to był pedofil. Najdziwniejsza jednak była reakcja rodziny. Związek mężczyzny i bardzo młodej dziewczyny spotkał się aprobatą rodziców i dziadków.

Artur to był pedofil! Poznaj kulisy tej wstrząsającej sprawy, które opisujemy w Detektywie WS 4/2020 (tekst Małgorzaty Lipczyńskiej pt. „Powtórka z >Lolity<„. Do kupienia TUTAJ.