Pielęgniarka miała niepokojącą skłonność do samookaleczeń. Odkryto także, że dwukrotnie zraniła sobie pochwę nożyczkami. Za drugim razem konieczna była natychmiastowa operacja. Bobbie powiedziała wówczas, że zadźgała się z wściekłości i frustracji z powodu własnej bezpłodności…
Wyjątkowo nieśmiała, przy kości i z dużą wadą wzroku. Takie było pierwsze wrażenie po zapoznaniu z Bobbie Sue Terrell. Drugie wrażenie spychało na dalszy plan wygląd, a dominowało przeświadczenie, że kobieta jest… jakaś dziwna.
Bobbie Sue Terrell urodziła się w Woodlawn w stanie Illinois. Miała siedmioro rodzeństwa, z których czworo cierpiało na dystrofię mięśniową, a dwoje zmarło, zanim kobieta skończyła 35 lat. Bobbie nie miała lekko w domu, ale mimo to nieźle radziła sobie w szkole. Poza tym była niezwykle religijna. Można zaryzykować twierdzenie, że kościół był jej drugim domem. Czuła się w nim swobodnie. Z zapałem grała na organach i śpiewała. Co było powodem drwin niektórych kolegów ze szkoły. Zresztą dokuczano jej także z powodu mało atrakcyjnego wyglądu. Dla dziewczynki musiało być to wyjątkowo przykre… Dlatego coraz bardziej szukała pocieszenia w kościele, a jej wiara pogłębiała się z roku na rok. Niektórzy twierdzili, że swoimi przekonaniami dzieliła się wręcz w agresywny sposób. Dlatego rówieśnicy najczęściej unikali z nią kontaktów.
Pielęgniarka z powołania
W 1973 roku Bobbie ukończyła liceum. Wybór kariery zawodowej wydawał się jej oczywisty. Choroby, które były obecne w jej domu rodzinnym spowodowały, że postanowiła zostać pielęgniarką. Chciała pomagać innym. Miała w tym pewne doświadczenie, ponieważ brała udział w opiece przy braciach.
W 1976 roku została dyplomowaną pielęgniarką. Niebawem po zdobyciu dyplomu poznała i poślubiła Danny’ego Dudleya. Para przeszła jednak ciężkie chwile, ponieważ okazało się, że Bobbie nie może mieć dzieci. Kobieta wpadła z tego powodu w głęboką depresją. Posiadanie potomstwa było jej marzeniem. Jej zdaniem tylko wtedy rodzina mogła być pełna. Kiedy doszła do siebie, razem z mężem postanowili adoptować dziecko. Tak oto pod ich dach trafił chłopiec.
Dziecko nie scaliło jednak mocno nadszarpniętej relacji małżeńskiej, tym bardziej, że jego pojawienie się w domu było dość nową i jak się okazało – stresującą sytuacją. Ostatecznie para rozstała się, po tym jak ich adoptowane dziecko trafiło do szpitala z powodu przedawkowania leków. Danny oskarżył wówczas Bobbie, że podała synowi środki uspokajające na schizofrenię (kobieta miała zdiagnozowaną tę chorobę). Zresztą – z tego co mówił mężczyzna – sytuacja miała miejsce, co najmniej, cztery razy. Z tego powodu, po rozwodzie, opieka nad dzieckiem została przyznała mężczyźnie.
Bobbie boleśnie to odchorowała. W krótkich odstępach czasu była pięciokrotnie hospitalizowana z powodu imponującej liczby chorób (m.in. włóknisty rak żołądka, histerektomia i usunięcie jajników, operacja złamania ręki, która nie goiła się dobrze, woreczek żółciowy, wrzód i zapalenie płuc). Kobieta wiedziała, że zdrowie fizyczne to jedno, ale szwankowała jej psychika i czuła, że nie jest w stanie sama sobie poradzić. Dlatego dobrowolnie zgłosiła się do szpitala, gdzie przebywała i była leczona przez ponad rok.
Chciała zwrócić na siebie uwagę
Kiedy jej kondycja psychiczna znacznie się poprawiła została zwolniona ze szpitala i zaczęła szukać zatrudnienia. Przez krótki czas pracowała jako pielęgniarka, między innymi w domu opieki w Greenville w stanie Illinois. Bardzo szybko okazało się, że to ona potrzebuje pomocy – problemy psychiczne znowu dały o sobie znać. W pracy często omdlewała bez wyraźnej przyczyny. Lekarze badali ją ale nie byli w stanie określić powodu zasłabnięć. Niektórzy z personelu plotkowali, że Bobbie mdleje aby… zwrócić na siebie uwagę. To było jednak nieszkodliwe zachowanie. Niebawem okazało się, że pielęgniarka ma niepokojącą skłonność do samookaleczeń. Odkryto także, że dwukrotnie zraniła sobie pochwę nożyczkami. Za drugim razem konieczna była natychmiastowa operacja w szpitalu Barnes w St. Louis, gdzie Bobbie powiedziała wówczas, że zadźgała się z wściekłości i frustracji z powodu własnej bezpłodności…
Takie dziwne sytuacje spowodowały, że kobieta niebawem została bez pracy – zwolniono ją z zaleceniem, że powinna skorzystać z profesjonalnej (psychiatrycznej) pomocy. Bobbie jednak zignorowała te sugestie i postanowiła zmienić miejsce zamieszkania. Przeprowadziła się do St. Petersburga na Florydzie, gdzie szukała pracy w zawodzie pielęgniarki. I znalazła, w ośrodku opieki North Horizon, gdzie zadeklarowała chęć pracy na nocnej zmianie, między 23 a 7 rano. W tych godzinach często była jedyną dyplomowaną pielęgniarką na terenie ośrodka, którego mieszkańcy zaczęli wkrótce szybko umierać.
Chcesz poznać szczegóły tej wstrząsającej historii? Sięgnij po Detektywa Wydanie Specjalne 4/2020 (tekst Krystiana Pojawy “>Anioł Śmierci< z Florydy”). Do kupienia TUTAJ.
Jeśli chcesz poczytać o innych pielęgniarkach, które zamiast pomagać zabijały zapraszamy TUTAJ.