Policjant zabił żonę i popełnił samobójstwo

Czarna kartka z kalendarza: 6 marca. 6 marca 2012 roku w Białej Podlaskiej znaleziono zwłoki Anny M. Jak się okazało to Artur M., policjant, zabił żonę, a po zbrodni pojechał do lasu i powiesił się na drzewie.

6 marca 2012 roku, przed godziną 2 w nocy, do komisariatu policji zadzwonił 16-latek i poinformował o tragedii. Ojciec zamordował jego matkę. W mieszkaniu znaleziono zwłoki 36-letniej Anny M. Obrażenia wskazywały, że kobieta istotnie została zabita. Jak się później okazało, uduszona. Jej męża – Artura M. nie było w lokalu. Znaleziono jednak jego list pożegnalny.

O godzinie 8 rano w lesie, niedaleko miejscowości Kłoda Duża, pod Białą Podlaską, znaleziono zwłoki 37-letniego Artura M. Mężczyzna powiesił się na drzewie.

Artur M. od 17 lat służył w policji (był funkcjonariuszem prewencji w komisariacie w Terespolu). Od listopada 2011 roku przebywał na zwolnieniu lekarskim wystawionych przez psychiatrę. Mężczyzna miał duże problemy z alkoholem. Z tego też powodu, w lutym 2012 roku Anna M. wynajęła mieszkanie i razem z synem wyprowadziła się od męża.

Zabił żonę, kiedy mieli rozmawiać o ich wspólnej przyszłości

5 marca, około godziny 16, kobieta przyszła na spotkanie z Arturem do ich wspólnego mieszkania. Mieli rozmawiać o dalszej przyszłości… Syn państwa M. był zaniepokojony, że matka długo nie wraca. Zadzwonił do niej na komórkę, ale odebrał ojciec i powiedział, że jeszcze trochę im się zejdzie. Potem mówił, że Anna M. jest w łazience i dlatego nie może odebrać telefonu. O godzinie 1.38 w nocy zadzwonił do syna, powiedział, że stało się coś złego: zabił matkę, a teraz idzie zabić siebie.

Sprawę umorzono ze względu na samobójstwo sprawcy.