Potrącił pieszego i nie tylko. Zbrodnie byłego milicjanta

Historia ma swój początek niemal 40 lat temu. W 1985 roku młody milicjant pełniący funkcję wicekomendanta Milicji Obywatelskiej w Lesku (woj. podkarpackie), Tadeusz P. będąc pod wpływem alkoholu potrącił pieszego.

W obawie o swoją karierę, poprosił ojca, by winę wziął na siebie. Świadkiem zdarzenia był jednak inny funkcjonariusz, który chciał wyjawić prawdę. Wkrótce doszło do jego zaginięcia. Kilka miesięcy później ciało milicjanta Krzysztofa Pyki zostało wyłowione z Jeziora Solińskiego. Choć wówczas ustalono, że był to wypadek, kilka lat później Tadeusz P. wyznał swojej żonie, że to on stoi za śmiercią milicjanta. 12 lat później na trop przestępstw Tadeusza P. wpadł dziennikarz z Sanoka, Marek Pomykała. Ten również zaginął w tajemniczych okolicznościach, a jego ciała do dziś nie znaleziono. W listopadzie 2022 roku krakowska prokuratura wydała komunikat o przedstawieniu 63-letniemu byłemu milicjantowi aż 4 zarzutów. Wśród zarzucanych mu czynów były również próby otrucia żony. Tadeusz P. został początkowo skazany na 3 miesiące aresztu, który w styczniu 2023 roku został przedłużony o kolejne 4 miesiące. Mężczyźnie grozi dożywocie.

Nie tylko były milicjant, który potrącił pieszego

Stoją na straży bezpieczeństwa obywateli, tymczasem sami są dla nich zagrożeniem. Mają przestrzegać litery prawa, a niekiedy sami ją łamią. Zawód policjanta jest zawodem zaufania publicznego, dlatego też wobec funkcjonariuszy stosowane są szczególne miary norm etycznych. Zdarzają się jednak przypadki, że działania mundurowych dalece wykraczają poza jakąkolwiek moralność.

Policjant, stróż prawa, funkcjonariusz, szeryf porządku publicznego… na temat mundurowych można tak długo. Bez względu na nomenklaturę, społeczeństwo powinno mieć zaufanie do sił porządkowych, które stoją przecież na straży wszelkiego bezpieczeństwa. Te same siły, dążąc do budowania zaufania poprzez etyczne postępowanie, łamią nie tylko prawo. Łamią przysięgę, którą przed podjęciem służby składają ślubując następującą rotę:

„Ja, obywatel Rzeczypospo-litej Polskiej, świadom podejmowanych obowiązków policjanta, ślubuję: służyć wiernie Narodowi, chronić ustanowiony Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej porządek prawny, strzec bezpieczeństwa Państwa i jego obywateli, nawet z narażeniem życia…”.

Tymczasem zdarza się, że to oni życie innych nie tylko narażają, ale i odbierają.

„Dobry policjant i zły policjant” to technika, w której udział bierze dwóch negocjatorów – dobry i zły. Oba podejścia mają na celu manipulację emocjami i oczekiwaniami drugiej strony w celu osiągnięcia pożądanych rezultatów. Zadaniem dobrego policjanta jest budowanie pozytywnego i przyjaznego wizerunku. Odgrywanie roli życzliwego i empatycznego, skłonnego do ustępstw. Jego przeciwnikiem jest ten zły – twardy, nieustępliwy i brutalny negocjator, który ma wywierać presję, wzbudzać dyskomfort czy nawet zagrożenie. Tak w skrócie przedstawia się nieco ryzykowna, ale niegroźna manipulacja. Źli policjanci będący bohaterami powyższej „Czarnej Dziesiątki” nie mieli jednak swoich pozytywnych odpowiedników. Nie negocjowali. Działali. Wbrew prawu.

Chcesz poznać więcej podobnych historii? Sięgnij po Detektywa 8/2023 (tekst Anny Rychlewicz pt. Zło odziane w mundur). Cały numer do kupienia TUTAJ.