Przez 14 lat nie wychodziła z roli. Troszczyła się, opiekowała, gotowała obiady. Te, często były „ostatnią wieczerzą”. Po posiłkach przygotowywanych przez Jolly Thomas, umierali kolejni członkowie rodziny.
Mieszkanka indyjskiego stanu Kerala czarną serię śmiercionośnych obiadów rozpoczęła od swojej teściowej. To ją w 2002 roku poczęstowała zupą z dodatkiem cyjanku. 6 lat później po zjedzeniu posiłku przygotowanego przez synową, zmarł jej teść. Kolejne 2 lata później – mąż. Wówczas zlecono przeprowadzić sekcję zwłok mężczyzny. Ta wykazała, że w jego organizmie znajdowała się trucizna, jednak uznano to za próbę samobójczą. Wszystkie te zgony początkowo nie wzbudzały żadnych podejrzeń. Nie łączono ich. Sytuacji zaczęto baczniej przyglądać się w momencie, gdy szwagier kobiety zaczął podejrzewać, że ta sfałszowała testament rodziców. W kolejnych latach jej ofiarą padła także kuzynka zmarłego męża i jej córka. Rok po tragicznych wydarzeniach Thomas wyszła za męża otrutej kobiety.
Nie tylko Jolly Thomas
Poszła do sklepu kupić czarny materiał na suknię. – To na pogrzeb męża – powiedziała do sprzedawczyni. Ta odparła: – Moje kondolencje. Kiedy małżonek umarł? – Za dwa tygodnie – odparła Tillie. Najsłynniejsza czarna wdowa i seryjna morderczyni w dziejach amerykańskiej Polonii. Wyróżniała się ponadprzeciętnym talentem kucharskim i szczyciła zdolnością przepowiadania przyszłości, a konkretniej daty śmierci. Umiejętność ta ograniczała się jedynie do jej mężów, a wszystkich łączyło jedno – arszenik, którym ich karmiła. Tillie Klimek, urodzona w Polsce jako Otylia Gburek, oskarżono ją w Chicago w latach 20. XX wieku o otrucie arszenikiem 20 osób. Czasy się zmieniły, a zabójcy nie zawsze ograniczają się do „prostego” mordowania. Śmierć z rąk truciciela nie jest tylko wspomnieniem z tamtych lat.
Związek łączący kobietę i truciznę znany jest od starożytności. Słowo „trucizna” wywodzi się od łacińskiego venenum i – według niektórych – pochodzi od Wenus, czyli starożytnej bogini miłości, piękna i pożądania seksualnego. Dziś, gdy do głosu dochodzi żądza odebrania życia drugiemu człowiekowi, sprawdzoną bronią wydaje się ona – owa trucizna. Ta, wbrew pozorom, nie jest jedynie domeną płci pięknej. W rękach mężczyzny ma ona dokładnie taką samą moc.
Paracelsus, zwany ojcem medycyny nowożytnej, badał wiele substancji chemicznych i analizował je pod kątem wykorzystania ich jako leki. Sprawdzał także ich właściwości trujące. To z jego ust padła słynna wypowiedź: „Cóż jest trucizną? Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną. Tylko dawka czyni, że dana substancja jest trucizną”.
Chcesz poznać więcej podobnych historii? Sięgnij po Detektywa 11/2023 (tekst Anny Rychlewicz pt. Miligram arszeniku, kropla rtęci). Cały numer do kupienia TUTAJ.