Tragedia w Roszkowie: czy to zbrodnia z wyrachowania?

Szczegóły tego makabrycznego zdarzenia są bulwersujące. 36-latek nie tylko miał zabić kobietę, ale po zdarzeniu posługując się jej kartą bankomatową kupił znicz i umieścił go w miejscu morderstwa. Prokuratura nie ma wątpliwości: to było celowe działanie, a wszystko działo się latem 2021 roku. Teraz sprawa ma swój zaskakujący finał.

Przypomnijmy podstawowe fakty. Do tragedii doszło 11 lipca 2021 r. w Roszkowie w powiecie raciborskim. W niedzielę nad ranem straż pożarna w Raciborzu otrzymała zgłoszenie o samochodzie, który stoczył się do zbiornika wodnego powstałego w dawnym wyrobisku żwiru. Z renault thalii wydostał się mężczyzna. Druga z osób przebywających w aucie, 34-letnia kobieta, nie zdołała uciec – utonęła. Samochód osiadł na głębokości około 5 metrów. Taką wersję przyjęto zaraz po zdarzeniu…

– W nocy auto stoczyło się do wody. W środku znajdowali się 34-letnia mieszkanka oraz 33-letni mieszkaniec powiatu wodzisławskiego. Mężczyźnie udało się w porę opuścić pojazd. Próbował pomóc kobiecie, ale, niestety, bez skutku – podawała latem 2021 roku  w oficjalnym komunikacie straż pożarna.

– 17 stycznia 2024 r. na polecenie prokuratora Prokuratury Okręgowej w Gliwicach zatrzymano 36 – letniego Andrzeja J. Przedstawiono mu zarzut, że w nocy z 10 na 11 lipca 2021 r. w Roszkowie, działając z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia Anety H. – M., po uprzednim opuszczeniu pojazdu, spowodował wjazd samochodu marki Renault Talia, ze znajdującą się wewnątrz pojazdu pokrzywdzoną, będącą w stanie nietrzeźwości 2,4 promila alkoholu we krwi, do zbiornika wodnego i spowodował jej zgon w postaci uduszenia gwałtownego w wyniku utonięcia , to jest o przestępstwo z art. 148 par. 1 kk. – podaje w oficjalnym komunikacie Prokuratura Okręgowa w Gliwicach.

Jak ustalono w dniu zdarzenia Andrzej J. udał się wraz z pokrzywdzoną nad zbiornik wodny w Roszkowe. Tam wspólnie spożywali alkohol. Mężczyzna, po upewnieniu się że jego partnerka zasnęła, opuścił pojazd, który zjechał do wody. Następnie ww. uruchomił alarm na pobliskim stanowisku łowieckim i zaczął wzywać pomocy. Służby obecne na miejscu wydobyły zatopiony pojazd, w którego wnętrzu znajdowało się ciało pokrzywdzonej.

W toku śledztwa zweryfikowano wersję zdarzenia przedstawioną przez Andrzeja J., z której wynikało że doszło do nieszczęśliwego wypadku. Wymieniony wskazał, że obudził się kiedy auto znajdowało się już w wodzie. Poziom na wewnątrz pojazdu sięgał połowy szyb w przednich drzwiach. Andrzej J. wskazał, że udało mu się otworzyć drzwi od pojazdu, który zaczął gwałtownie nabierać wody. Jego próby uratowania partnerki nie powiodły się, a on sam po dopłynięciu do brzegu wezwał pomoc.

Uzyskane w sprawie opinie biegłego z zakresu eksperymentów w wypadkach w wodzie oraz  biegłego z zakresu ruchu drogowego, podważyły wersję przedstawioną przez Andrzeja J. Z uzyskanych ekspertyz wynika z nich bezsprzecznie, że wskazany przez niego przebieg zdarzenia nie mógł mieć miejsca.

Nadto ustalono, że po śmierci pokrzywdzonej Andrzej J. posługiwał się należącą do niej kartą bankomatową. Za jej pomocą dokonał wypłaty gotówki i zapłacił za zakupy m.in. za znicz, który zapalił w miejscu jej śmierci.

Na wniosek prokuratora w dniu 18 stycznia 2024 r. Sąd Rejonowy w Gliwicach zastosował wobec podejrzanego środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy.  Zbrodnia zarzucona podejrzanemu jest obecnie zagrożona karą pozbawienia wolności od lat 10 do dożywotniego pozbawienia wolności.

Nie jest znany motyw zabójstwa. Dodajmy, że 30 sierpnia 2021 r., a więc kilka tygodni po tragedii, w Roszkowie do tego samego zbiornika wodnego stoczył się kolejny samochód osobowy. W porę sytuację zauważyli policjanci z Krzyżanowic, którzy wydostali mężczyznę z pojazdu. Miał promil alkoholu.

Kierowca chwilę wcześniej w mediach społecznościowych napisał, że zamierza sobie odebrać życie, co za pośrednictwem znajomych postawiło służby w stan gotowości. Nieoficjalnie był to Andrzej J.

Wykorzystanie samochodu do próby zabójstwa bliskiej osoby nie jest czymś nieznanym śledczym. – “Ja ci, kur…, pokażę, jak się robi na złość” – 12 września 2022 r. to były ostatnie słowa Roberta M. skierowane do żony siedzącej na fotelu pasażerskim. Po nich kierowca w prowadzonym samochodzie marki Kia na ulicy Chwałowickiej w Rybniku nagle dodał gazu, skręcił na lewy pas jezdni i doprowadził do czołowego zderzenia z ciężarówką marki MAN.

Robert M. wyszedł bez większych obrażeń. Za to jego żona doznała m.in. złamania kręgosłupa. Po jej stronie poduszka powietrzna nie wystrzeliła, była wyłączona. Zaraz po wypadku Robert M. nie zwracał uwagi na małżonkę, nie wołał jej, nie dopytywał o stan jej zdrowia. Kiedy policjant zapytał o to, co się wydarzyło, zdołał tylko odpowiedzieć. – Konflikt rodzinny – relacjonował mundurowy.

Źródło: terazraciborz.pl, radio90.pl, gazeta.pl

Fot. fb.com OSP Roszków