Zabójstwo Samanty P. – sprawa niewyjaśniona

Dziewczyna nie miała ojca. Mężczyzna kilka lat wcześniej zginął w wypadku drogowym. Z czasem jej matka związała się z innym człowiekiem, który wprowadził się do ich domu. Samanta nie przepadała za nim, głównie dlatego, że nadużywał alkoholu. Często w wyniku sprzeczek wychodziła wieczorami z domu. W dniu, w którym zaginęła, w mieszkaniu rodziny P. również doszło do sprzeczki, ale tym razem z zupełnie innego powodu.

Sobotni wieczór, 11 czerwca 2011 roku, Samanta spędzała w swoim pokoju, razem z siostrą. Dziewczęta rozmawiały o przyziemnych sprawach, o szkole i znajomych. W pewnym momencie do pokoju weszła matka dziewczynek. Trzymająca w dłoni telefon komórkowy Samanta, szybko schowała go pod poduszką. Nie umknęło to jej matce, Barbarze.

– Samanta, co tam chowasz? – spytała kobieta córkę.

– Nic takiego, mamo – odpowiedziała dziewczyna.

– Jak nic? Przecież widziałam, że schowałaś coś pod poduszką. Pokaż, co to jest – powiedziała Barbara i podeszła bliżej córki.

Samanta próbowała nie dopuścić do tego, by matka dowiedziała się, że dziewczyna ma komórkę. Chciała zasłonić miejsce, gdzie ją schowała, ale na próżno. Kobieta kazała jej się odsunąć. Sięgnęła pod poduszkę i wydobyła urządzenie. Natychmiast się zdenerwowała. Była przeciwna posiadaniu przez córkę telefonu i ona dobrze o tym wiedziała.

– Czyj jest ten telefon? – zapytała ze złością Barbara.

– Mój – odpowiedziała hardo dziewczyna.

– Jak to twój? Przecież wiesz, że nie zgadzałam się na to, żebyś miała komórkę – mówiła coraz bardziej zdenerwowana Barbara.

– Skąd ją masz?

– Kupiłam.

– Za co?

– Miałam odłożone pieniądze.

– Odłożone? Skąd je wzięłaś?

– Nieważne. Oddaj mi telefon. Jest mój – wykrzyczała Samanta.

– Nie ma mowy. Zabieram go. Ani słowa więcej – kobieta wzięła urządzenie i wyszła z pokoju.

W spokoju chciała przejrzeć kontakty zapisane w telefonie i jego zawartość. Wszystko po to, by sprawdzić, czy jej dziecku nic nie grozi.

Tymczasem Samanta była wściekła. Nie mogła się pogodzić z utratą telefonu. Potrzebowała go do utrzymywania kontaktów ze znajomymi z internetu. Nie planowała więcej kłócić się matką, ale stwierdziła, że musi wyjść. Wprawdzie była sobota, ale zbliżała się już godzina 23. Trochę późno, jak na wyjście 16-latki z domu. Wiedziała, że Barbara jej na to nie pozwoli, więc nie zamierzała jej nawet o tym informować. W sprawę zaangażowała siostrę.

– Muszę wyjść – powiedziała do niej.

– Wyjść? O tej porze? – zdziwiła się siostra.

– Tak. Jestem wściekła. Musisz mnie kryć.

– Ale gdzie ty teraz pójdziesz? Jest ciemno – tłumaczyła Samancie siostra.

– Jeszcze nie wiem. Będziesz mnie kryła? Tylko 5 minut, zanim zdążę wyjść z domu.

– Nie podoba mi się to, ale OK – powiedziała niechętnie siostra.

Nastolatka przebrała się błyskawicznie i po chwili była gotowa do wyjścia. Szybko wymknęła się z domu w ciemną noc. Niedługo potem do pokoju weszła Barbara.

– Gdzie jest Samanta? – spytała drugą z córek.

– Wyszła. Nie powiedziała gdzie – odpowiedziała dziewczyna.

Kobieta się zaniepokoiła. Było już bardzo późno. Mieszkali wprawdzie w małej wsi, w której było raczej bezpiecznie, ale licho nie śpi – myślała.

Tymczasem Samanta włóczyła się po wsi. Nadal była zła na matkę za zabranie telefonu. Nie bardzo wiedząc, co ze sobą począć, skierowała swoje kroki w stronę mieszkania koleżanki. Wprawdzie o takiej porze raczej nie składa się nikomu wizyt, ale Samanta musiała porozmawiać z przyjaciółką. Liczyła na to, że się uspokoi. Nie było jej to dane. Drzwi otworzyła matka dziewczyny, która ją poinformowała, że nici z odwiedzin, bo jej córka już śpi.

– I ty też powinnaś, idź już do domu – poradziła Samancie.

Jak się później okazało, kobieta była ostatnią osobą, która widziała 16-latkę żywą. Dziewczyna nie skorzystała jednak z jej porady. Udała się w kierunku drogi numer 45, prowadzącą z Kluczborka do Opola i tam wszelki słuch po niej zaginął.

Zabójstwo Samanty P. Chcesz poznać kulisy tej sprawy? Sięgnij po Detektywa 11/2023 (tekst Anny Frej pt. Nastolatki na celowniku). Cały numer do kupienia TUTAJ.